do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Obawiam hię, że ja muhiałbym zawrócić  powiedział kopacz.  Nie wymyhlił-
bym użycia tratwy, ale do zahypania hczeliny użyłbym gałęzi. Wtedy bym ją phehedł.
 Tak się jednak złożyło, że ktoś wypuścił smoki i spotkaliśmy kilka z nich na ścież-
kach  rzekła Chex.  Musimy zgłębić tę tajemnicę, zanim pojmiemy sens całości.
 Coś tutaj nie pasuje  powiedział Esk.  Te smoki nie miały być puszczone lu-
zem, one były przeznaczone do trzymania w klatkach. Kiedy jednak wyzwania pomie-
szały się, smoki zostały uwolnione. Ktoś przeciął wyzwanie, zanim się zaczęło.
 Na to wygląda  zgodziła się.  Czy mógł to zrobić sam Dobry Mag?
 Nie pojmuję, dlaczego. Gdyby nie potrzebował smoków tutaj, nie sprowadzałby
ich.
 Zatem Gorgona?
 Ona nie robiłaby bałaganu w tym, co on poustawiał.
 Zgadzam się  odpowiedziała centaurzyca.  Czy ktoś inny mógł to zrobić?
 Wydaje się to nieprawdopodobne.
 Sprawa pozostaje nie wyjaśniona  dokończyła Chex.  Może teraz jest pora na
wejście do zamku, na spotkanie nieoczekiwanego.
Esk przytaknął. Był jednak zdenerwowany. Polney wcale nie wyglądał lepiej.
Odsunęli klatkę i weszli na zwodzony most.
Nagle pojawił się przed nimi ogromny ogr. Był potworny, owłosiony i brzydki. Za-
równo Chex, jak i Polney cofnęli się przerażeni.
Reakcja Eska była odwrotna.
 Dziadku!  krzyknął.
Nie był to jednak ogr Crunch, ale jakiś inny samiec. Może nie aż tak brzydki, ale wy-
starczająco przerażający. Zagrodził im drogę.
 Przychodzimy, żeby porozmawiać z Dobrym Magiem  powiedział Esk, wątpiąc
jednak, czy uda mu się uzyskać rozsądną odpowiedz.  Czy pozwolisz nam przejść?
Jego obawy okazały się uzasadnione. Ogr rozwarł swoje ociężałe i twarde jak kamień
szczęki i wydał ryk wściekłości, który wstrząsnął zamkiem.
Jak przejść obok wraz z towarzyszami? Esk zrozumiał, że to jest wyzwanie, któremu
on miał stawić czoło. Prawie nic nie mogło zmusić ogra, żeby usunął się z drogi. Dobrze
o tym wiedział. Nic, z wyjątkiem...
48
Z wyjątkiem innego ogra. Tutaj był klucz!
Esk nie potrafił jednak przywołać swojego ogryjskiego ja na zawołanie. Przychodzi-
ło, kiedy chciało, wyzwolone przez kapryśne okoliczności.
Jednak czasami możliwe było zaaranżowanie tego wyzwolenia. Było w tym ryzyko,
ale stanął przed ogrem, jakby gotowy do tego, by być zjedzonym.
 %7łyczcie mi szczęścia  wymruczał do pozostałych. Ruszył w stronę ogra.
Przez chwilę stwór był porażony taką zuchwałością. Następnie sięgnął po niego
ogromnym jak bochen łapskiem.
Esk zobaczył, że ta kupa mięsa zbliża się, i jego ogryjska natura zareagowała. Zary-
czał, gdy przepełniła go siła ogra:
 Mówię ci, zejdz mi z drogi!  i walnął w wyciągniętą łapę. Reakcja ogra była za-
skakująca. Jakby się skurczył. Kiedy uciekał, stawał się coraz mniejszy, aż zaczął bardziej
przypominać człowieka. Esk górował nad nim, ale to go nie satysfakcjonowało. Uderzył
z całej siły własną ogromną pięścią.
Coś rozprysło się z hukiem. Posypały się kawałki szkła i ten drugi ogr zniknął. Esk
stał przed ramą wielkości człowieka, z której sterczały kawałki szkła.
 To było lustro!  krzyknęła Chex.  Z wyjątkiem...
Eska opuściła natura ogra. Kiedy powrócił do ludzkiej kondycji, wzrosła mu inteli-
gencja i wszystko zrozumiał.
 Przeciwstawne lustro!  powiedział.  Ono ukazywało jedynie moją drugą na-
turę  naturę, którą nie byłem. Kiedy więc ja byłem człowiekiem, ono było moją ogryj-
ską osobowością, a kiedy stałem się ogrem, ono zamieniło się w człowieka. Będąc ogro-
wato głupi i agresywny, rozbiłem je, choć nie musiałem.
Chex podeszła do niego.
 Nie sądzę, żeby to było tylko lustro  powiedziała.  Polney i ja widzieliśmy go
również. Wyglądał i odzywał się jak prawdziwy ogr. Stan, w jakim byłeś, mógł nim za-
władnąć, ale on był na swój sposób wystarczająco realny. Podobnie jak iluzja góry. Wy-
starczyło, żeby wykonać zadanie. Gdybyś go nie przestraszył...
Esk wzruszył ramionami
 Być może. Z pewnością było to wyzwanie tylko dla mnie. Nie było wypuszczone
wcześniej!
 Ono nie było żywe  stwierdziła.  Nie ożywione wyzwania pozostają w miej-
scu; tylko smoki przemieszczały się. Może dotyczy to też innych zwierząt, których się
używa do tego.
 On nie był ożywiony, więc nie odszedł  zgodził się Esk.  Nadal więc nie wie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl