do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niepokojem zastanawiała się, co go tu przywiodło.
- Czyli nie wie pani, co teraz z nim się dzieje? - zapytał z fałszywym uśmiechem.
- Nie wypytuję Dariusa o jego sprawy. I tak niewiele bym z tego pojęła.
- Możliwe, ale jeśli człowiek sobie radzi i interesy idą dobrze, wszystko jest oczy-
wiste. Zresztą nieważne. Mamy parę spraw do obgadania.
- Kawy? - zapytała uprzejmie.
- Tak, poproszę. Muszę przyznać, że zrobiła pani na mnie dobre wrażenie. Jestem
pełen uznania nie tylko dlatego, że uratowała pani życie mojemu synowi, lecz także dla-
tego, że tak świetnie rozwinęła sklep. Jest wart dwa razy więcej, niż można sądzić.
- Skąd pan to wie?
- Takie informacje można łatwo zdobyć. Formalnie sklep należał do pani męża, ale
to pani go prowadziła, a także brała kredyty i je spłacała.
R
L
T
- Sprawdzał pan moje rozliczenia bankowe? - Ktoś z taką pozycją pewnie nie miał
problemu z dotarciem do poufnych danych, domyślała się tego, a jednak aż się w niej
zagotowało.
- Wprawiła mnie pani w podziw. Dzięki pani sklep podwoił swoją wartość. Jestem
gotów słono za niego zapłacić.
- Nie jest na sprzedaż.
- Oczywiście. - Zaśmiał się chrapliwie. - Właśnie tego się spodziewałem.
- Mówię serio.
- Naturalnie... Cóż, szkoda naszego czasu na takie pogwarki, skoro oboje wiemy, o
co chodzi. Ma pani ogromny wpływ na mojego syna. Teraz, gdy Darius wraca na dawne
tory, chcę położyć kres waszej znajomości. Jeszcze się nie wykaraskał i musi być w peł-
nej gotowości.
Bardzo rzadko zdarzało się jej tracić panowanie nad sobą. Teraz to się stało.
- Czegoś pan nie rozumie - wycedziła, piorunując wzrokiem Amosa, który aż się
cofnął. - Nie będę rozmawiać z panem o Dariusie. Jeśli postanowi zerwać znajomość,
sam mi to powie, a ja nie będę go trzymać. Nie musi mnie pan przekupywać. Czy to ja-
sne?
Amos uśmiechnął się obłudnie. Najchętniej by go za to udusiła.
- Jak najbardziej jasne. Doceniam pani charakter i w dowód szacunku chciałbym
odkupić od pani sklep za podwójną cenę. Taka okazja więcej się nie powtórzy.
- Pan chyba zwariował! Uważa pan, że każdego można kupić?
- Nie, uważam tylko, że powinna pani pomyśleć o przyszłości, zwłaszcza po tym,
jak skandalicznie obszedł się z panią mąż.
- Darius panu powiedział? - Jeżeli tak, to właśnie nastał koniec ich znajomości.
- Ależ skąd. To ja go poinformowałem.
- Pan?! - Po prostu ją zmroziło. - Kiedy?
- Na weselu. Zorientowałem się, że wiem więcej o pani przeszłości niż on, więc
otworzyłem mu oczy.
- Mój Boże... - szepnęła ledwie słyszalnie. Z kimś takim jak Amos nie miała jesz-
cze do czynienia... i oby to był pierwszy i ostatni raz.
R
L
T
- Zachował się po rycersku - ciągnął Amos. - Oświadczył, że to tylko pani sprawa i
ma pani prawo do swoich tajemnic. Jednak chyba był trochę poruszony.
Kręciło się jej w głowie. Niedawno wyznała Dariusowi swoje sekrety. To był do-
wód jej absolutnego zaufania.
On o wszystkim już wiedział, ale nawet nie pisnął słowa.
- Proszę wyjść! - Głos jej drżał, ale zabrzmiało to głośno. - Proszę natychmiast
wyjść! Dla własnego dobra, jeśli pan wie, co to znaczy.
- On tego nie wie - rozległo się od progu. - Nigdy tego nie wiedział i nie wie. - Do
środka wszedł Darius. Jego twarz płonęła z gniewu. - Słyszałeś, co powiedziała?! - rzucił
w stronę ojca. - Wyjdz stąd. Opuść wyspę i nigdy się tu nie pokazuj.
- Co ty tu robisz?! - zawołał Amos.
- Jak tylko się dowiedziałem, że poleciałeś na wyspę, ruszyłem w pogoń. Wiedzia-
łem, że spróbujesz coś takiego zrobić. Na szczęście zdążyłem w porę.
- Chciałem twojego dobra. Znowu zacząłeś działać.
- Owszem, wyprostowałem sporo spraw. Nie wszystko, ale da się żyć. I teraz
przenoszę się tu na stałe. Stąd będę kierować interesami, z pomocą mojej żony.
- %7łony? - wybuchnął Amos. - Oświadczyłeś się jej? Och, ty skończony durniu...
- Nie, nie oświadczyłem się. - Darius zerknął na Harriet. - I po tym, co jej powie-
działeś, pewnie mam marne szanse. Ale nie jestem z tych, którzy się łatwo poddają. Jeśli
mi na czymś zależy, nic mnie nie powstrzyma. Sam mnie tego nauczyłeś, z czego teraz
jak nigdy się cieszę. - Przerwał na moment. - Wiem, że to trudne zadanie. Niby po co
kobieta o zdrowych zmysłach miałaby wchodzić w taką rodzinę jak nasza? Jednak nie
ustanę, aż wybaczy mi, że trzymałem dla siebie informacje o jej mężu, i zrozumie, że nie
mogę bez niej żyć. Wtedy może się nade mną zlituje. - Utkwił intensywny wzrok w ojcu
i powiedział cicho, lecz zabrzmiało to jak rozkaz: - Wyjdz z tego domu.
Amos z ponurą miną ruszył do drzwi, na schodach załomotały jego szybkie kroki.
- Naprawdę tak jest. - Darius stanął przed nią. - Kocham cię. Chcę, żebyś zawsze
była przy mnie. Pojechałem do Londynu, by wszystko pozałatwiać i przenieść się tutaj.
Pewnie powinienem ci wcześniej powiedzieć... poprosić cię o rękę... ale to nie w moim
stylu. Zawsze to inni muszą się do mnie dopasować. Gdy zrozumiałem, że chcę cię po-
R
L
T
ślubić, nie miałaś odwrotu. - Widział, że Harriet chciała coś powiedzieć, lecz przez ści-
śnięte gardło nie mogła wydobyć głosu. Oczy miała pełne łez. - Nie płacz, kochanie. Nie
to chciałem powiedzieć. Zrobię wszystko, żeby się z tobą ożenić. Okaż mi tylko odrobinę
cierpliwości. Kochanie, nie płacz, proszę.
Azy wciąż płynęły jej z oczu. Azy radości, nadziei i ulgi. Nie mogła mówić. Jemu
również zabrakło słów. Porwał ją na ręce i zaniósł do sypialni. Miłość można wyrazić
przecież na wiele sposobów. Znowu się odnalezli, znów połączyło ich idealne porozu-
mienie.
- Nie mogę uwierzyć, że postawiłaś się mojemu ojcu - wyszeptał Darius. - Naj-
więksi mocarze drżą przed nim, a on przy tobie zrobił się malutki.
- Chciał obrócić mnie przeciwko tobie. Jak śmiał!
- Znowu namawiał mnie na małżeństwo z Freyą. - Roześmiał się. - Freya odwiozła
mnie na lotnisko i srogo nakazała, że mam twardo trzymać się ciebie. To samo mówiła
Mary. Ale się ucieszą, gdy usłyszą, że jesteśmy zaręczeni. - Nagle stracił pewność siebie.
- Jesteśmy zaręczeni, prawda?
- Myślałam, że nie przyjmujesz odmowy.
- Nie.
- Ja też nie. - Przyciągnęła go do siebie.
- Stary drań myślał, że ma mnie w garści, gdy dowiedział się o twoim mężu, ale
tylko doprowadził mnie do furii. Czekałem, aż sama mi powiesz, a kiedy to się stało,
milczałem z obawy, że to namiesza między nami. Powiedz, że mi przebaczasz.
- Nie ma czego wybaczać - wyszeptała.
- Pobierzemy się jak najszybciej?
- Tak. Kocham cię. Myślałam, że już nigdy nikogo nie pokocham, ale ty jesteś in-
ny. Naprawdę chcesz zostawić dawne życie i zamieszkać tutaj? To trochę nierealne.
- Nie mówię, żeby rzucić wszystko, ale działać na mniejszą skalę. Londyński dom
wystawiłem na sprzedaż, pozbędę się też kilku innych nieruchomości. Pospłacam nie-
które długi, wynegocjuję dogodniejsze warunki spłat innych, a tym, co zostanie, będę
zarządzać z Herringdean.
- Sam?
R
L
T
- Nie. Mam wielu chętnych do osiedlenia się na wyspie. Ale i tak zrezygnuję z nie-
których interesów, by mieć więcej czasu dla żony i naszych dzieci.
- Naszych dzieci?
- Jeśli tego chcesz. Harriet objęła go gorąco.
- Chcę - wyszeptała. - Bardzo chcę. I to jak najszybciej.
- W takim razie postaramy się o tuzin dzieci. Będę krzątał się po domu, czasem
pomogę ci w sklepie, damy radę, zobaczysz - mówił z uśmiechem.
- Tuzin? Trochę cię poniosło, nie uważasz?
- Co w tym złego?
- Nic! - Roześmiała się radośnie. - Zupełnie nic. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl