[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łyżkę z budyniem z jej talerza i wpychając ją do ust.
Rand i Burton obserwowali jego zachowanie ze zdumieniem, ale
panna Wilson tylko się zaśmiała.
148
anula
ous
l
a
and
c
s
- Masz szczęście, Milesie Gwynnie, że odłożyłam już widelec.
Inaczej rana króla Ryszarda byłaby niczym w porównaniu z tymi,
które byś otrzymał..
Anna Gwynn westchnęła.
- Panie Randolfie, panie Dunfordzie, muszą panowie wiedzieć,
że moja kuzynka zawsze straszy tragicznymi konsekwencjami.
Niestety, nigdy nie realizuje swoich grózb, w rezultacie czego mój
brat jest zupełnie niepoprawny.
Harriet Wilson mrugnęła do chłopca, który objął ręką jej
ramiona i przytulił się do jej boku.
- Daję ci następną szansę - powiedziała. - Więc strzeż się, ty
niepoprawny smarkaczu, bo następnym razem z pewnością dostaniesz
za swoje.
Grozba ta była wyraznie nazbyt często powtarzana, bo panna
Gwynn wzniosła oczy ku niebu.
- To też chciałabym zobaczyć!
- Błagam, wybaczcie nam nasze niemądre zachowanie -
powiedziała Harriet, ściskając Milesa, a następnie każąc mu usiąść,
dopóki wszyscy nie skończą posiłku. - Panowie pomyślą sobie, że moi
kuzynowie i ja jesteśmy całkowicie pozbawieni dobrych manier.
- Skądże znowu - zaprzeczył Burton.
- Właściwie - dodał Rand w zamyśleniu - zastanawiałem się, czy
mogłaby pani mieć na drugie imię Lida.
149
anula
ous
l
a
and
c
s
- Kto to jest Lida? - zapytała Anna nieco pózniej, gdy wraz z
kuzynką wróciła do ich pokoju celem odświeżenia się i zabrania
torebek i parasolek.
- Nie mam pojęcia.
- Zatem to bardzo dziwne, że pan Randolf pomyślał, że to
mogłoby być twoje drugie imię.
Układając kapelusz na swych pięknych lokach i zawiązując
wstążeczki pod brodą, dziewczyna cały czas obserwowała Harriet w
zwierciadle.
- Mam nadzieję, że wybaczysz mi to, co powiem, kuzynko, ale...
- Ale co?
- Po prostu pewnych rzeczy dotyczących pana Randolfa nie
rozumiem.
- Och - rzekła Harriet, zdecydowanie zbyt nonszalancko. -
Proszę, cóż to takiego?
- Po pierwsze pamiętam, że powiedziałaś, iż poznałaś pana
Randolfa kilka miesięcy temu, ale nigdy nie wspomniałaś o żadnych
szczegółach. Na przykład, jak się poznaliście. Albo gdzie.
- Nic o tym nie mówiłam?
- Wiesz dobrze, że nie. I wnioskując z twojej lakoniczności,
niczego więcej się na ten temat nie dowiem.
Ponieważ panna Wilson milczała, jej kuzynka kontynuowała.
- Jest dżentelmenem, wszyscy to widzą, i chyba tylko ktoś
wyjątkowo nieżyczliwy mógłby coś zarzucić jego manierom czy
150
anula
ous
l
a
and
c
s
obejściu. Jednakże nie mogę wyzbyć się wrażenia, że on ukrywa o
sobie coś ważnego. Czy nie dostrzegasz w nim niczego tajemniczego?
- Tajemniczego? Czemu? Czy dlatego, że mieszkał kiedyś na
Barbados? Anno, moja droga, te historie o piratach, które opowiadał
Milesowi, były w całości zmyślone. Proszę, nie pozwól, by twoja
wyobraznia wzięła górę nad rozsądkiem!
- Ależ... ja wcale na to nie pozwalam.
- A jednak, moja droga. Inaczej nie mówiłabyś, że coś jest nie w
porządku z panem Randolfem.
Anna z zawstydzeniem spojrzała w dół na swoje ręce,
przyjmując jednak naganę bez urazy.
- Wiem, że jestem bardzo młoda - rzekła cicho - i nie mam
nawet połowy twojego życiowego doświadczenia, ale nie uważam się
za osobę bujającą w obłokach. I oczywiście chętnie przyznam, że
byłam niemądra, jeśli powiesz mi, kuzynko, że wiesz, kim on jest.
Albo choćby gdzie mieszka.
- Cóż...
- Poza tym, że jest gościem w domu myśliwskim lorda Dunford -
wtrąciła dziewczyna, gdy Harriet zawahała się -czy mówił coś o
swoich innych przyjaciołach? O rodzinie?
Harriet potrząsnęła głową, niezadowolona z obrotu rozmowy.
- O nikim nie wspominał. A ja nie pytałam, bo wcale nie mam
ochoty wtrącać się w jego prywatne sprawy. A czy ty wypytywałaś
pana Dunforda o jego przyjaciół? -zapytała, odwracając sytuację.
151
anula
ous
l
a
and
c
s
- Nie. Ale nie ma powodu, dla którego miałabym go wypytywać.
Nie jestem zadurzona w panu Dunfordzie. I nie przypuszczam, bym
miała się w nim kiedykolwiek zadurzyć. Moja matka, świeć Panie nad
jej duszą, włożyła całe serce w to, by pomyślnie wprowadzić mnie w
świat, i jestem zdecydowana nie psuć jej planów.
Nie usłyszawszy nic oprócz słowa zadurzona", Harriet poczuła,
jak czerwienieje.
- Zapewniam cię, Anno, że nie jestem zadurzona w panu
Randolfie.
Młoda dama milczała przez pewien czas, jakby przygotowując
kolejne uwagi.
- Mam nadzieję, że wiesz, kuzynko, że kocham cię i podziwiam i
za nic w świecie nie chciałabym, byś pomyślała, że jestem
impertynencka, albo że cała ta rozmowa ma tylko zaspokoić mą pustą
ciekawość. Wierz mi, byłoby to bardzo dalekie od prawdy.
- Oczywiście, Anno.
- Twoje szczęście - kontynuowała dziewczyna - jest dla mnie
najważniejsze, i to nie tylko dlatego, że ja i Miles mieszkamy z tobą w
jednym domu, choć jest to jeden z powodów. I dbając o przyszłe losy
moje i Milesa, muszę spytać, czy masz słabość do pana Randolfa.
- Czy mam do niego słabość?! Moja droga, ja go ledwie znam!
- A co to ma do rzeczy?
- Bardzo wiele, jak mi się zdaje.
- Nie - zauważyła Anna - jeśli go kochasz.
- Zapewniam cię, że tak nie jest.
152
anula
ous
l
a
and
c
s
Wyraznie nie wierząc zaprzeczeniom Harriet, Anna
przemierzyła pokój i schwyciła ją za ręce.
- A czy masz nadzieję, że twoje uczucia zostaną
odwzajemnione?
Jeśli policzki Harriet były przedtem zaczerwienione, to teraz
wprost płonęły. Te pytania były uzasadnione i nikt nie był bardziej
upoważniony do ich zadawania niż Anna, która była dla niej bardziej
przyjaciółką niż kuzynką. Jednak niełatwo było na nie odpowiedzieć.
- Nie mogę ci tego rzec, moja droga, bo sama nie wiem. Nie
dając się zbyć, dziewczyna pytała dalej.
- Czego dokładnie nie jesteś pewna? %7łe czujesz coś do niego?
Czy że owo uczucie zostanie odwzajemnione?
- Ani jedno, ani drugie. I jedno, i drugie. Ach, skąd mam
wiedzieć? A właściwie, to ja powinnam zadawać takie pytania tobie.
Zwłaszcza że twój wuj dowiedział się, że interesuje się tobą
mężczyzna o raczej wątpliwej reputacji, a mianowicie brat pana
Burtona Dunforda.
Tym razem Anna była zaskoczona.
- Lord Dunford? Wujek Freddy myśli... - Roześmiała się tak
donośnie, że aż zasłoniła usta. - A to dobry żart, faktycznie, zwłaszcza
że nigdy nie widziałam jego lordowskiej mości. Jedyne, co o nim
wiem, to to, co mówiłaś mi ty, kuzynko, i wierz mi, to wcale nie
zachęca do zawarcia z nim znajomości.
- Masz rację - rzekła Harriet. - Lord Dunford jest ostatnią osobą
na świecie, jaką ja również chciałabym znać.
153
anula
ous
l
a
and
c
s
Było już dobrze po czwartej, gdy woznica podjechał landem
przed gospodę Pod białą sową". Podczas gdy Rand załatwiał
rachunek z oberżystą, panie przechadzały się po małym ogródku
znajdującym się z tyłu gospody.
Uregulowawszy należność, Rand wyszedł do ogródka. Ku jego
radości, Miles i Burton gdzieś sobie poszli, zaś panna Gwynn zajęta
była jasnożółtym motylem, który zainteresował się jej szkarłatnym
pantoflem. Jej kuzynka zaś stała sama w pobliżu jabłoni o wciąż
niedojrzałych, jasnozielonych owocach.
Uradowany perspektywą spędzenia paru chwil na osobności z
panną Wilson, lord Dunford zdjął kapelusz i ukłonił się w przesadny
sposób.
- Mam nadzieję, droga pani, że nie przeszkadzam pani w czułych
wspomnieniach pewnego osła?
Harriet zaśmiała się.
- Chociaż zadał pan tylko jedno pytanie, moja odpowiedz musi
być dwuczęściowa. Po pierwsze, moje wspomnienia przywołanego
zwierzęcia dalekie są od czułości. Po drugie, nie przeszkadza mi pan.
- Przynajmniej tę drugą część miło mi słyszeć, ponieważ
chciałbym panią prosić o pewną przysługę.
Panna Wilson westchnęła niby rozczarowana.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]