[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Właśnie kończyła, kiedy usłyszała odgłos otwieranych drzwi, a
potem równe, spokojne kroki Finna.
- Janna, przecież ja mogłem to zrobić. Nie musiałaś specjalnie
przyjeżdżać.
- Och, nic takiego. Zresztą nie wiem, czybyś sobie poradził -
zażartowała, mrugając do Jessie.
- Zrobić herbatę? - spytał Finn, nie odpowiadając na zaczepkę.
- My już piłyśmy, ale w dzbanku jeszcze trochę zostało - odparła
Janna i zaczęła zbierać swoje rzeczy.
Potem pochyliła się nad Jessie, pocałowała ją w policzek na
pożegnanie i poszła za Finnem do kuchni.
- Wiesz, twoja mama nie jest w najlepszej formie - powiedziała
cicho. - Popłakiwała trochę, kiedy przyjechałam.
- No tak, można się było tego spodziewać. Czy z jakiegoś
konkretnego powodu?
- Trzymała zdjęcie ojca. To na łodzi ratunkowej.
- Tak. Ja też zauważyłem, że często je ogląda. W niedzielę zawiozę
ją, żeby zobaczyła stodołę.
50
RS
- Czy ona wie, że chcesz się tam wyprowadzić? -spytała, tknięta
nagłą myślą.
- Tak, i zresztą uważa to za świetny pomysł. Mówi, że będzie mnie
odwiedzać, żeby posiedzieć przy oknie i popatrzeć na morze. Ojciec zginął
właśnie tam, w pobliżu zatoki. Kiedy mama tam jest, czuje się bliżej
niego.
- Tobie też bardzo go brak, prawda? - spytała cicho, widząc, że
zwilgotniały mu oczy, tak podobne do oczu Jessie.
- O tak, bardzo. Był przecież moim ojcem i do tego jednym z
najbliższych przyjaciół.
Ja też byłam z nim blisko, pomyślała. I co się z nami stało?
Utraciłam nie tylko ukochanego, ale też jedynego prawdziwego
przyjaciela. Poczuła na policzku dotyk jego ręki.
- Zdaje się, że nie najlepiej mi się wiedzie, prawda? Ty też jakoś
zniknęłaś z mojego życia.
- Nic już nie jest takie proste - powiedziała, usiłując przełknąć coś,
co siedziało jej w gardle. - Oboje się zmieniliśmy.
- Dlaczego? Co w tym takiego skomplikowanego? Przecież byliśmy
przyjaciółmi. Tego nie można tak nagle wymazać.
Czyżby chciał znów być jej przyjacielem? Przywrócić to, co ich
dawniej łączyło? Czy to możliwe? Tamten Finn wiedziałby, że marzyła o
tej starej stodole, i przed kupnem na pewno zapytałby ją o zdanie.
Ten Finn, który stał teraz przed nią, nie był tamtym przyjacielem z
dzieciństwa. %7łycie ukształtowało go, zmieniły warunki, o których nic nie
wiedziała, i w ten sposób stał się dla niej kimś nieznajomym - co prawda
bliskim, niemniej jednak nieznajomym.
51
RS
- Tyle się wydarzyło - powiedziała.
- Czy nie możemy zacząć od nowa? Zapomnieć o dawnych urazach i
spróbować poznać się lepiej? Masz rację, że pamiętamy siebie jako dzieci,
ale tamta dziewczynka, którą znałem, nie mogła zmienić się aż tak bardzo.
Proszę cię.
Patrzył na nią, jakby chciał zajrzeć do samego dna jej duszy, a ona
nie miała dość siły, żeby powiedzieć nie. Pewnie będzie tego żałowała do
końca życia, ale jakaś jej cząstka pragnęła tego tak bardzo, że zapomniała
o swych obawach.
- Zgoda - powiedziała cicho. - Zacznijmy od nowa.
52
RS
ROZDZIAA CZWARTY
Zanim nadeszła sobota, Janna zaczęła dociekać, co się stało z jej
silną wolą. Postanowienie, żeby trzymać się z dala od Finna, trwało
niespełna dwa tygodnie.
Dwa tygodnie! A teraz na dodatek umówiła się z nim na spacer!
Mieli zamiar wejść na wzgórze obok Camas Ciuicharan, zejść do Port
Mackie na lunch, a potem wrócić po nadbrzeżnych skałach podczas
odpływu.
Dawniej chodzili tą trasą wiele razy. Sznurowała właśnie buty na
grubej podeszwie, kiedy usłyszała pisk opon, miarowy odgłos pracy
silnika, a potem ciszę, zakłóconą jedynie trzaśnięciem drzwi samochodu.
Pobiegła otworzyć Finnowi, zanim jeszcze zdążył zapukać. Zlustrował ją
spojrzeniem od stóp do głów.
- Dobrze, że włożyłaś takie buty - powiedziały jego usta, ale we
wzroku wyczytała coś jeszcze.
- Zawsze tak robię - odparła lekkim tonem, żeby zatuszować drżenie.
- Jedziemy?
- Tak. W plecaku mam picie, herbatniki i aparat fotograficzny.
Chcesz tam włożyć płaszcz przeciwdeszczowy?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]