do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mastrianim. Znałam go z Joe Juniora, gdzie czasami podawałam do stołu w weekendy.
Zawsze brał dużą pizzę, pół mięsną, pół pepperoni.
- To niemożliwe - odparł Pół Mięsna Pół Pepperoni. - Panujemy nad sytuacją. Proszę
wsiąść do samochodu jak grzeczna dziewczynka i wrócić do domu.
- Sądzę - powiedziałam, wypuszczając z ust białe obłoczki pary - że mogę go znać.
- Dajmy temu spokój - przekonywał mnie łagodnie Pół Mięsna Pół Pepperoni. - Tam
nie ma nic do oglądania. Absolutnie nic. Proszę grzecznie wrócić do domu. Synu? - Zawołał
do Roba, który nadbiegł tuż za mną. - To twoja dziewczyna? Bądz tak dobry i zabierz ją do
domu.
- Tak, proszę pana - powiedział Rob, ujmując mnie za ramię, tak jak przedtem
policjant. - Zrobię to. - Zapewnił, mnie zaś szepnął do ucha: - Czyś ty oszalała, Mastriani?
Zmywajmy się, zanim zapytają o twoje prawo jazdy.
Ani myślałam odchodzić. Mam metr pięćdziesiąt wzrostu i ważę pięćdziesiąt kilo,
więc nietrudno mnie podnieść i przestawić, czego Rob parę razy dokonał. Każdorazowo
jednak wpadałam w furię i Rob chyba o tym pamiętał, bo nawet nie próbował. Ograniczył się
do głębokiego westchnienia i poszedł za mną w stronę białego światła.
Z początku żaden z ludzi stojących obok ciała mnie nie zauważył. Nie spodziewali się
w tej odległości od miasta żadnych gapiów, zwłaszcza w noc Zwięta Dziękczynienia. Nie
otoczyli nawet ciała żółtą taśmą. Minęłam ich bez problemu...
A potem zatrzymałam się tak gwałtownie, że idący z tyłu Rob wpadł na mnie. Jego jęk
zwrócił uwagę kilku policjantów, którzy spojrzeli w naszą stronę.
- Co, u diabła...
- Przepraszam, panienko - powiedział zastępca szeryfa, podnosząc się z zimnej twardej
ziemi, na której przed chwilą klęczał - ale musisz stąd odejść. Marty! Dlaczego dopuszczasz
tu ludzi?!
Marty podbiegł pospiesznie.
- Przepraszam, Earl - wysapał. - Nie zauważyłem jej, przeszła tak szybko. Proszę,
panienko. Chodzmy...
Nie ruszyłam się.
- Znam go - powiedziałam, wskazując leżące na zmarzniętym gruncie ciało bez
koszuli.
- Jezu. - Oddech Roba grzał mnie w ucho.
- To mój sąsiad - powiedziałam. - Nate Thompkins. Marty i Earl wymienili spojrzenia.
- Poszedł kupić bitą śmietanę - ciągnęłam. - Parę godzin temu. - Kiedy wreszcie
oderwałam wzrok od posiniaczonego, zmaltretowanego ciała Nate'a, miałam w oczach łzy. W
porównaniu z mroznym powietrzem były ciepłe.
Poczułam na ramieniu uspokajający ciężar dłoni Roba.
Chwilę pózniej podszedł do mnie szeryf, duży mężczyzna w czerwonej kurtce na
misiu.
- Jesteś córką Mastrianiego - rzekł szorstko. To nie było pytanie.
Skinęłam głową.
- Myślałem, że już nie masz tych specjalnych zdolności.
- Nie mam - potwierdziłam, wycierając łzy z oczu.
- To skąd wiedziałaś - skinął głową w stronę Nate'a, którego przykrywano właśnie
niebieską płachtą - że on tu jest?
- Nie wiedziałam - odparłam. Wyjaśniłam, w jaki sposób znalezliśmy się w tym
miejscu z Robem. I że doktor Thompkins był wcześniej u nas w domu i pytał o syna.
Szeryf wysłuchał mnie cierpliwie i pokiwał głową.
- Rozumiem - powiedział. - Zmarły nie miał przy sobie żadnych dokumentów, w
każdym razie niczego nie znalezliśmy. Teraz wiemy przynajmniej, kto to. Dziękuję. Jedz do
domu, a my zabierzemy ciało.
Odwrócił się, żeby nadzorować dalsze czynności. Nie odeszłam. Chciałam, ale z
jakiegoś powodu nie mogłam. Coś mnie niepokoiło.
Spojrzałam na Marty'ego, i zapytałam:
- W jaki sposób umarł?
Marty zerknął niespokojnie na szeryfa, który właśnie rozmawiał z kimś z pogotowia.
- Posłuchaj, panienko - powiedział. - Powinnaś raczej...
- Czy to z powodu tych znaków? - Na nagiej piersi Nate'a zauważyłam wycięte jakieś
znaki.
- Jess. - Rob ujął mnie za rękę. - Daj spokój. Chodzmy. Ci ludzie muszą się zająć
swoją pracą.
- Co to za znaki? - nie ustępowałam. Marty wydawał się zakłopotany.
- Naprawdę, panienko, lepiej już stąd odejdz.
Nie odeszłam. Stałam nieruchomo, zastanawiając się, co zrobią Thompkinsowie,
kiedy się dowiedzą, co się stało z ich synem. Czy zdecydują się wrócić do Chicago?
A Tasha? Chyba naprawdę polubiła Ernesto Pyle'a, o czym świadczył entuzjazm, jaki
wzbudził w niej komitet wybierający najlepszą książkę roku. Ale czy będzie chciała zostać w
mieście, w którym brutalnie zamordowano jej jedynego brata?
I co powie trener Albright, kiedy się dowie, że stracił kolejnego rozgrywającego?
- Mastriani. - W głosie Roba pobrzmiewała desperacja. - Chodzmy już.
Nie rozumiałam, skąd ta desperacja, dopóki się nie odwróciłam. Prawie wpadłam na
wysokiego, chudego mężczyznę w długim czarnym płaszczu, z identyfikatorem na piersi
informującym, że należy do Federalnego Biura Zledczego.
- Cześć, Jessico - powiedział Cyrus Krantz z uśmiechem, który chyba miał mnie
podnieść na duchu, lecz zamiast tego przyprawił mnie niemal o mdłości. - Pamiętasz mnie?
5 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl