do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obowiązek krwawej zemsty.
 Tak  odpowiedziała cicho.  Dotychczas wierzyłam, że jestem jedyną i ostatnią
z rodu  pełnej krwi  ale mogło być właśnie tak, jak mówisz.
 Co wiesz o tych ruinach?  Ruchem głowy wskazał siedzibę jej przodków.
 Widziałam w snach jakąś ich część.  Tym razem musi być z nim zupełnie
szczera.  To znaczy Wielką Salę i ukrytą poza nią tajemną komnatę. Nie mam pojęcia 
mówiła otwarcie, na co dawniej nigdy by sobie nie pozwoliła  czego szukam, wiem tylko,
że muszę to odnalezć. Nałożono na mnie taki geas.
 To za mało  odparł głucho.  Czy nie wiesz już nic więcej? Gdzie są drzwi,
albo jak można tam wejść?
Musiała pokręcić przecząco głową. Zabolało ją jednak, że mógłby uznać ją za głupią.
Dlaczego senne wizje nie dostarczyły jej więcej informacji? Własna niewiedza wydała się jej
tak ogromna, że znów wpadła w rozpacz.  Przypomnij sobie mapę znalezioną przy
zmarłym. Tirtha drgnęła i szybko sięgnęła do sakiewki u pasa. Zupełnie zapomniała o tym
kawałku zapisanej skóry. Wyciągnęła go teraz, rozprostowując na najbliższym kamieniu.
Razem pochylili się nad znaleziskiem, ale nadal nie rozumieli dziwacznych linii. Jeśli
kryła się w nich jakaś tajemnica, dziewczyna nie potrafiła jej skojarzyć ze zrujnowanym
zamkiem. Nie zauważyli tam nic, co wyglądałoby jak mury czy przejście. Nic, co mogłoby im
posłużyć za przewodnika.
 Może użyć rytuału?  powiedziała w końcu. Nirel bynajmniej nie obruszył się na
tę propozycję.
 Ale to miało jakieś znaczenie dla zmarłego  zauważył.
 I umarło razem z nim.  Zwinęła kartę i ponownie włożyła do futerału. Nie, nie
pójdzie im łatwo. Wynik tej wyprawy będzie zależał tylko od ich inteligencji i siły. Wsunęła
futerał do sakiewki.
 Podniebny Wojownik używa wewnętrznego wzroku  myślał głośno Sokolnik. 
Pochodzi ze starego rodu i jest znacznie mądrzejszy niż większość jego krewnych. Inaczej nie
przyłączyłby się do mnie. Nigdy jednak nie tresowano go do walki i nie może dostarczyć sam
informacji o słabych stronach wroga.
 Skoro już wrócił, czemu się nie położysz, mnie pozostawiając czuwanie? Nie
możesz sam pełnić warty przez cały dzień.
Nirel nie zaprotestował. Wiedziała, że tacy jak on nigdy się nie skarżą. Był jednak
tylko człowiekiem i przypuszczała, że chciał  a nawet pragnął  się przespać, żeby móc
lepiej stawić czoło czekającej ich próbie. Kiedy zdjął hełm i owinął się swym zniszczonym
płaszczem, Tirtha usiadła w miejscu, skąd dobrze widziała Sokoli Róg. Mogłaby
przeprowadzić zwiad w transie, ale zdawała sobie sprawę, że byłoby to szaleństwo.
Słońce przygrzewało. Rozchyliła nieco kaftan. Lekki wiatr wiał znad rzeki, a cichy
plusk wody działał usypiająco. Dziewczyna wyprostowała się i zaczęła układać plany. Od
czasu do czasu spoglądała na fale omywające filary mostu. Wokół zanurzonych w rzecznych
odmętach kamieni nagromadziły się stosy wyrzuconego przez wodę drewna. Nie tak dawno
poziom wody był znacznie wyższy. Sprawiły to wiosenne burze, które w dodatku wyrywały z
korzeniami małe drzewa i krzaki z osuwających się brzegów i zmiatały je do rzeki. Jeszcze
dziś prąd pozostał na tyle silny, że szarpał i porywał gałęzie zaczepione o resztki mostu i niósł
je dalej. Tirtha zaczęła uważniej przyglądać się nurtom rzeki. Niełatwo będzie ją przebyć.
Wezbrana rzeka skręcała poniżej mostu w miejscu, gdzie nad powierzchnię wody
wystawały wielkie głazy otoczone zbrudzoną, pełną śmieci pianą. Pózniej płynęła już leniwie
między brzegami, porośniętymi do połowy zalanymi wodą krzewami. Daleko poza zasięgiem
wzroku Tirthy znajdował się kanał zasilający fosę.
Budowniczowie zamku, mając do czynienia z tak silnym prądem, bez wątpienia
odprowadzali rurami ścieki do tego kanału. Badając spojrzeniem rzeczną toń, dziewczyna
zauważyła, że woda od czasu do czasu uwalniała śmieci, które utkwiły między kamieniami, a
pózniej wirowały, podskakiwały lub kołysały się na falach. Może właśnie tędy prowadzi
droga do Sokolego Rogu&
O świcie, kiedy obudziła Nirela, pozwalając Alonowi jeszcze pospać, miała już
gotowy plan, wprawdzie dość ryzykowny, ale czyż ich wyprawa nie była ryzykowna?
Wysłuchał jej uważnie i  nieco ją to zaskoczyło, a zarazem dodało pewności siebie 
zgodził się z nią.
 Wejść poniżej tamtych skał?  powiedział, uważnie przypatrując się
roztaczającemu się widokowi, tak jak Tirtha robiła to przez całe popołudnie.  Tak, to
możliwe. Chyba to jest jedyne miejsce, którędy można niepostrzeżenie się przedostać.
 Umiesz pływać?  zapytała. Wiedziała, że choć nie mogła się nazwać panią
wodnych dróg, poradzi sobie pod osłoną gałęzi.
 Sługiwaliśmy jako marynarze na sulkarskich statkach  odparł.  Nikt nie
wypływa z nimi na morze, nie umiejąc się zatroszczyć o siebie wśród wiatru i fal. Musimy
zostawić tu wierzchowce. Nie uda nam się przeprawić ich przez rzekę.
 Falgon przepłynie&  Głos Alona zaskoczył ich oboje. Odwrócili się jak na
komendę i spojrzeli na chłopca.
 Falgon?  zapytała Tirtha.
 Ten, którego nazywacie torgiańczykiem, zawarł ze mną przymierze  odparł
Alon.  Jest silny i jeśli pójdzie, kuce zrobią to samo, ponieważ uznały go za swego wodza.
Tirtha nie była zaskoczona. Wiedziała, że torgiańczyki wybierają sobie panów, którym
służą aż do śmierci.
 To może się nie udać  ostrzegła.  Chcemy wejść do zamku, może przez rurę
ściekową lub niewielki korytarz, koń tamtędy nie przejdzie.
 To prawda  zgodził się z nią Alon.  Lecz on zaczeka w pobliżu razem z
kucami. Pózniej będą nam potrzebne.
 A ty zaczekasz razem z nimi  oświadczyła Tirtha pod wpływem nagłego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl