do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Kłamstwo.
Julianne. - Zach próbował ją uspokoić. - Ona mówi praw-
dę. Nie zostawiła cię. - Położył ręce na jej ramionach.
- Twój ojciec porwał ciebie i twojego brata. Są raporty po-
licyjne.
Julianne się zachwiała. Cały świat zawirował. Zrobiło jej
się niedobrze. Zach objął ją, żeby się nie przewróciła. Po-
rwani? Nie. Tak. To zaczynało pasować.
- Siadaj - powiedział Zach, a matka podsunęła krzesło, po
czym uklękła przed nią.
- Przykro mi, że musisz przez to przechodzić - powie-
działa. - I jeszcze bardziej mi przykro, że całe życie musiałaś
żyć z tym kłamstwem, Tricio... To znaczy, Julianne.
S
R
- Patricia Ann Columbus.
Julianne powtórzyła. Z niczym jej się nie kojarzyło.
- On mnie nazywał Venus.
- Zach mi mówił.
- A mój brat? Nico?
- Podobnie. Nicholas, Nicky.
- A tobie jak na imię?
- Monica.
- On mówił, że Paris. - Paliło ją w gardle. Matka jej nie
porzuciła. To musi być prawda, bo przecież inaczej Zach by
jej tu nie przywiózł. - Próbowałaś mnie odnalezć? - Słowa z
trudem przechodziły jej przez gardło.
- Cały czas. Dlatego Zach tak łatwo mnie odnalazł. Za-
chowałam swoje nazwisko, gdybyś mnie szukała. Zach od-
nalazł twój prawdziwy akt urodzenia.
Julianne zaczęła płakać. Monica ostrożnie wyciągnęła rę-
ce, a ona położyła głowę na ramieniu matki i pozwoliła sobie
na łzy. Objęły ją mocne ramiona, w których poczuła się bez-
pieczna. Mama też zaczęła płakać.
Kiedy przestały się obejmować, zauważyła, że Zach wy-
szedł. Nie poszły spać, tylko siedziały na kanapie w salonie i
rozmawiały, rozmawiały, cały czas się dotykając. Nie mogły
tego robić przez dwadzieścia lat.
Potrzeba wiele czasu, żeby to nadrobić. Julianne nigdy nie
będzie w stanie odwdzięczyć się Zachowi, ale będzie próbo-
wała.
S
R
ROZDZIAA SZESNASTY
Następnego ranka Zach po cichu zszedł na dół. Z salonu
dochodziły głosy Julianne i jej matki, które po siedmiu go-
dzinach wciąż jeszcze rozmawiały.
Wszedł do pokoju, a Julianne zerwała się z kanapy i rzu-
ciła mu się na szyję.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Nigdy nie dostałam takiego
wspaniałego prezentu.
- Proszę. - Co więcej mógł powiedzieć? Wiedział, że mię-
dzy nimi wszystko się teraz zmieni. Wiedział to, zanim odna-
lazł jej matkę, ale uważał, że tak należy zrobić. Była szczę-
śliwa, i to było najważniejsze.
Monica wstała.
- Pójdę wziąć prysznic.
Przechodząc, zerknęła na Zacha z ciekawością, jakby wy-
czuwała jego wahanie wobec Julianne.
- No - spytał, obejmując żonę w talii - to jak mamy cię te-
raz nazywać?
- A jak byś chciał?
- A ty co sugerujesz?
- Nigdy nie lubiłam Venus. Do Tricii nie jestem przy-
zwyczajona. Julianne chyba najbardziej pasuje.
- Nie każdy może sobie wybierać imię.
S
R
Podszedł do choinki i zaczął się zachwycać, jak jest pięk-
nie udekorowana i jak domowo wygląda. Długie korale z
kukurydzy oplatały gałęzie.
- Hanna mi pomogła. Nie ubierać choinkę, ale nawlekać
kukurydzę. - Dotknęła jego ramienia. - Co się stało, Zach?
- Nie, nic. - To, co miał do powiedzenia, może zaczekać.
Niech spędzą razem dzień Bożego Narodzenia. Odgarnął jej
kosmyk włosów z czoła. - Może pójdziesz się przespać?
- Nie zasnęłabym, ale się wykąpię i przebiorę. A potem
musimy otworzyć prezenty.
Skinął głową, a ona po chwili odeszła, z pewnym wa-
haniem.
Zach udał się do tak zwanego lochu, który był po prostu
piwnicą bez okna, urządzoną jak cela, z sedesem i umywalką.
Aż do teraz nie była potrzebna. John Munson będzie prze-
transportowany gdzie indziej i przekazany FBI. Został wy-
puszczony za kaucją, ale naruszył prawo. Zach miał nadzieję,
że go zamkną na długo, a mały Jacob będzie bezpieczny i nie
będzie, jak Julianne, dorastał w przekonaniu, że matka go nie
chciała.
Kara Munsona będzie zależała od tego, jakiego ma adwo-
kata. Porwanie własnego dziecka nie było aktem rozpaczy,
tylko chęcią zemsty na jego matce za to, że chciała rozwodu.
Podobnie było z Monicą Columbus i jej mężem, ojcem Ju-
lianne. Kiedy Zach odnalazł ją w jej sklepie z artykułami
kuchennymi niecałe pięćdziesiąt kilometrów od miejsca, w
którym Julianne mieszkała przez dwadzieścia lat, nie musiał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl