[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Anna DePalo
- Czy odpowiedziałem dostatecznie wyczerpująco?
- zapytał bez cienia ironii w głosie.
- Dziękuję, że mi o tym opowiedziałeś - odparła,
zbierając ze stołu talerze. - To musiało być bardzo ci꿬
kie przeżycie dla ciebie i twojej matki.
- Mama kompletnie się załamała. Musiała oczywiście
wrócić do pracy, żebyśmy mieli z czego żyć.
- Pewnie czułeś się bardzo samotny?
- Byłem wtedy trudnym dzieckiem, wściekłym na ca¬
ły świat - odparł. - Wdawałem się w bójki, wagarowałem,
szwendałem się po ulicach. Tylko dzięki matce i kilku na
uczycielom ze szkoły średniej wróciłem w końcu na pro
stą. Zdałem sobie sprawę, że mam umysł, którego powi
nienem użyć, by coś w życiu osiągnąć.
-1 tu wracamy do mojego pierwszego pytania. Dla¬
czego po tym wszystkim wróciłeś do tej dzielnicy? Po
Harvardzie wszystkie drogi stały przed tobą otworem.
- To prostsze, niż myślisz. Dopiero rozkręcałem inte¬
res, a w tej dzielnicy czynsz nie był zbyt wysoki...
- A jednak siedziba twojej firmy nadal się tam znaj¬
duje, mimo że nie musisz się już liczyć z pieniędzmi
- odparła po chwili zastanowienia.
Zdawało jej się przez chwilę, że dostrzega lekkie za¬
kłopotanie w jego oczach.
- To właściwie nie jest biuro, raczej coś w rodzaju
świetlicy środowiskowej - odparł zażenowany.
Niebezpieczny ochroniarz
- Czy ja się nie przesłyszałam? Zajmujesz się dobro¬
czynnością? - zapytała rozbawiona; wciąż mając w pamię¬
ci jego kąśliwe uwagi o balach i aukcjach dobroczynnych.
- Nie nazwałbym tego dobroczynnością. Sponsoruje¬
my programy dla dzieci z ulicy. Kursy samoobrony i za
jęcia na temat bezpieczeństwa w domu.
- To wszystko układa się w logiczną całość - stwier¬
dziła. - Twój ojciec wiele robił dla lokalnej społeczno¬
ści, więc ty również chcesz dla niej coś zrobić. Zginął
z powodu włamania, więc ty się zajmujesz skutecznymi
systemami alarmowymi.
- Masz tendencję
do
uproszczeń,
księżniczko
-
stwierdził.
- Chcesz mi powiedzieć, że śmierć twojego ojca nie
miała żadnego wpływu na to, czym się teraz zajmujesz?
- Chcę tylko powiedzieć, że zadajesz zbyt wiele pytań
- odburknął. - Nie zamierzam jednak zaprzeczać.
Allison poczuła, że w końcu udało jej się w niewiel¬
kim stopniu przeniknąć mur, którym Connor odgro¬
dził się od świata. Nie dziwiła się już irytującej ją do tej
pory nadopiekuńczości Connora, choć wciąż nie podo¬
bał jej się sposób, w jaki wtargnął do jej domu, burząc
spokojną egzystencję.
Przeżył jako dziecko tragiczną śmierć ojca, nic dziw¬
nego, że teraz nadmiernie martwf się o bliskich mu lu¬
dzi, a nawet o zwykłych przyjaciół z sąsiedztwa.
Anna DePaló
- O czym myślisz? - zapytał.
- Ciężko w to uwierzyć, ale przez chwilę poczułam
że nawet cię lubię - odparła z lekkim uśmiechem.
Spojrzał na nią uważnie.
- Powinnaś się częściej uśmiechać.
Allison odwróciła wzrok, nie wytrzymawszy inten¬
sywności jego spojrzenia. Poczuła się nagle jak nieśmiał
dziewczynka.
- A co z tobą? - zapytał, przerywając kłopotliwe mi
czenie. - Twoja matka jest sędzią, a ty prokuratorem
Chyba również widzę tu jakiś związek.
Rozluźniła się, widząc, że rozmowa wraca na bez¬
pieczny grunt.
- Odłóż na bok psychoanalizę. - Roześmiała się.
Od razu widać, że nia ma tu analogii do twojego przy¬
padku. Gdybym naprawdę chciała uszczęśliwić moja
rodzinę, trzymałabym się z dala od gangsterskich po
rachunków, z którymi mam do czynienia w prokuratu
rze okręgowej, i zdecydowałabym się na ciepłą posadka
w kancelarii adwokackiej.
- Dlaczego więc wybrałaś tę pracę? - zapytał poważ¬
nym tonem.
Czuł, że teraz nadeszła jego kolej na zadawanie py¬
tań. O sobie powiedział już więcej, niż powinien.
- Uwierzysz, jeśli ci powiem, że z powodu wrodzone¬
go poczucia sprawiedliwości? - zapytała. - Zanim moj
Niebezpieczny ochroniarz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]