[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie mogła tu zawrzeć żadnego kontraktu.
Tego było już za wiele.
- Ty draniu, ty bękarcie! - krzyknęła, zaślepiona gnie
wem i niepomna na nic.
- To ostatnie możesz powiedzieć Istvanowi - rzucił jej
prosto w twarz.
Ogarnięta wściekłością zerwała się na równe nogi, lecz
chwycił ją za rękę, przewrócił na ziemię i pochylił nad nią
niczym przyszły kochanek, przymierzający się do pier
wszego pocałunku.
- Zostaw mnie, bo będę krzyczeć! - zagroziła, mniej
przerażona jego intencjami, a bardziej swoim podnie
ceniem.
42 WIZY PRZEZNACZENIA
Z uśmiechem przesunął dłonią po jej nagim ramieniu.
- Tak, krzycz. A wtedy przybiegnie i Tanya, i Istvan,
i księżna Ana i dowiedzą się, kim jestem. A wtedy ich
życie legnie w gruzach. Przecież nie zrobisz im tego
- szepnÄ…Å‚.
Patrzyła na niego z przerażeniem. Jego nienawiść i chęć
zemsty była niepojęta.
- Kim ty właściwie jesteś? - zawołała.
Odsunął pasmo włosów, które opadło jej na twarz.
- Moja matka nosi nazwisko... - na jego twarzy poja
wił się szatański uśmiech - Huszar.
- Huszar?!
Jej szeroko otwarte oczy wpatrywały się w niego z ab
solutnym zdumieniem. Nic nie rozumiała. Na razie jednak
miała bardziej palący problem, niż zrozumienie zagadko
wych słów. Musiała się uwolnić. Chciała mu się wymknąć,
lecz błyskawicznie chwycił ją za ręce i przygwozdził do
ziemi. Szarpnęła się rozpaczliwie.
- Puszczaj! - krzyknęła bliska łez. - Jak śmiesz mnie
tak traktować?
- Zrobię z tobą, co zechcę, ponieważ sama mi na to
pozwalasz. Wiem, że mam nad tobą władzę.
Musiała więc walczyć inaczej.
- Mówisz same bzdury - zaatakowała. - Obecnie do
rodu Huszarów należą dwie osoby i na tym koniec. Dlatego
Istvan jest nie tylko jedyną miłością księżnej, ale i jedyną
nadziejÄ…...
- Tak naprawdÄ™ zna go zaledwie od kilku lat. Uwielbia
go, ponieważ przypomina o jej kochanku. Spotkała tego
mężczyznę, gdy miała trzydzieści lat i pokochała z całą
siłą kobiety, która nigdy nie zaznała miłości. Dlatego tak
teraz szaleje za tym bękartem! - warknął z dziką furią.
WIZY PRZEZNACZENIA 43
Wpatrywała się z przerażeniem w jego pociemniałą
z nienawiści twarz. Wiedziała, że musi coś zrobić.
- Twoje rozumowanie jest słuszne - zauważyła dyplo
matycznie i z ulgą poczuła, że nacisk na jej nadgarstki
słabnie. - Małżeństwo księżnej było wyjątkowo nieszczę
śliwe, nic więc dziwnego...
- Właśnie! Była już zamężna! - wyrzucił z siebie
gniewnie, jasno pokazujÄ…c, jakie ma zdanie na temat
zdrady.
- Zgadzam się, że nie powinno się tak postępować -
przyznała Sue, która musiała bronić nieobecnej księżnej.
- Ale co można poradzić, gdy człowiek spotyka miłość
swego życia?
- Jeśli ktoś przysięgał wierność jednej osobie, to nie
może należeć do innej - wycedził, a jego rysy ściągnęły
się boleśnie. - A jeżeli pojawia się jakaś pokusa, to należy
ją czym prędzej odrzucić.
- To nie zawsze jest łatwe - zauważyła z ociąganiem.
Zgadzała się z jego opinią, ale przecież nie mogła mu przy
takiwać. Całym sercem była po stronie nieszczęśliwej
księżnej. A swoją drogą, nie podejrzewała go o takie po
glądy. Zadziwiający człowiek. - Zwłaszcza wtedy, gdy
nienawidzi się własnego męża...
- Wiedziała, co robi, gdy wychodziła za Nikołaja Ro
manowa! - krzyknął jej prosto w twarz. - Postanowiła się
za niego wydać z pełnym wyrachowaniem! Wykalkulowa-
ła sobie na zimno, że opłaci jej się być żoną wpływowego
członka Politbiura. Wykorzystała go do swoich celów, ale
musiała za to zapłacić. Coś za coś.
- Przecież nie miała wyjścia. - Sue tłumaczyła z ża
rem. - Rosjanie zajmowali zamki, niszczyli majÄ…tki, prze
pędzali właścicieli...
44 WIZY PRZEZNACZENIA
- To normalne w czasie wojny.
- Związek Radziecki nie wypowiedział Węgrom woj
ny - sprostowała. - Okupował je pod pozorami przyjazni.
Księżna była odpowiedzialna za los wielu ludzi, którym
przedtem zatrudnienie w ogromnej posiadłości dawało pra
cę. Miała ich tak zostawić i myśleć tylko o własnym szczę
ściu? To byłoby podłe! Nie rozumiesz, że poświęciła się
dla nich?
Przez chwilę panowała cisza, przerywana jedynie ich
szybkimi oddechami. Wreszcie twarz Laszló ponownie
przybrała obojętny wyraz. Puścił jej dłonie i wstał. Pod-
niosła się również, gdyż na ziemi czuła się strasznie bez
bronna.
- O co ci właściwie chodzi? - spytała twardo. - Co ty
masz z tym wszystkim wspólnego?
Znowu zapadło milczenie. Wreszcie Laszló podjął de-
cyzjÄ™.
- Będziesz pierwszą osobą, która się tego dowie. Mam
nadzieję, że doceniasz ten zaszczyt - zakpił. Jednak w je
go oczach czaiła się gorycz, rozpacz i nie wypowiedzia
na grozba. Sue skuliła się wewnętrznie w oczekiwaniu na
cios, który wreszcie musiał paść. - Jestem przyrodnim bra
tem Istvana, synem księżnej i Nikołaja Romanowa, prawo
witym dziedzicem tej ziemi. i
- Nie! - krzyknęła rozpaczliwie. - To wierutne kłam-
stwo! Ona nie miała więcej dzieci!
- A kto tak powiedział? - odparował.
- Ona sama! - Ujrzała, jak jego twarz wykrzywia bo-
lesny grymas. Z trudem starał się powściągnąć targające
nim emocje.
- To przecież oczywiste, że zaprzecza mojemu istnieniu
- warknął. - Próbowała wymazać mnie z pamięci od sa-
WIZY PRZEZNACZENIA 45
mego poczÄ…tku, od mojego urodzenia. Co jednak nie zmie
nia faktu, że pochodzę z legalnego związku, a Istvan nie.
W dodatku jestem od niego o dziesięć lat starszy, co do
datkowo przemawia za moimi prawami do dziedziczenia
majÄ…tku.
- Nie, ty nie możesz należeć do rodu Huszarów - po
wtórzyła z uporem.
- Ale należę, choć czasami bardzo tego żałuję. Najchęt
niej bym się tego wyrzekł, lecz to niemożliwe, niestety
- dodał z goryczą. - Na Węgrzech występuję jako Laszló
Lazar, w Rosji noszÄ™ nazwisko Romanow. Tutaj nazywam
się Huszar! I co teraz powiesz, moja słodka Suzanne? -,
Wpatrywał się w nią zimno i złowróżbnie. - Stoisz na mo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]