[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przywołała ich do porządku stewardesa.
Minęli bramkę i przeszli korytarzem do samolo-
tu. Jak się okazało, ich obawy były uzasadnione. Nie
znalezli dwóch wolnych, sąsiadujących z sobą foteli,
zatem Will najpierw zajÄ…Å‚ siÄ™ wyszukaniem wygod-
nego miejsca dla Vivian. Gdy już usiadła, włożył jej
torbę do skrytki bagażowej i powędrował na tył
samolotu w poszukiwaniu wolnego siedzenia. Wresz-
cie znalazł je sześć rzędów dalej, więc schował swój
bagaż, rozsiadł się wygodnie i zapiął pas bezpie-
czeństwa.
Zwyczajnie było mu wstyd. Wiedział już, że
niesprawiedliwie ocenił Vivian Shaw, okazała się
bowiem wielkoduszną, wrażliwą, szczodrą osobą.
Nie powinna mieć wyrzutów sumienia, jeśli chodzi
o dzieci Barlowów, a jednak była gotowa zrobić
wszystko, by poprawić ich los. Postanowił, że od tej
pory nie będzie jej robił przeszkód, a wręcz przeciw-
nie, będzie wspierał ją we wszystkim. Zarazem
jednak przez to sytuacja stawała się dla niego dużo
bardziej niebezpieczna, gdyż nie był przygotowany
do obrony przed tą szlachetną i wspaniałomyślną
milionerkÄ…...
Jako że Vivian siedziała bliżej wyjścia, opuściła
196 Judy Christenberry
samolot tuż przed Willem. Była nawet zadowolona
z faktu, iż nie mogli siedzieć razem, bo czuła się
zażenowana swoim zachowaniem poprzedniego
wieczoru. Miała nadzieję, że Will jej wybaczył i nie
czuł urazy za to, co powiedziała. Nie zawiodła się,
bo na jej widok uśmiechnął się i w milczeniu sięgnął
po jej torbÄ™.
Tędy. Wskazał ruchem głowy. Wynająłem
samochód.
Zwietnie, bo mnie nie przyszło to do głowy.
Czy Rebeka mieszka tu, w Little Rock?
Tak. Zostawiłem Carrie liścik, żeby powiado-
miła ją o naszym przyjezdzie. Oszacowałem, że
powinniśmy do niej dojechać około dziesiątej.
Całkiem niezle ci to wyszło pochwaliła.
Przed chwilą minęła dziewiąta, mamy więc wolną
chwilę. Załatw formalności w wypożyczalni, a ja
skoczÄ™ po kawÄ™. Masz ochotÄ™?
Z przyjemnością się napiję, dziękuję.
Gdy wypełnił formularze i otrzymał kluczyki,
dołączył do Vivian, która czekała już na niego
z dwoma kubkami kawy. Z uśmiechem przyjął
jeden z nich, sięgnął po jej rzeczy i wskazał drogę do
wyjścia.
Po chwili siedzieli już w aucie. Will rozłożył mapę
Little Rock, by znalezć ulicę, przy której mieszka
Rebeka. Jak się okazało, było to po przeciwnej
stronie miasta, w jednej z dzielnic na północnych
obrzeżach.
Wydaje mi się, że najwygodniej będzie poje-
chać tym odcinkiem autostrady stwierdził po
Rodzinne spotkanie 197
dłuższym namyśle, wskazując na plan miasta.
Zgadzasz siÄ™?
Ależ oczywiście.
Tylko nie bądz ciągle taka miła, bo uśpisz moją
czujność. Srogo pogroził jej palcem.
Co to, to nie! Roześmiała się. Akurat to ci
nie grozi.
Zadzwonię do Carrie. Wyjął komórkę i wy-
brał numer. Halo, Carrie? Czy Rebeka dzwoniła
rano?
Słuchając odpowiedzi asystentki, skinął głową do
Vivian, na twarzy której odmalowała się ulga.
Ucieszyła ją wiadomość, że Rebeka Starrett pragnie
poznać swoje rodzeństwo. Tylko czy na pewno była
siostrą Vanessy? Co się stanie, jeśli się okaże, że był
to fałszywy trop? Z pewnością obie przeżyją srogie
rozczarowanie...
A więc jesteśmy niecierpliwie oczekiwani za-
powiedział po zakończeniu rozmowy.
Mam straszliwą tremę przyznała z nerwo-
wym uśmiechem.
Podobnie jak Vanessa i Rebeka. Mam nadziejÄ™,
że wszystko będzie dobrze i że naprawdę okażą się
siostrami.
O wpół do dziesiątej zajechali przed dwupięt-
rową kamienicę, która choć wciąż piękna, lata
świetności miała już za sobą.
Jesteśmy na miejscu. Idziemy już czy czekamy
do dziesiÄ…tej?
Chodzmy powiedziała Vivian schrypniętym
zemocji głosem. Nie wysiedzę tu ani minuty dłużej.
198 Judy Christenberry
Zanim pójdziemy, mam do ciebie prośbę.
Chciałbym cię na początek przedstawić jako swoją
asystentkę, póki się nie upewnimy, że Rebeka
faktycznie jest jedną z sióstr Barlow. Dlatego właś-
nie prosiłem, żebyś zdjęła biżuterię. Nie przyznawaj
się też, że jesteś matką Vanessy, dobrze? Nie od
razu, poczekaj na mój znak.
Nie sądzę, żeby aż tak daleko idąca ostrożność
była konieczna zaczęła, ale pod jego spojrzeniem
zmieniła zdanie. Dobrze, postąpię, jak uważasz,
jeśli to ma w czymkolwiek pomóc.
Jestem ci bardzo wdzięczny.
Wysiedli i ruszyli ku wejściu do kamienicy. Przy
drzwiach okazało się, że w budynku znajduje się
kilka mieszkań. Nazwisko Starrett wymienione
było obok numeru 2A. Wspięli się po schodach
i zapukali do drzwi. Rozległy się pospieszne kroki,
drzwi otwarły się z impetem. Na widok stojącej
w nich kobiety Vivian aż wstrzymała oddech.
ROZDZIAA SZÓSTY
Piękna młoda kobieta przypatrywała się im w na-
pięciu.
Tak? Wczym mogę pomóc?
Will odchrząknął. Doskonale rozumiał, czemu
Vivian zareagowała na jej widok wstrzymaniem
oddechu. Stojąca przed nimi wysoka, szczupła bru-
netka do złudzenia przypominała Vanessę.
Pani Rebeka Starrett?
Skinęła głową.
Nazywam się Will Greenfield. Dzwoniłem
wczoraj wieczorem, rozmawiałem z nianią.
Oczywiście. Telefonowałam dziś rano do pań-
skiego biura. Zostałam poinformowana, że państwo
są już w drodze.
Przepraszam, że przyjechaliśmy trochę wcześ-
niej, niż zapowiadałem, ale chcieliśmy jak najprę-
dzej z panią porozmawiać. To moja asystentka
Vivian. Czy możemy wejść?
Naturalnie, proszę bardzo. Z chęcią usłyszę, co
mają mi państwo do powiedzenia.
200 Judy Christenberry
Odsunęła się, by mogli przejść.
Pokój dzienny był umeblowany skromnie, ale
sprawiał wrażenie czystego i schludnego. Vivian
z Willem usiedli na kanapie, Rebeka zaś wybrała
fotel na wprost nich.
Skąd się pani dowiedziała, że pani prawdziwe
nazwisko to Barlow? zaczÄ…Å‚ detektyw.
Moja matka... to znaczy kobieta, która mnie
adoptowała... ujawniła mi je, gdy... gdy zostałam
poproszona o wyprowadzenie siÄ™ od nich...
Musiała się pani wyprowadzić? Jak to? wtrą-
ciła się Vivian, nim Will zdążył otworzyć usta.
Rebeka wyprostowała się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]