[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łącznie produkty naturalne, żadnych hormonów ani nic takiego.
To jest najpiękniejszy dzień naszej egzystencji nie pamiętam odkąd! za-
wyrokował Janusz, kiedy już wszyscy oddali hołd przecudownej kuzynce Włod-
ka. %7łe też nam taki prosty pomysł od razu nie przyszedł do głowy! Zaraz jadę
zbierać trawę. . . !
W tym momencie naczelny inżynier przypomniał sobie o prośbie kierowni-
ka pracowni. Z wielką niechęcią Janusz opuścił pokój, reszta zespołu zaś oddała
się żywo planowaniu rozkładu zajęć. W chwili powrotu Janusza harmonogram
pobytów u kuzynki, zbioru traw, ziół i pieczywa był prawie ustalony.
Janusz trzymał w ręku dwie strony maszynopisu.
Cholerna twarz! powiedział już w progu. Zatrzymał się, nogą zatrzasnął
za sobą drzwi i popatrzył na współpracowników, wyraznie stropiony. Oderwany
od radosnych perspektyw zespół wzajemnie popatrzył na niego.
Co się stało? zaniepokoiła się Barbara.
Janusz podszedł do swojego stołu i opadł na krzesło, nie wypuszczając ma-
szynopisu z ręki.
178
Nic. Kurza morda. . .
Kura ma dziób pouczył Lesio. Zapamiętaj to sobie na zawsze, wiedza
o faunie jest użyteczna.
Odwal się. Dostałem pismo od inwestora. . .
Kwestia królików uległa natychmiastowemu zawieszeniu, co przyszło tym ła-
twiej, że właściwie była już rozstrzygnięta pozytywnie.
I co? spytał zachłannie Karolek.
I pytają się tu, dlaczego, na miłość boską, nie chcemy użyć odpadów wiel-
kiej płyty do ogrodzenia terenów gospodarczych, to znaczy szamba, kotłowni
i śmietnika. Jest tam także skład opału. Piszą, że badania zrobili już dawno, bo
zażądała tego spółdzielnia mieszkaniowa i mają wielką płytę, która wcale nie pro-
mieniuje, a nawet gdyby promieniowała jak wściekła, śmietnikowi to nie zaszko-
dzi. Ośrodek zdrowia dostaje te odpady za darmo i chce się nimi ogrodzić od
tyłu, bo są mało estetyczne, a koło szamba i tak ich nie będzie widać. Od frontu
ogradzają siatką i sadzą żywopłot z akacji, zgodnie z projektem naszych ziele-
niarzy. Protestują przeciwko inwektywom i pytają po jaką cholerę usiłujemy ich
narazić na niepotrzebne koszty, zarazem obrzucając obelgami. Nie czują w sobie
zbrodniczych skłonności. Kropka. Proszą o odpowiedz w umiarkowanym tonie.
Poniekąd słusznie proszą mruknęła Barbara po bardzo długiej chwili
milczenia.
Hipcio musiał wziąć niezły rozpęd zauważył niepewnie Karolek.
To jest to pismo, które zginęło? zainteresował się Lesio.
Rozszerzone. Wyjaśniające uzupełnienie do zlecenia. Ale piszą, że tam też
to było.
Aadnie wam to wyszło powiedział Stefan. Znaczy, cała polka o rako-
twórcze działanie wielkiej płyty na szambo. . . ?
Ewentualnie to tam drugie. Co to było? To o potworach. . .
Teratogenne powiedział Lesio. Spotworzony śmietnik. Ciekawe, jak
by wyglądał. . .
Chyba jednak należało tamto pierwsze pismo odzyskać.
Chyba potwierdził Janusz z goryczą. Wygłupiliśmy się. . .
My?! oburzył się Karolek. Odezwałeś się do nich chociaż jednym
słowem?!
Słusznie mówiłeś, że jak się Hipcio wtrąci, to będzie duże tango przy-
pomniał z uznaniem Lesio.
Cholera. Odkręcać jakoś. . . ?
A po co? Rozróba na tle wielkiej płyty już się przecież zaczęła i tylko
patrzeć jak będą rezultaty!
A jakże, całe budownictwo się zatrzyma. . .
Naprawdę uważasz, że pyły z elektrociepłowni to jest podstawowy materiał
budowlany? spytał gniewnie naczelny inżynier.
179
No coś ty. . .
Nonsens powiedziała spokojnie Barbara. Zamieszanie będzie, to
pewne, ale ważne jest, że wreszcie coś zrobią. Zaczynam mieć nadzieję, że ży-
we prawnuki.
A jakby tak jeszcze filtry powiedział marząco Karolek.
I oczyszczalnie. . .
I ucho od śledzia. . . podsunął jadowicie siedzący w kącie Stefan.
Nie truj! rozzłościł się Janusz. Coś nam się przecież udało, nie?
Cicho bądzcie! zażądała nagle Barbara. Mnie coś przychodzi do
głowy. . .
O Boże jedyny. . . ! jęknął naczelny inżynier w panice.
Barbara błysnęła błękitnym okiem i zmarszczyła brwi.
Wnioski mi przychodzą do głowy rzekła dobitnie.
A, wnioski. . . To już lepiej. . .
No więc zauważcie, co nam wyszło najlepiej. To, co było ściśle związane
z pracą zawodową. Ogrodzenie. Truteń stanowił produkt uboczny. Mięso będzie-
my mieli, wielka płyta też z głowy. . . Otóż uważam, że powinniśmy się skoncen-
trować na elementach naszej pracy zawodowej, no więc te filtry i oczyszczalnie. . .
Barbara zamilkła i zapatrzyła się w okno znieruchomiałym, niewidzącym
spojrzeniem. Reszta czekała przez chwilę na dalszy ciąg.
Barbarę najwyrazniej zamurowało, pozwolono sobie zatem na komentarze.
Ogólnie biorąc, sytuacja wydawała się pocieszająca.
Ona ma rację przyznał Stefan. Jakby tak każdy przyłożył się rzetelnie
do własnej roboty, to ho ho! A żeby jeszcze miał pojęcie o tym, co robi. . .
Szczególnie decydenci wtrącił kąśliwie Włodek. Pamiętacie, kto
skreślał z inwestycji filtry piętnaście lat temu. . . ?
Co mnie pociesza, to to, że oni też muszą oddychać powiedział mściwie
Karolek.
Ale mięso i te różne marchewki będziemy mieli przypomniał pociesza-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]