[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Venn. Mo\na by ją porównać do sarxoskiej wersji logo MasterCard. Trzeba potraktować
kilkuletnią historię wojen w Sarxos jako całość, \eby się przekonać, gdzie się o siebie
zazębiają i chodzi mi tu o konkretne osoby. I te zazębienia muszą być dokładne, jeśli chcemy
otrzymać wiarygodny obraz całości. Nadą\asz za mną?
Megan zamrugała oczami i kiwnęła głową twierdząco. Wiedziała, \e analizowanie
danych to jedna z mocnych stron Leifa; po prostu trochę ją zaskoczył, wyciągając tak
niespodziewanie królika z kapelusza. - No dobrze - powiedziała. - Czego się w takim razie
dowiedziałeś?
- Po pierwsze, kwestia bitew w Sarxos w ogóle nie jest uporządkowana. Nie ma
przecie\ \adnego harmonogramu czy czegoś w tym stylu. Jednak istnieje pewna
prawidłowość jeśli chodzi o graczy z jednej grupy walczących z inną grupą, a jej podstawą
jest terytorium. Częściowo wynika to z logistyki gry. Biorąc pod uwagę tygodnie kalendarza
gry, przenoszenie du\ych grup ludzi i armii z jednego końca Sarxos na drugi jest kosztowne,
a z logistycznego punktu widzenia niemo\liwe. Kiedy ostatnio słyszałaś o bitwie Północnego
Kontynentu z Południowym?
Megan pokręciła głową. - Chyba nigdy.
- Jedna miała miejsce - powiedział Leif - ale to było dwanaście lat sarxoskich temu i
zrujnowało obie strony. Co gorsza, nikt właściwie nie wygrał - wytworzyła się sytuacja
patowa, poniewa\ kilka krajów na granicy obu zwaśnionych Kontynentów wykorzystało
okazję do zaatakowania walczących ze sobą krajów. Sytuacja nieco podobna do tej z czasów
wojny o niepodległość, tylko \e o wiele gorsza. To tak jakby Francja, Niderlandy i inne kraje
wykorzystały sposobność dyplomatycznie lub na polu walki, \eby napaść na Wielką Brytanię,
podczas gdy ta usiłowałaby prowadzić wojnę ze Stanami Zjednoczonymi. W ka\dym razie
wojny międzykontynentalne ju\ się tutaj nie zdarzają; nie ma w tym zysku. - Leif usiadł
wygodnie na krześle. - Dlatego masz tu kraje dysponujące wystarczającą liczbą ludzi lub
armii - czyli prawie wszystkie; ka\dy uwielbia walczyć, a połowa ludności Sarxos jest tu,
\eby się bić . I oni w trakcie sezonu kampanii wiosna-lato-wczesna jesień walczą
praktycznie z ka\dym, z kim się da. Kończy się na tym, \e prowadzą wojny praktycznie z
ka\dym z tej ligi lub grupy tylko dlatego, \e dzieli ich od siebie niewielka odległość.
Ligi są dość równomiernie rozło\one na całym terenie gry.
- Czy to nie jest trochę dziwne?
- Mo\e w prawdziwym świecie. Ale tutaj... Posiedziałem trochę nad mapą Sarxos i
zauwa\yłem pewien interesujący aspekt, który Rodrigues wprowadził do gry. Doło\ył
wszelkich starań, \eby \adna z zamieszkanych krain nie była kompletnie pozbawiona
wartości strategicznych. Bez względu na miejsce, w którym \yjesz, na kraj który
odziedziczyłeś albo zdobyłeś, zawsze znajdziesz w nim coś u\ytecznego. Co ciekawsze, za
ka\dym razem tu\ za horyzontem lub za wzgórzem znajduje się kraina bardziej interesująca
lub dla ciebie po\yteczna. Jedna bogata kraina jest więc zawsze otoczona dwoma czy trzema
mniejszymi, biedniejszymi krajami. Jeden wielki, potę\ny kraj otoczony zostanie kilkoma
innymi, których z jakiegoś powodu nie będzie w stanie zaatakować. Popatrz na przykład na
Errint. Argath ma go w zasięgu ręki i powinien go bez wysiłku podbić za pomocą swoich
potę\nych armii, ale nie mo\e z powodu łańcucha górskiego oddzielającego go od Errintu.
Przełęcze tego łańcucha zostały bez wątpienia tak usytuowane, \eby utrudnić inwazję.
59
- Wbudowana frustracja - powiedziała Megan.
- Myślę, \e coś więcej - powiedział Leif. - Rod w swej nieskończonej mądrości - Leif
posłał w stronę sufitu rozbawione spojrzenie - zasiał w tym miejscu ziarna konfliktu. Ale
równie\ ziarna stabilizacji, \eby zachować równowagę. I zrobił to z wielkim wyczuciem.
- Sam to wszystko wykombinowałeś? - spytała Megan w równym stopniu rozbawiona,
co pełna podziwu.
- W większości tak - powiedział Leif. - Na temat Sarxos napisano parę ksią\ek, ale
zasadniczo ich autorzy nie mieli pojęcia, o czym piszą albo zaplątywali się w sieci
zewnętrznych szczegółów, interfejsu komputerowego i systemu punktacji i nigdy nie
dochodzili do głębszych wniosków.
- Brzmi to wszystko rozsądnie - powiedziała Megan. - Gdybyś był twórcą gier,
chciałbyś mieć pewność, \e jej uczestnicy się nią nie znudzą. Chocia\ w przypadku Sarxos to
nam chyba nie grozi.
- To prawda. Ale Rod załatwił ten problem bardzo sprytnie. Wyłączając z równania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]