do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Oczywiście, bardzo proszę.
Thomas podał drwalowi dokument wraz z listem oznaczonym rodową pieczęcią
Albertsteinów i odręcznym pismem zmarłej. Starzec na chwilę zniknął w głębi chaty. Powiedział
tylko, że musi coś sprawdzić i że to sprawa najwyższej wagi.
Thomasowi zdawało się, że znajduje się na jakimś posterunku granicznym. Zastanawiało
go, dlaczego drwal zadaje sobie tyle trudu, sprawdzając jego tożsamość i plenipotencje od
Eleonory. Co kryje w sobie opactwo, że tak trudno tam dotrzeć?
Usiadł na jednym z pniaków rozstawionych na podwórzu i w oczekiwaniu na drwala
zaczął rozglądać się wokół, podziwiając przy tym piękno przyrody.
Ta część lasu była znacznie urokliwsza niż tereny położone bliżej frankfurckiej
metropolii. Obserwując otoczenie chaty, zorientował się, że zapewne niewiele osób się tutaj
zapuszcza. Drogę porastały trawy i chwasty. Wokół tylko las i jakiś przydomowy ogródek, przez
który spokojnym nurtem przepływał niewielki górski strumień. Thomasa zafascynował
drewniany dom kryty strzechą i wykonany z bali, w którym mieszkał drwal. Ciekawiło go, jak
jest w środku, ale nie śmiał prosić starca o to, by mu pokazał wnętrze. Wyobrażał je sobie jednak
jako całkiem przyjemne i swojskie  z kamiennym kominkiem w salonie, dębowymi podłogami
i stylizowanym sufitem.
Rozejrzawszy się, stwierdził nie bez racji, że cywilizacja tylko w minimalnym stopniu
dotarła do tego zakątka, co uratowało dziewicze piękno puszczy i jej mieszkańców od zgiełku
świata i totalnego, industrialnego zniszczenia.
Po około dziesięciu minutach w drzwiach znowu pojawiła się sylwetka drwala. Thomasa
zaskoczyła nagła zmiana zachowania gospodarza. Nie był już starym, naburmuszonym
i niezwykle podejrzliwym człowiekiem, jakim wydawał się w pierwszej chwili. Teraz przebijała
z jego oczu radość i serdeczność.
 Bardzo przepraszam, że musiał pan czekać  powiedział Oswald.  Jednak musiałem się
upewnić, czy pan to rzeczywiście Thomas Michel.
 Bardzo mi miło. Czyżbym był jakąś ważną osobistością?  Thomas uśmiechnął się
lekko.  Skąd tyle tajemnic?
 No wie pan... Kiedy usłyszałem pańskie nazwisko i to, że przyjechał pan z polecenia
Eleonory, wystraszyłem się.
 Naprawdę? Ciekawe...
 Chodzi o to, że... że jakiś czas temu Eleonora przekazała zakonnikom wskazówki
dotyczące czegoś ważnego, co naprawdę zmieni pana życie  tłumaczył drwal.  Chodzi
o pańskie pochodzenie. Więcej nie mogę powiedzieć.
 Moje pochodzenie? Nie bardzo rozumiem  zdziwił się Thomas.
 Tak, to jest tajemnica, którą Eleonora skrywała dla dobra rodziny i przyszłych losów
posiadłości.
 Mieszka pan w cudownej okolicy...  dziennikarz zmienił nagle temat rozmowy, nie
chcąc roztrząsać dalej całej sprawy bez upewnienia się, czy może czuć się tutaj bezpieczny.
 O tak, tu jest bardzo pięknie, szczególnie jesienią i wiosną. Zimą tych terenów nie
polecam, choć mają też swój urok  potwierdził drwal.  Nie wiem, co mogę jeszcze panu
powiedzieć, panie Michel. Cieszymy się, że jest pan tutaj. Eleonora bardzo pana kochała.
 Słyszę to już drugi raz  powiedział zaskoczony gość.
 Oj, naprawdę nie powinienem...  zmieszał się starzec.  Opat wszystko panu powie.
Tylko proszę uważać.
 No dobrze, będę uważał. Proszę mi teraz wskazać drogę.
 A tak, rzeczywiście... Droga do opactwa.  Stary Oswald poprowadził Thomasa za dom
i pokazał mu malowniczo usytuowaną leśną drogę, która wiodła po zboczu niewielkiego wzgórza
wyłaniającego się zza mgły i deszczowych oparów. Poinstruował, jak należy jechać i gdzie się
zatrzymać, żeby trafić bez większych kłopotów do celu.  Tak jak już mówiłem, niewiele osób
się tutaj zapuszcza. Głównie dlatego, że ludzie dziś nie potrzebują duchowej strawy  stwierdził
Oswald, rozkładając bezradnie ręce.  Kiedy pan dojedzie do bramy, proszę pociągnąć za ręczny
dzwonek. Opat wyjdzie na spotkanie.
 Bardzo panu dziękuję, Oswaldzie  powiedział na zakończenie Thomas, wsiadając
z powrotem do samochodu.
 Ależ nie, to ja dziękuję, że mogłem pana poznać  zaprzeczył stary drwal.  Eleonora
byłaby szczęśliwa, widząc pana w naszych stronach.
 Na pewno jest szczęśliwa... Do widzenia panu.
Thomas odjechał w kierunku wskazanym przez starego Oswalda. Spotkanie z nim było
dla niego bardzo zaskakujące. Rozmowa pełna nieufności, a nawet jakiejś tajemniczej wrogości
wobec obcego przybysza przerodziła się nagle w coś na kształt przyjacielskiej pogawędki.
Thomas ze zdziwieniem analizował słowa mężczyzny, który zdawał się ogromnie cieszyć z jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl