do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jechał wolantem, bez osłony, przemókł do nitki. Gdy wrócił do domu, dokuczały mu
już złowróżbne dreszcze, a nazajutrz rozchorował się na dobre.
 To jest zapalenie płuc  powiedział Katarzynie.  Będę potrzebował bardzo
starannej pielęgnacji. Nic ona nie zmieni, bo nie wyjdę z tego, ale chcę, żeby
wszystkiego ściśle przestrzegano, tak jakbym miał wrócić do zdrowia. Nie znoszę
zaniedbań przy łożu chorego, więc bądz tak dobra i zajmij się mną przyjmując, że
wyzdrowieję.
Powiedział jej, kogo wezwać z jego lekarskiego grona, i wydał niezliczoną ilość
drobiazgowych zleceń, Katarzyna tedy pielęgnowała go w tej optymistycznej
wierze. Wszelako doktor, który nigdy się nie mylił, nie omylił się także
i tym razem. Zbliżał się właśnie do siedemdziesiątki i mimo iż organizm miał
odporny, stracił już wiele z dawnej żywotności. Umarł po trzech tygodniach, w
ciągu których pani Penniman, podobnie jak Katarzyna, niezmordowanie krzątała się
u jego łoża.
Gdy otwarto testament  jak przystoi, we właściwym czasie  pokazało się, że
zawierał dwa legaty. Pierwszy, sprzed lat dziesięciu, obejmował szereg
dyspozycji, na mocy których przeważająca część jego własności przypadała
Katarzynie, a i obie jego siostry otrzymały przyzwoitą schedę. Drugi był świeżo
sporządzonym kodycylem, utrzymującym w mocy dożywotnie pensje roczne dla pani
Penniman i pani Almond, a redukującym do jednej piątej spuściznę Katarzyny.
 Została dostatnio wyposażona przez swą matkę  głosił dokument  i wydaje
zaledwie znikomą część dochodu z tego zródła; toteż majątek jej aż nadto jest
wystarczający, by zwabić owe niebieskie ptaki bez sumienia, która to kategoria
ludzi, jak pozwoliła mi przypuszczać, nadal ją interesuje." Pozostałą, znaczną
część swego majątku doktor Sloper podzielił na siedem różnych części,
przeznaczając je na fundacje dla tyluż szpitali i rozmaitych szkół medycznych w
różnych miastach kraju.
Pani Penniman wydawało się czymś potwornym, żeby ktoś tak swobodnie rozporządził
się cudzym majątkiem, bo jej zdaniem, pieniądze te po śmierci brata należały,
rzecz jasna, już do innych.
 Obalisz chyba zaraz ten testament  podsunęła Katarzynie.
 O nie  zaprzeczyła Katarzyna  bardzo mi odpowiada. Wolałabym tylko, żeby
ojciec trochę inaczej uzasadnił swoją wolę!
ROZDZIAA 34
Katarzyna miała zwyczaj pozostawać w mieście do póznego lata. Wolała dom na
Placu Waszyngtona niż każdą inną siedzibę i tylko pod przymusem wyjeżdżała
w sierpniu gdzieś nad morze. Ten wakacyjny miesiąc spędzała wówczas w hotelu. W
roku śmierci ojca nie uczyniła zadość owemu zwyczajowi uważając, że nie
licowałoby to z ciężką żałobą; w następnym zaś tak długo odkładała wyjazd, że
była już połowa sierpnia, a ona ciągle jeszcze przesiadywała w upalnym zaciszu
Placu Waszyngtona. Pani Penniman, która lubiła zmiany i tęskniła zwykle do
wyjazdu na wieś, tego roku zadowoliła się wyraznie tą porcją wiejskich doznań,
jakie dostarczały jej ailanty rosnące za drewnianym ogrodzeniem, widziane z
okien salonu. Swoista woń tej rośliny przenikała wieczorną aurę, przeto w ciepłe
lipcowe noce pani Penniman siadywała często w oknie, by się nią napawać. W
takich chwilach czuła się szczęśliwa. Po śmierci brata z większą swobodą mogła
ulegać naturalnym swym porywom. Zniknął z jej życia jakiś nieuchwytny ucisk i
cieszyła się swobodą, jakiej nie doświadczyła od owych pamiętnych dni, przed
laty, kiedy to doktor wyjechał za granicę z Katarzyną i pozostawił ją w domu,
gdzde mogła podejmować pana Townsenda. Rok, który upłynął od śmierci brata,
przypomniał jej tamte szczęśliwe chwile, bo choć Katarzyna stała się z wiekiem
osobą, z którą się należało liczyć, jednak zdaniem ciotki Penniman, jej
towarzystwo w niczym nie przypominało cysterny zimnej wody. Starsza pani nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl