do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siedem lat, nie siedemnaście. Czego tak naprawdę możesz oczekiwać od mężczyzny?
- Racja - przytaknęła Constance. - jesteś za stara na taki idealizm. Nie chciałabym być brutalna, ale
zaufanie i pociąg seksualny to wspaniały zadatek na udane małżeństwo. Wiele kobiet nigdy czegoś
takiego nie zaznało. O co ci właściwie chodzi?
- Nie wiem - szepnęła Jessie.
Otworzyły się drzwi i do pokoju wpadła Elisabeth. Miała lekko przekrzywione okulary na nosie i
kolorowe spinki we włosach.
- Cześć! Co się dzieje?
- Cześć, mała. - Jessie przełknęła resztę łez.  Siedzę tu i wypłakuję przed nimi swoje smutki, choć
nie mam powodu się martwić.
- Syndrom przedmiesiączkowy, co?
- Takie są rezultaty wprowadzenia wychowania seksualnego do szkół. - Constance jęknęła.
- Przecież wiem to od ciebie - powiedziała Elisabeth i obróciła się do Jessie. - Założę się, że
płaczesz z powodu Hatcha, prawda?
- Niestety tak - przyznała Jessie.
- Lepiej daj mu w nos.
- Tak by rzeczywiście było rozsądniej, ale on jest niestety silniejszy.
- Nie odda ci - odparła z namysłem Elisabeth. - A już na pewno nie mocno.
- Wiem, że nie. Właśnie dlatego nie mogę z nim zacząć  tłumaczyła cierpliwie Jessie. - To nie
byłoby fair. Nie mógłby mi się odpłacić.
- W takim razie co ci zostaje?
- Jeszcze nic nie wymyśliłam.
- Najwłaściwiej będzie - wtrąciła Lillian - zachować zdrowy rozsądek.
- Na pewno postąpisz słusznie. - Constance uśmiechnęła się. - Jak zawsze.
Gdy Jessie znalazła się w połowie mostu, wiedziała już, czego oczekuje od Sama Hatcharda.
Chciała być dla niego ważniejsza niż Benedict Fasteners. Gdyby w sytuacji wyboru między nią a
firmą postawił Jessie na pierwszym miejscu, udowodniłby, że ją kocha.
Ale Constance i Lillian miały rację. Samo zakładanie takiej możliwości świadczyło o zupełnym
braku realizmu. Cóż więc mogła zrobić? Wyrazić zgodę na ślub pod warunkiem, że Hatchard
zrezygnuje z interesów z Vincentem? To byłby szantaż. Nawet gdyby Hatch wyraził zgodę, na pewno
czułby do niej wstręt za postawienie ultimatum, które nie znajdowało przecież żadnego rozsądnego
uzasadnienia. A ona nie mogłaby na siebie patrzeć.
Tak jak tłumaczyła siostrze, kobieta powinna walczyć uczciwymi metodami.
Nagle ogarnął ją lęk. Podświadomie czuła, że czyha na nią jakieś niebezpieczeństwo.
Jessie doszła do wniosku, że jeśli na tym polega dar przewidywania przyszłości, wolałaby go jednak
nie posiadać.
Hatch wszedł do mieszkania Jessie o ósmej wieczorem z bardzo nie pewną miną. Nie wiedział,
jakiego powitania ma oczekiwać po awanturze pod gabinetem Vincenta. Domyślił się, co się święci,
kiedy Jessie nawet nie wstała z kanapy na jego widok.
- Cześć - powiedziała, ledwo zerkając na niego znad książki.
- Jak się masz? - Hatch zamknął drzwi i postawił teczkę na podłodze. Zauważył natychmiast, że w
kuchni nie palą się światła. - Chcesz zjeść coś na mieście?
- Już jadłam. Mówiłam ci chyba, że nie serwuję posiłków o tak póznej porze.
- Rozumiem. - Hatch miał wrażenie, że za chwilę umrze z głodu. - Coś może zostało?
- Znowu ugotowałam pierożki. Ponieważ cię nie było, zjadłam całą paczkę. Nie możesz wymagać,
żebym czekała na ciebie z kolacją. Przecież nawet nie raczyłeś zadzwonić i uprzedzić, że się
spóznisz.
Hatchowi zrobiło się przykro.
- Dla mnie ósma to jeszcze zupełnie przyzwoita pora.
- I tu się różnimy.
- Już dawno nie dzwoniłem do domu, żeby uprzedzić, że się spóznię.
Pewnie wyszedłem z wprawy.
- Mhmm. Daruj sobie. - Jessie przewróciła stronę w książce. - Nie musisz się wcale przede mną
tłumaczyć. Po prostu ze sobą sypiamy i tyle. Nie jesteśmy małżeństwem ani nic z tych rzeczy.
- Widzę, że naprawdę się wkurzyłaś.
- Skądże. Staram się tylko być realistką.
Hatch poczuł niemiłe ukłucie w sercu. Podszedł bliżej do kanapy i popatrzył z góry na Jessie.
- A gdybym ci obiecał, że taka sytuacja już się więcej nie powtórzy?
Rzuciła mu niepewne spojrzenie.
- Czy mam to traktować poważnie? Przycupnął przy niej.
- Jak najbardziej, kochanie.
Przygryzła wargę, a Hatch wiedział, że przypomina sobie właśnie te wszystkie, nie dotrzymywane
obietnice, które przez tyle lat składał jej ojciec.
- Zrobię ci kanapkę z masłem orzechowym - powiedziała, odrzucając książkę. Wstała i ruszyła do
kuchni.
Hatch odetchnął z ulgą. Poszedł za nią. Wiedział, że tym razem katastrofa wisiała w powietrzu. I
wszystko z powodu małego spóznienia na kolację.
- Dla porządku przypomnę: naprawdę nie jestem kopią twojego ojca. Nie łamię obietnic.
Popatrzyła na niego znad drzwi lodówki.
- Wiem.
Hatch zrozumiał, że właśnie zrobili milowy krok do przodu.
- Powtórz to - poprosił, uśmiechając się jak półgłupek.
- Mam powtórzyć, że wiem?
- Wolałbym całe zdanie. Powiedz tak: Wiem, że nie jesteś podobny do mojego ojca i że dotrzymujesz
słowa.
- Wiem, że nie jesteś podobny do mojego ojca i że dotrzymujesz słowa.
- Słusznie. Cieszę się, że jakoś to sobie wyjaśniliśmy.
Jest tu może gdzieś jakieś pieczywo czy mam wyjadać masło prosto ze słoika?
Rozdział 13
Telefon zadzwonił w chwili, gdy Jessie sięgała po koszulę nocną.
- Halo?
- Jessie? Tu Alex. Pewnie nigdy mi nie uwierzysz, ale chyba znalazłem Susan Attwood.
- Co takiego? - Jessie usiadła gwałtownie na krawędzi łóżka, ściskając w ręku koszulę. Hatch
wyszedł z łazienki, zerkając na nią pytająco.
- Naprawdę. - W głosie Robina wyraznie pobrzmiewało napięcie. - Szukałem kodów i haseł, które
pozwalają na wejście do poszczególnych plików - ciągnął. - jeden z tych kodów pasuje do nazwiska
Attwood. Susan zajmuje się uaktualnianiem programów. W tej chwili wpisuje dane dotyczące
temperatur. jest jeszcze jedna sprawa. Pół godziny temu odezwał się do mnie kumpel z uniwerku.
- I co?
- Po pierwsze powiedział, że Edwin Bright należy do tego typu facetów, którzy zawsze głoszą
kontrowersyjne teorie. Już od wielu lat o nim nie słyszał. Poglądy i wyliczenia Brighta nie znajdują
zwolenników wśród szanujących się naukowców.
- Mhmm.
- Stwierdził ponadto, że niektóre dane są na pewno sfałszowane. Uważa, że Bright sam je wymyślił.
Dodał, że nie byłby to pierwszy raz.
- Sądzisz, że Susan pomaga mu w konstruowaniu tych fikcyjnych danych?
- Nie. Ona wprowadza do programu informacje, które podaje jej Bright.
Hatch podszedł do łóżka. Miał zaciekawioną minę. - Czy to Robin?
- Chwileczkę. - Jessie spojrzała na Hatcha.  Chyba znalazł Susan. Ona w tej chwili pracuje na
komputerze. Wprowadza do programu nowe dane.
- Spytaj go, czy może się z nią skontaktować przez komputer.
- Słyszałem - powiedział Alex. - Powiedz mu, że tak. Chcesz, żebym to zrobił od razu? Jessie
ścisnęła mocniej słuchawkę.
- Mówi, że tak. Hatch, jakie to podniecające! Niech spróbuje! Haich potrząsnął głową.
- Nie. Niech zaczeka, aż przyjedziemy do biura. Chciałbym chwilę pomyśleć.
- Słyszałem. Do zobaczenia - powiedział Alex prosto do ucha Jessie i natychmiast si ę rozłączył.
- Nie do wiary! - Jessie zerwała się z łóżka, cisnęła koszulę na podłogę i złapała dżinsy. - Co za [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl