do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zakończy się rozwodem. Przestronna sala o wielkich, wychodzących na ukwiecony
ogród oknach wyglądała niezwykle romantycznie. Na stołach setki smukłych świec bu-
dziło tęczowe refleksy w kryształowych kieliszkach, a pąsowe róże i białe lilie, usta-
wione w ogromnych koszach pod ścianami, pachniały słodko jak sama miłość. Pan mło-
dy, posągowy w czarnym smokingu, posyłał jej spojrzenia gorące od obietnic...
Jedyną rzeczą, jaka psuła nastrój, był jej pęcherz, który dawał o sobie znać o wiele
za często. Kiedy po raz kolejny przemykała się wąskim korytarzem do toalety, usłyszała
przytłumione głosy dobiegające zza rogu. Odruchowo zatrzymała się w pół kroku. Dla-
czego goście wybrali sobie to miejsce na pogawędkę? Może to głupie, ale krępowała się
trochę przeciskać obok obcych mężczyzn, idąc za potrzebą.
- Czy w końcu powiedziałeś jej prawdę? - odezwał się jeden z nich nagląco, z wy-
raznym zniecierpliwieniem. Abby zamarła na dobre, kiedy rozpoznała głos Connora. Już
wcześniej, w kościele, widziała wyraznie, że coś go trapi.
- Odczep się! - warknął drugi głos, ten z kolei pełen złości i frustracji. Leo.
- Jeżeli będziesz zwlekał z tym w nieskończoność, w końcu wygada się ktoś inny...
Dobrze wiesz, że tak się może zdarzyć. Wyobraz sobie, że ktoś jej powie, po co tak na-
prawdę spotkałeś się z nią tamtej nocy... To będzie prawdziwa katastrofa, człowieku.
- Powiedziałem ci, żebyś się odczepił...
Abby musiała wydać jakiś dzwięk, bo rozmowa urwała się nagle i bracia wyjrzeli
zza rogu korytarza. Choć obaj starali się zachować kamienne twarze, na jej widok w ich
oczach odmalował się niepokój.
- Przepraszam... muszę do toalety - wyjąkała, spuszczając wzrok i przechodząc
obok nich najszybciej, jak mogła.
Poślubiła człowieka, którego nie znała. Czy mogła się dziwić, że miał przed nią se-
krety?
R
L
T
- Czego mi nie powiedziałeś? - spytała męża chwilę pózniej, kiedy razem wracali
na salę. Starała się mówić lekkim tonem, choć jej serce biło tak mocno, jakby miało roz-
sadzić klatkę piersiową. Ramię Leo obejmujące jej plecy zesztywniało na moment.
- O czym mówisz? - spytał z pozornym roztargnieniem.
- Kiedy szłam do toalety, usłyszałam przypadkiem... - wyjąkała, coraz bardziej
zdenerwowana.
- Ach, to. Mówiliśmy o pracy. Nic ciekawego... Connor wykonywał dla mnie pew-
ne zlecenie.
- Korzystałeś z usług detektywa? - zdziwiła się Abby.
Joanne, która szła za nimi, nagle przyłączyła się do rozmowy:
- To wszystko sprawka Lizzy. Nie wiem, czy interesuje cię pokręcona historia na-
szej rodziny, Abigail, ale mój zmarły mąż miał córki blizniaczki ze związku z niejaką
Elektrą Scott. Może o niej słyszałaś?
- Chyba tak... - Abby zmarszczyła brwi. - Elektra Scott, podróżniczka i fotograf,
specjalizowała się w zdjęciach zwierząt, przyrody i dzikich plemion? Słyszałam, że nie
żyje. Nie wróciła z jednej ze swoich wypraw do dżungli.
- Tak, to prawda. - Przez niebieskie oczy Joanne przemknął cień.
- Myślę, że mój ojciec współpracował z nią kiedyś. Chyba nawet wydali razem
książkę.
- Bardzo możliwe. Oboje byli sławni w pewnych kręgach.
Leo niecierpliwie przestąpił z nogi na nogę. Abby zerknęła na niego i zobaczyła, że
zaciska usta w cienką linię. Pobladł, a jego ciemne oczy utkwione były w Joanne z takim
napięciem, jakby ta trzymała w dłoni odbezpieczony granat.
- Poznałam Elektrę na studiach - ciągnęła Joanne, ignorując dziwne zachowanie
Leo. - Bardzo się zaprzyjazniłyśmy, chociaż ja byłam domatorką, a ona niespokojnym
duchem. Kimś, kto do życia potrzebuje codziennej dawki adrenaliny i nie znosi żadnych
ograniczeń. Kiedyś przywiozłam ją do Złotych Ostróg. Sama byłam wtedy związana z
Jackiem, bratem Caesara, który niedługo potem zginął.
- Przykro mi - szepnęła Abby, zakłopotana.
R
L
T
Joanne wykrzywiła usta. Głębokie bruzdy na jej twarzy zdradzające skrywany
smutek zarysowały się wyraznie. W następnej chwili znów uśmiechała się uprzejmie.
- Dziękuję, kochanie, ale wiele lat już minęło od tamtego czasu. W każdym razie,
kiedy przywiozłam Elektrę na ranczo, Caesar z miejsca oszalał na jej punkcie. To była
miłość od pierwszego wejrzenia. Elektra nie zabawiła długo w Złotych Ostrogach. Pew-
nego dnia wyjechała. Kiedy Jack zginął, zostaliśmy we dwoje, Caesar i ja, i w końcu po-
stanowiliśmy się pobrać. Nie tak dawno temu, już po śmierci męża, trafiłam przypadkiem
na zapiski Elektry, z których jasno wynika, że zaszła w ciążę z Caesarem i niedługo po [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl