do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

66 PRZYGODA NA KARAIBACH
- TrochÄ™... - przyznaÅ‚ ze skruchÄ…. - Ale nie przej­
muj się. Chętnie zwiedzę tę twoją artystyczną wioskę.
Jeszcze kawy?
- Poproszę. - Nagle zmarszczyła czoło. - Na
pewno czujesz się na siłach, żeby iść? Jak twoje
żebra?
- Jeszcze trochę obolałe, ale nie na tyle, żebym nie
mógł dotrzymać ci towarzystwa.
No i dotrzymywał. Tabitha kilka razy w ciągu
popołudnia pytała, czy nie chce odpocząć, bo może
narzuciła zbyt szybkie tempo, ale mówił, że wszystko
jest w porzÄ…dku. WstÄ…pili do maÅ‚ego sklepiku, w któ­
rym sprzedawano wyroby miejscowych artystów
- malarzy, rzezbiarzy, tkaczy, ceramików. Tabitha raz
po raz wznosiła okrzyk zachwytu.
- Ojej, Dev, spójrz na tego wspaniałego smoka!
- zawołała, wskazując wiszącą na ścianie tkaninę.
- BÄ™dzie siÄ™ wspaniale prezentowaÅ‚ u mnie nad ko­
minkiem.
Devlin ściągnął brwi.
- Hm, faktycznie. Ma taki proszÄ…cy wyraz oczu,
jakby marzył o tym, żeby go stąd zabrano. Ale
potencjalnych kupców pewnie zniechÄ™cajÄ… jego wiel­
kie zębiska. No i to, że zieje ogniem. Kto by chciał
takiego potwora?
- Jak to kto? Ja! Jest cudowny! - Tabitha zaczęła
zwijać tkaninÄ™ w rulon. - W dodatku jest przed­
stawiony w identycznej pozie jak taki mały mosiężny
smok, którego mam w domu.
Jayne Ann Krentz 67
- Ciekawe, jak trafiły do bestiariów? Mam na
myśli smoki. Z bajek dla dzieci?
- Wątpię, żeby mnisi korzystali z takich zródeł.
Raczej opisywali duże węże, takie jak pytony. Zresztą
istnieje na świecie wiele gadów, które wyglądem
przypominajÄ… smoki. Warany, jaszczury...
- Słuchaj, jeśli naprawdę ci się ten potwór podoba,
to chciaÅ‚abym ci go sprezentować. W ramach rekom­
pensaty za tego drewnianego smoka, który został na
St. Regis.
- Dziękuję, nie trzeba - zaprotestowała. Było jej
jednak przyjemnie, że wpadł na taki pomysł.
- Proszę cię, Tabi. Zgódz się.
Słysząc ten ciepły i błagalny ton, uśmiechnęła się
promiennie i skinęła głową na znak zgody. Widziała,
że autentycznie mu na tym zależy.
- Dobrze, Dev. To miło z twojej strony. Będę
myślała o tobie, ilekroć na niego spojrzę - dodała,
błyskając w uśmiechu zębami.
- Tacy jesteśmy podobni? Ja też zieję ogniem?
Czy może tak jak on groznie wymachuję ogonem?
- Nie, ale... dostrzegam pewne podobieństwo
w oczach - odparÅ‚a z namysÅ‚em, po czym zaczer­
wieniła się, bo zdała sobie sprawę, że to prawda.
Tego wieczoru znów weszła do sali restauracyjnej,
trzymajÄ…c pod rÄ™kÄ™ Devlina. ByÅ‚a w doskonaÅ‚ym na­
stroju, tryskała humorem, błyszczała inteligencją.
Devlin pozwoliÅ‚ jej grać pierwsze skrzypce. Na ko­
lację zamówił to samo co ona, turbota w sosie ogór-
PRZYGODA NA KARAIBACH
68
kowym, potem nalegaÅ‚, żeby ona wybraÅ‚a wino. W po­
wietrzu wyczuwało się magię. Cały czas prowadzili
bÅ‚yskotliwÄ… rozmowÄ™, przeskakujÄ…c swobodnie z te­
matu na temat.
Uradowana, że w Devlinie spotkała bratnią duszę,
że ich znajomość stopniowo przeradza się w coś
głębszego i fascynującego, nie zauważała spojrzeń,
jakie coraz częściej kierowali w jej stronę siedzący
w pobliżu pasażerowie. Jej ożywienie, promienność
i radość były jak magnes, który przyciąga wzrok.
Jednakże Tabicie, która całe życie występowała w roli
obserwatora, nawet nie przyszło do głowy, że tym
razem nie podpiera ściany, lecz jest w centrum uwagi.
Z kolei Devlin odkrył w sobie zdolności, o które się
nawet nie podejrzewał. Na przykład kiedy po kolacji
siedzieli w barze, wyczuł niebezpieczeństwo, zanim
jeszcze ono podeszło do ich stolika. Tabitha akurat
rozprawiała z przejęciem o bazyliszkach:
- ...zabijajÄ… wzrokiem.
Nie roniąc ani słowa z jej wypowiedzi, Devlin
wpatrywał się intensywnie w rosłego blondyna, który
wolno kierował się w ich stronę.
- Niektórzy uważajÄ…, że to kompletnie fantastycz­
ny, wymyślony stwór, inni natomiast umieszczają go
w świecie węży. Twierdzą, że to jeden z tych gadów,
które plują trującym jadem. Biedni mnisi zazwyczaj
nie mieli możliwości obejrzenia zwierząt z dalekich
krajów, musieli polegać na cudzych relacjach. W każ­
dym razie bazyliszek uśmiercał każde stworzenie,
Jayne Ann Krentz 69
które odważyło się spojrzeć mu w oczy. Podobno tylko
jedno zwierzę się go nie bało: łasica.
Devlin usiÅ‚owaÅ‚ przeszyć bazyliszkowym wzro­
kiem blondyna, który stanął za Tabithą. Nie zdołał go
jednak uÅ›miercić, może dlatego, że blondyn nie od­
rywał spojrzenia od Tabithy. Przypuszczalnie doszedł
do wniosku, zresztą jak najbardziej słusznego, że
mężczyzna z łaską nie jest dobrym partnerem na
parkiecie. A tego wieczoru grał wyjątkowo świetny
zespół. Devlin wyczuł, że za moment Tabitha zostanie
poproszona do tańca.
- Przepraszam. - Blondyn ukazał w uśmiechu rząd
idealnie równych białych zębów, takich, jakie widuje
się jedynie w Kalifornii. - Czy można panią prosić do
tańca?
Tabitha zerknęła na niego zaskoczona i zmieszana.
Zanim zdoÅ‚aÅ‚a cokolwiek powiedzieć, blondyn zwró­
cił się do Devlina:
- Nie będzie panu przeszkadzało, jeśli na kilka
minut porwÄ™ mu partnerkÄ™?
Reszty zdania nie wypowiedziaÅ‚ na gÅ‚os, lecz Dev­
lin bez trudu wyczytał je z jego twarzy.  Ty i tak nie
możesz tańczyć, więc dlaczego mam ci nie odebrać tej
kobiety"?
Wyzwanie to podziałało na Devlina jak płachta
na byka. Nigdy nie był zaborczy, a nawet gdyby,
to i tak wiedział, że Tabitha nie jest typem kobiety,
która chciałaby, by mężczyzni walczyli o jej względy.
Nie lubiła fałszu ani gierek. Mimo to bezczelność
70 PRZYGODA NA KARAIBACH
blondyna sprawiła, że ledwo był w stanie pohamować
wściekłość.
- SÅ‚ucham? - Tabitha popatrzyÅ‚a na intruza, ot­
wierajÄ…c szeroko wielkie kocie oczy.
- Spytałem, czy można panią prosić do tańca
- powtórzył z tym swoim promiennym kalifornijskim
uśmiechem mężczyzna. - Mam na imię Steve. Steve
Waverly. - Pewność siebie wylewała się z każdej
komórki jego ciała.
- Do tańca...? - szepnęła Tabitha. Była speszona,
ale zaproszenie sprawiło jej wyrazną przyjemność.
- To miło z pana strony, Steve, ale obawiam się, że nie
bardzo umiem tańczyć. Nie miałam zbyt wielu okazji.
A poza tym właśnie opowiadałam panu Colterowi
o bazyliszkach. I Å‚asicach.
- O łasicach? - Uśmiech na twarzy blondyna
przygasł. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl