[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Małego Domu. Gdy trzy kapłanki milkły, słychać było jedynie stuk spadających patyczków,
pomruki graczy i cichy trzask ognia. Za ścianami trwała głęboka cisza pustynnej nocy. Od czasu
do czasu dobiegał szum krótkotrwałego, rzęsistego deszczu.
- Dawno temu wielu tu przybywało, by okraść Grobowce. Nikomu jednak się to nie udało -
rzekła Thar. Choć milkliwa, lubiła czasem opowiedzieć jakąś historię i traktowała to jako naukę
dla Arhy. Tej nocy sprawiała wrażenie, że da się namówić.
- Jak ktoś mógł się ośmielić?
-Oni mieli dość śmiałości - odparta Kossil. - To czarownicy, magowie z Wewnętrznych Krain.
Działo się to, zanim Bóg-Król objął władzę na Wyspach Kargadu, wtedy nie byliśmy jeszcze tak
potężni. Magowie przypływali z zachodu do Karego-At i Atuanu, by plądrować nasze
nadbrzeżne miasta i napadać na farmy: podchodzili nawet pod mury Zwiętego Miasta Awabath.
Twierdzili, że przybywają zabijać smoki, ale zostawali rabować wioski i świątynie.
- A ich bohaterowie przypływali, by wypróbować tu swoje miecze - wtrąciła Thar. - I rzucać
bezbożne zaklęcia. Jeden z nich, potężny czarownik i pan smoków, największy ze wszystkich,
poniósł tu klęskę. Działo się to dawno, bardzo dawno temu, ale ta historia nie poszła w
zapomnienie i to nie tylko tutaj. Czarownik nazywał się Erreth-Akbe. Był królem i magiem na
Zachodzie. Zjawił się na naszej ziemi, by w Awabath połączyć się z pewnymi zbuntowanymi
kargijskimi książętami. Tam walczył o władzę nad miastem z Najwyższym Kapłanem
Wewnętrznej Zwiątyni Blizniaczych Bóstw. Długo walczyli, czary obcego przeciw błyskawicom
bogów, a świątynia wokół nich została zupełnie zniszczona. W końcu Najwyższy Kapłan złamał
magiczną laskę czarownika, przełamał na pół amulet jego mocy i pokonał go. Tamten uciekł z
miasta, z Wysp Kargadu, uciekał przez całe Ziemiomorze aż na najdalszy zachód, i tam zabił go
smok, gdyż czarownik utracił swą siłę. Od owego dnia potęga i moc Wewnętrznych Krain wciąż
maleje. Najwyższy Kapłan zaś, imieniem Intathin, był pierwszym z rodu Tarb, który... gdy
wypełniły się przepowiednie i stulecia... wydał Królów-Kapłanów Karego-At, od których
pochodzą Bogowie-Królowie całego Kargadu. Tak więc od dni Intathina wciąż rośnie potęga i
moc kargijskich wysp. Ci, którzy próbowali okraść Grobowce, byli czarownikami, raz po raz
próbującymi odzyskać połówkę amuletu Erreth-Akbego. Ale on ciągle leży tam, gdzie ukrył go
Najwyższy Kapłan. Tam, gdzie ich kości... - Thar wskazała ziemię pod swymi stopami. - A druga
połowa zaginęła na zawsze.
- Jak zaginęła? - spytała Arha.
- Jedna połowa została w ręku Intathina, który ofiarował ją Skarbcowi Grobowców, gdzie winna
spoczywać bezpieczna przez wieczność. Drugą wydarł czarownik, lecz zanim uciekł, podarował
ją drobnemu władcy, jednemu z buntowników, zwanemu Thoregiem z Hupun. Nie wiem, czemu
to zrobił.
- By doprowadzić do zamieszek, by wzbudzić w Thoregu pychę - oświadczyła Kossil. - I
osiągnął swój cel. Następcy Thorega zbuntowali się znowu, gdy władał ród Tarb. Jeszcze raz
chwycili za broń przeciw pierwszemu Bogu-Królowi, gdyż nie chcieli uznać go ani za boga, ani
za króla. Byli przeklętym, zaklętym rodem. %7ładen z nich już nie żyje.
Thar kiwnęła głową.
- Ojciec naszego obecnego Boga-Króla, Władca-Co-Powstał, zmiażdżył rodzinę Hupun i zburzył
ich pałace. Gdy tego dokonał, zaginęła połówka amuletu, którą przechowywali od dni Erreth-
Akbego i Intathina. Nikt nie wie, co się z nią stało. A działo się to w młodości minionego
pokolenia.
- Na pewno wyrzucono ją jak śmieć - oświadczyła Kossil. - Mówią, że ten Pierścień Erreth-
Akbego robił wrażenie całkiem bezwartościowego. Niech będzie przeklęty on i wszystkie rzeczy
tego ludu magików! - Kossil splunęła w ogień.
- Oglądałaś kiedyś tę połowę, co leży tutaj? - Arha zwróciła się do Thar.
Kobieta pokręciła głową.
- Jest w Skarbcu, gdzie nie może wejść nikt prócz Jedynej Kapłanki. Być może jest
najwspanialszym skarbem tam złożonym. Nie wiem. Myślę, że tak. Od setek lat Wewnętrzne
Krainy przysyłają tu złodziei i magów, by próbowali go odzyskać, a oni przechodzą obojętnie
obok otwartych skrzyń pełnych złota. Szukają tylko jednego. Wiele czasu minęło od dni Erreth-
Akbego i Intathina, lecz tę opowieść znają i powtarzają tutaj i na Zachodzie. Większość rzeczy
starzeje się i znika w miarę jak płyną wieki. Niewiele cennych przedmiotów pozostaje cennymi i
niewiele historii się pamięta.
Arha zadumała się.
- Musieli być bardzo odważni - odezwała się po chwili. - Albo bardzo głupi, by wkroczyć na
teren Grobowców. Czy nie znają potęgi Bezimiennych?
- Nie - odparła swym zimnym głosem Kossil. - Nie mają bogów. Czynią czary i uważają, że
sami są bogami. Ale to nieprawda. Kiedy umierają, nie odradzają się znowu. Rozsypują się ich
kości, a duchy rozpaczają przez krótki czas, nim nie rozwieje ich wiatr. Nie mają duszy
nieśmiertelnej.
- A jak działają te ich czary? - spytała zasłuchana Arha. Nie pamiętała już, jak kiedyś
zapewniała, że nawet by nie popatrzyła na statki z Wewnętrznych Krain. - Jak oni to robią? I jak
to działa?
- Sztuczki, oszustwa i kuglarstwo - orzekła Kossil.
- Coś więcej - zaprotestowała Thar. - Jeśli dawne opowieści są choć w części prawdziwe.
Magowie Zachodu potrafią zbudzić lub uciszyć wiatr, lub każą mu wiać gdzie zapragną. To
potwierdzają wszyscy i wszyscy powtarzają te opowieści. Dlatego właśnie czarownicy są tak
wspaniałymi żeglarzami. Potrafią wypełnić żagle czarodziejskim wiatrem, płynąć gdzie zechcą,
uciszać sztormy. Mówi się też, że umieją stworzyć światło i ciemność, zmieniać kamienie w
diamenty i ołów w złoto, że w jednej chwili mogą zbudować wielki pałac, a nawet całe miasto,
przynajmniej na pozór, że mogą się zmieniać w niedzwiedzie, ryby, smoki... w co tylko zechcą.
- Nie wierzę - oświadczyła Kossil. - Są niebezpieczni, pełni subtelnych sztuczek, śliscy jak
węgorze... To owszem. Ale mówią, że kiedy zabrać czarownikowi jego drewnianą laskę, traci
swoją moc. Zapewne na tych laskach wyryte są straszne runy.
Thar znowu pokręciła głową.
- Istotnie mają laski, ale to tylko narzędzia mocy, którą noszą w sobie.
- A skąd się bierze ta moc? - spytała Arha. - Skąd pochodzi?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]