do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Wszystko w porządku z Hannah?
 A czy z nastolatkami kiedykolwiek jest wszystko
w porządku?  odparował.
 Pewnie tak samo jak z kobietami w ciąży.
Wyciągnął rękę i pogładził ją po policzku.
 Nance...
178 Karen Templeton
 Rod... nie rób tego  zacisnęła usta.  Wciąż jestem
wytrącona z równowagi. Możesz mnie teraz tylko bar-
dziej rozdrażnić.
 Nancy, nie potrafię się zmienić... Jestem taki, jaki
jestem.
Przysiadła na piętach i zmarszczyła czoło.
 Ja też nie. Zresztą nie proszę cię, żebyś się zmie-
niał. Chcę tylko, żebyś się tak przede mną nie zamykał.
Mogę się pogodzić z tym, że mnie nie kochasz, chociaż
ja, niestety, zakochałam się w tobie. Ale nie mogę znieść
tego, że się ode mnie odsuwasz.
Rod niemal przestał oddychać.
 Och, Nancy, kochanie... proszę, nie zakochuj się
we mnie.
Wpatrywała się w niego niedowierzającym, przenik-
liwym wzrokiem.
 Mówisz tak, jakby to ode mnie zależało. Nie
wybieramy ludzi, których kochamy, choć naprawdę
starałam się do tego nie dopuścić. Ale nie wstydzę się
tego. Moje serce należy do ciebie i możesz z nim zrobić,
co zechcesz. Myślę, że byłam w tobie trochę zakochana
już wtedy, gdy poczęliśmy to dziecko.
 Nance, to nielogiczne.
 Podobnie jak aerodynamika. A jednak samoloty
latają.  Wzruszyła ramionami i wyjęła z doniczki następ-
ną sadzonkę.  Wiem, że to nie ma sensu, bo ja cię
w ogóle nie znam. Nie pozwalasz mi poznać swoich
myśli. Ale nic na to nie poradzę. Widocznie zakochałam
się w tej odrobinie, którą pozwoliłeś mi zobaczyć.
 W takim razie tracisz czas. Od samego początku
mówiłem ci, na co możesz liczyć. Miłości nie było w tej
ofercie. Jestem z tobą szczery.
We wzroku Nancy odbijało się wielkie rozczarowanie.
 Dlaczego tak obawiasz się uczuć, Rod?  zapytała,
Trzecie małżeństwo 179
patrząc mu prosto w oczy.  Dlaczego tak się boisz zaufać
komuś? Nawet jeśli to nie ja jestem tą osobą, którą
w końcu pokochasz...
 Kochanie, nie jesteś stacją przesiadkową, jeśli to
masz na myśli.
Przykucnęła i zajęła się następną sadzonką.
 No cóż. W każdym razie zidentyfikowaliśmy prob-
lem. Ja nic nie mogę poradzić na to, że cię kocham, a ty
nic nie możesz poradzić na to, że mnie nie kochasz. Więc
co dalej?
Rod pochylił się i pocałował ją w skroń.
 Będziemy żyli, dzień po dniu. Po drodze wszystko
się jakoś ułoży.  Uświadomił sobie, że nie ma już nic
więcej do powiedzenia, i ruszył do domu.
 Rod?  zawołała za nim Nancy.
Obejrzał się. Klęczała pośrodku grządki z wysoko
uniesioną głową.
 Dla porządku, nie uważam, by można było tracić
czas, kochając kogoś.
Na to już zupełnie nie wiedział, co odpowiedzieć.
Dopiero gdy Rod zniknął we wnętrzu domu, po-
zwoliła łzom popłynąć. Usiadła na trawie ze skrzyżowa-
nymi nogami, oplotła rękami brzuch i płakała, kołysząc
się jak dziecko. Jeszcze nigdy w życiu nie czuła się
równie samotna.
Dlaczego nie była warta tego, by ją kochać? Szczerze
i prawdziwie?
 Nancy?
Szybko otarła łzy wierzchem dłoni i sięgnęła do
kieszeni po chusteczkę. Hannah przyklękła obok niej,
w tym samym miejscu, gdzie wcześniej przykucnął Rod.
Na jej twarzy malowała się troska.
 Nance, hej! Dobrze się czujesz?
180 Karen Templeton
Skinęła głową i wydmuchała nos.
 To tylko hormony.
 Nie jestem aż taka głupia  prychnęła Hannah.
 Jedna z nas jest  westchnęła Nancy, podnosząc się
i otrzepując spodnie. Zaniosła puste doniczki do szopy
i wskazała na rząd sadzonek przy ścianie.
 Pomóż mi zdecydować, gdzie posadzić te róże.
Hannah stanęła obok niej z ramionami skrzyżowany-
mi na piersiach.
 Tata mówił, że wcale się nie kłóciliście, gdy
wróciłam do domu.
 To zależy od punktu widzenia  mruknęła Nancy,
biorąc pierwszą doniczkę.  Ja w każdym razie próbowałam
pokłócić się z nim, ale on nie chciał mi wyjść naprzeciw.
 Zauważyła wstrząśnięty wyraz twarzy dziewczyny
i parsknęła śmiechem.  Kłótnie nie zawsze muszą być złe.
Przystanęła pod oknem gabinetu Roda i położyła
sadzonkę na ziemi.
 To Peace. %7łółta z różowymi obrzeżami. Myślisz, że
będzie tu dobrze wyglądała?
 Mhm, chyba tak. Nance?  Hannah zmarszczyła
nos, mrużąc oczy w jaskrawym słońcu.  Proszę, nie
zrozum mnie zle, ale czy ty zwariowałaś?
 To znaczy, że masz jakieś wątpliwości? Podaj mi tę
łopatę, która leży obok szopy, dobrze?
Hannah rozejrzała się i przyniosła narzędzie.
 Jesteś pewna, że ci to nie zaszkodzi?  zapytała,
patrząc na wydatny brzuch Nancy. Jak na sześć miesięcy,
był wyjątkowo duży.
 Tylko popatrz  uśmiechnęła się Nancy i zaczęła
kopać dołek. Ostrze bez żadnego oporu wchodziło
w miękką ziemię.  A kłótnie tylko wtedy są złe, gdy
chodzi w nich o to, by kogoś zranić. Takie, w których
chodzi o wyciągnięcie problemu na światło dzienne, są
Trzecie małżeństwo 181
dobre.  Otarła czoło wierzchem dłoni.  Jeśli się na
kogoś złościsz, to znaczy, że zależy ci na tej osobie.
Hannah zastanawiała się przez chwilę.
 A... czy tobie i tacie udało się wyciągnąć wasz
problem na światło dzienne?
Dołek był gotowy. Nancy wsypała na dno garść
nawozu i wyjęła różę z doniczki.
 Ja potrzymam, a ty zasypuj ziemią.
Dziewczyna wykonała polecenie, nie spuszczając
wzroku z twarzy Nancy.
 Tak, Hannah. Myślę, że sprecyzowaliśmy problem.
Aopata zatrzymała się w ruchu.
 I co?
Nancy uklepała ziemię rękami i uformowała zagłę-
bienie, które miało zatrzymywać wodę.
 Sama nie wiem  przyznała.
Hannah przykucnęła obok niej.
 Kochasz tatę, prawda?
Nancy skinęła głową i do jej oczu napłynęły łzy.
 Mam również słabość do jego dzieci.
Dziewczyna skrzywiła się, widać było jednak, że te
słowa sprawiły jej radość.
 Wiem, że mnie lubisz. Ale John to taki przemąd-
rzały mózgowiec.
 Tacy też są potrzebni na świecie.
 Chyba tak  zgodziła się Hannah, siadając na trawie.
Nancy spojrzała na nią uważnie, po czym niezgrabnie
usiadła obok.
 Powiedz mi coś. Wiesz, jak bardzo twój ojciec lubi
gotować.
Zaskoczona Hannah zmarszczyła czoło.
 Wiem.
 Mówił mi, że kiedyś chciał mieć własną restaurację.
 Naprawdę? Fajnie. Więc dlaczego tego nie zrobił?
182 Karen Templeton
 Właściwie nie wiem. Nie powiedział tego wyraznie.
Ale mam wrażenie, że w głębi duszy nadal chciałby się
tym zajmować.
Hannah przewróciła się na bok i zaczęła żuć zdzbło
trawy.
 Hm. Chyba nie za bardzo lubi to, co robi teraz.
 Mnie też się tak wydaje. Akurat dzisiaj słyszałam,
że ,,Lakeside Diner  jest wystawione na sprzedaż.
 Och, ta knajpka?  skrzywiła się Hannah.
 Jasne, że w tej chwili nie jest to najprzyjemniejsze
miejsce na świecie. Ale zastanówsię. Doskonała lokalizacja. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl