[ Pobierz całość w formacie PDF ]
myśleć o domu. Ale nie tym w LA, ale o domu, w którym się wychowywała. Nie bardzo
nawet wiedziała skąd właśnie teraz przyszło jej do głowy takie skojarzenie, ale znowu za
najbardziej podejrzanego uznała Nicka. Odpowiedz na pytanie co ma on wspólnego z
domem jej rodziców zupełnie już przekraczało jej możliwości pojmowania, ale zrzucanie
wszystkiego na niego było takie łatwe... Zmęczona przewracaniem się z boku na bok
zapaliła wreszcie lampkę, podniosła słuchawkę i czekała na zgłoszenie się centrali.
- Dobry wieczór. Czy mógłby mnie pan połączyć z pokojem Nicka Romano? Dziękuję.
"Pokój 202" pomyślała z mozołem. "Aadnie. Mnie zafundował apartament, a sam siedzi w
jakiejś klitce".
- Słucham. - Mimo póznej pory jego głos nie zdradzał nawet najmniejszego śladu
zmęczenia.
- Cześć Nick. Przepraszam, że dzwonię tak pózno, ale chciałam ci jeszcze coś
powiedzieć.
- Mhm.
- Właściwie, to tylko podziękować.
- Mhm. A za co?
- Za to co powiedziałeś. Na swój sposób to było miłe.
- Nie ma sprawy. Zawsze jest mi miło być miłym dla miłych ludzi.
- To tyle. Przepraszam jeżeli cię obudziłam.
- Nie obudziłaś. Właśnie siadam do pracy.
- O tej porze? Nie, nieważne. Cześć.
- Chwilka! Mam pytanko. Z kim ja właśnie rozmawiałem?
- Nick!
108
- W takim razie, drogi Nicku, masz całkiem seksowny głos, wiesz o tym?
- Ja już się nie dziwię dlaczego ludzie nie mogą z tobą wytrzymać. Jesteś po prostu
niemożliwy.
- Dobrze, jeżeli nie chcesz, to się nie przedstawiaj.
Chciała jeszcze coś dodać, ale uznała, że nie ma to najmniejszego sensu.
- Do zobaczenia rano.
Odkładając słuchawkę uśmiechała się do siebie w duchu. Nie wiedziała dlaczego, ale
poczuła ulgę. Nie, nie ulgę, raczej miała poczucie dobrze spełnionego obowiązku, chociaż
nie była nawet w stanie powiedzieć co miałoby być tym obowiązkiem.
- Wiem, że to zabrzmi banalnie, ale mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
Nick nie patrzył jej w oczy, z lekkim uśmieszkiem przyglądał się przez okno samolotom
stojącym przy kolejnych rękawach.
- Nie sądzę.
Jego zupełnie bezosobowy głos nieco ją zaskoczył.
- Dlaczego?
- Nie wiem. Po prostu mam takie dziwne przeczucie, że to już nasza ostatnia rozmowa.
W jego głosie nie było ani śladu smutku, a co gorsza wszystko wskazywało na to, że mówi
to poważnie.
- Nie, żebym tego nie chciał, tylko po prostu ty masz swoje życie, ja, mam nadzieję, będę
miał swoje...
- Przecież masz mój numer telefonu, wiesz gdzie mieszkam...
Jej też jakoś zaczął się udzielać taki pesymistyczny nastrój. Chyba właśnie dlatego nie
lubiła pożegnań, że nigdy nie było wiadomo jak długo może potrwać takie rozstanie. A już
szczególnie w przypadku takich ludzi jak Nick, u których nic nie jest do końca pewne.
- Zdecydowałeś już co będziesz dalej robił?
- Tak i chyba pójdę za twoją radą.
Uśmiechnęła się dosyć niewyraznie.
- Mam nadzieję, że pomoże ci to tak samo, jak pomogło mnie.
Spojrzała na zegar.
- Muszę już iść.
Podniosła torbę i wzięła od niego walizkę. Sama nie wiedząc czemu poczuła dziwną
potrzebę pocałowania go. Nie tak jak byliby kochankami, tylko jak matka wysyłająca syna
na wojnę. Nick też był nieco zdziwiony, ale w odpowiedzi uśmiechnął się do niej i rozstali
się już bez dalszych, zbędnych już słów. Odprowadził ją wzrokiem aż do momentu, gdy
109
zniknęła w korytarzu zmierzającym do samolotu. Nie obejrzała się ani na moment i o
dziwo podobało mu się to. Zawrócił do głównej hali i odszukał wolną budkę telefoniczną. Z
kieszeni wysupłał karteczkę z numerem telefonu i powoli,
cyfra po cyfrze wystukał go na klawiaturze.
- Cześć, mówi Nick. Jesteś teraz zajęta? Nie, nic się nie stało. Po prostu chciałem się
dowiedzieć czy masz jakieś plany na resztę życia?
110
[ Pobierz całość w formacie PDF ]