do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tymczasem Jupiter pomagał ciotce zbierać naczynia ze stołu. Jednakże ziewał przez
cały czas tak przerazliwie, że pani Jones powiedziała:
54
 Mój Boże, Jupe. Musisz być naprawdę zmęczony. Zmykaj na górę do łóżka.
Jupiter z ulgą usłuchał i zwalił się na łóżko w swoim pokoju. Leżąc, zastanawiał
się nad rozszyfrowaniem tajemnicy.  Sugeruję ci zobaczyć książkę . Jaką książkę? Czy
w drugiej wiadomości jest coś o książce? Starał się ją sobie przypomnieć. Im mocniej
się starał, tym bardziej czuł się rozbudzony. Sen odchodził coraz dalej i dalej. W końcu
podjął decyzję. Zanim zaśnie, musi rozwiązać drugą zagadkę. Ubrał się i zszedł na dół.
Ciotka z wujem oglądali telewizję, spojrzeli na niego ze zdumieniem.
 Na litość boską, Jupiter  powiedziała ciotka  myślałam, że śpisz.
 Zacząłem o czymś myśleć  tłumaczył się Jupiter.  No, o pewnej łamigłówce.
Mam ją zapisaną na kartce papieru, którą zostawiłem na podwórzu. Chcę jeszcze raz
rzucić na nią okiem, nim pójdę spać.
 Doprawdy mam nadzieję, że nie połamiesz sobie głowy nad tymi twoimi łami-
główkami  westchnęła pani Jones.
Jupiter przebiegł niewielką odległość między domem a frontową bramą do składu.
Była zamknięta na kłódkę, on jednakże miał swoje własne wejście. Szedł wzdłuż płotu,
aż dotarł do dwóch desek pomalowanych na zielono. Nacisnął palcem znajome miej-
sce i deski rozsunęły się cicho, tworząc wąskie przejście. To była Zielona Furtka nr 1.
Jedno z kilku sekretnych wejść do składu, znanych tylko Trzem Detektywom. Jupiter
przecisnął się i już był w pracowni. Podszedł do prasy drukarskiej, odnalazł za nią żela-
zną kratę i odsunął ją, otwierając przejście do Tunelu Drugiego. Przegramolił się przez
tunel, pchnął klapę i wreszcie trafił do Kwatery Głównej.
Kartki z szyfrem zostawił w szufladzie biurka. Wyjął je po zapaleniu górnego światła.
Odłożył na bok pierwszą. Drugą, otrzymaną od Geralda Watsona, rozłożył przed sobą
na biurku. Przeczytał ponownie sześć zagadkowych wersów:
Wez motylkowi, zabij jego przyjaciela Mowi.
Z pewnością numer pierwszy.
Odczuwasz niepokój? Odtrąć nie i zgódz się na tak.
Udajesz się w podróż, o co każdy pyta?
Nie chwila, nie dzień, nie miesiąc, nie rok.
Dzwoni? Buczy? Bzyczy? Prawie, ale niezupełnie.
Po kilkakrotnym przeczytaniu tekstu coś zaświtało mu w głowie. Rozwiązanie
pierwszej zagadki ułatwiało teraz sposób postępowania. Każdy wers był naprowadze-
niem na właściwe słowo, podobnie jak w krzyżówce,  Wez motylkowi tak zaczynała
się pierwsza linijka. Napisał słowo  motylkowi na papierze. Przez dłuższą chwilę przy-
glądał mu się z namysłem. Jaki ma z tym związek  Mowi ? Nagle pojął. Dwie pierwsze
i dwie ostatnie litery dawały  Mowi !
55
Jupiter z tryumfem wymazał te cztery litery, czyli zabił słowo  Mowi . To, co zostało,
tworzyło słowo  tylko .
 Tylko  powiedział głośno.  To jest to. Teraz zobaczymy drugi wers.  Z pewno-
ścią numer pierwszy . Jaki jest pierwszy numer? Jeden. To pasuje. Wskazówka zaczyna
się:  Tylko jeden...
Bez zastanowienia przeszedł do trzeciego wersu, skreślił  nie w zdaniu: Odczuwasz
niepokój? Odtrąć nie i zgódz się na tak, i otrzymał słowo  pokój . Pracował teraz z ro-
snącym podekscytowaniem. Mówił do siebie, jak to miał w zwyczaju, gdy był sam:
 Udajesz się w podróż, o co każdy pyta? O co cię pytają, kiedy wyjeżdżasz?
Oczywiście! Gdzie jedziesz? To proste.  Tylko jeden pokój, gdzie... Jak dotąd ma to
sens.
Zapisał uzyskane słowa i zabrał się do piątej linijki. Tu miał trochę kłopotów.
Próbował  tydzień ,  minutę , ale nie miało to sensu. Zaczął szczypać wargę. Może cho-
dzi o zasugerowanie czegoś ogólnego przez wymienianie tych okresów czasu? Czasu!
Oczywiście, przecież to wszystko wiąże się z zegarami, które mierzą  czas .
Pospieszył do ostatniego wersu. Jaki dzwięk jest prawie, ale niezupełnie dzwonie-
niem, buczeniem, bzyczeniem? Brzęczenie jest chyba najlepsze. Z niekłamaną satysfak-
cją napisał całe zdanie:  Tylko jeden pokój, gdzie czas brzęczy .
Ale czas nie brzęczy. Mija bezgłośnie. Jeśli zaś ma się na myśli zegar, to tyka. Chyba
że...
 Oczywiście!  wykrzyknął Jupiter.  Wszystkie zegary w pokoju pana Zegara są
elektryczne i wszystkie brzęczą. Jest to pokój, gdzie czas rzeczywiście brzęczy.
Miał teraz dwie kompletne informacje:
 Sugeruję ci zobaczyć książkę i  Tylko jeden pokój, gdzie czas brzęczy . Tak więc nie
ulegało wątpliwości, że chodzi o pokój w domu pana Zegara. Ten, w którym stoją krzy-
czące zegary. Ale jaką książkę miał pan Zegar na myśli? Otóż to. Jedno było pociesza-
jące: znalezienie odpowiedzi na to pytanie pozostawało od tego momentu tylko kwe-
stią czasu.
Wziął oddarty kawałek papieru, zawierający pierwszą część wiadomości otrzymanej
od pani Marty Harris.
Jupiter przestudiował pierwszą linię cyfr: 3-27 4-36 5-19 48-12 7-11 15-9.
Normalnie nie znaczyłyby dla niego nic, ale skoro zagadkowy tekst, który udało mu
się rozwiązać, wspominał o książce, reszty można było się domyślić. Był to bardzo po-
pularny rodzaj szyfru, stworzony przy użyciu książki. Wysyłający wiadomość wybie-
rał odpowiednie słowa w książce, następnie pisał tylko stronę i kolejny numer słowa.
Pózniej wysyłał do adresata tylko otrzymane w ten sposób liczby. Adresat, posługując
się książką, mógł łatwo odczytać wiadomość.
Numery na kartce niemal na pewno odnosiły się do stron i słów w jakiejś książce.
56
Tylko że Jupiter nie miał zielonego pojęcia, o jaką książkę mogłoby chodzić, a poza tym
miał jedynie połowę liczb. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl