[ Pobierz całość w formacie PDF ]
litewskich przyznania im Wilna, bialoruskich przyznania Smolenska, ukrainskich przyznania granic od Bialegostoku po
Kuban, rosyjskich "nierozczlonkowania Rosji", polskich uznania Odry i Nysy i niemieckich nie uznania Odry i Nysy, - dla
ludzi pod komunistami schodzi sila rzeczy do problemow drugorzednych, aktualnie obojetnych. Ujawnienie jednak tego
prymatu rzeczywistych pragnien mas ludzkich, zmuszaloby do uznania istnienia nadrzednego wroga, ciemiezacego
wszystkich w jednakim stopniu: potegi miedzynarodowego komunizmu.
Jezeli chodzi o polrealizm, oznaczaloby to - jak juz o tym pisalismy wyzej - przesuniecie Niemiec z plaszczyzny "wroga
nr l" w mozliwa plaszczyzne nawet potencjonalnego sojusznika w walce ze wspolnym wrogiem, co rownaloby sie
zaprzeczeniu calej dotychczasowej polityki i zburzeniu emocjonalnej bazy polrealistycznej koncepcji. Stad kurczowe
trzymanie sie takich formul jak: "hegemonia rosyjska", "opinia Kraju" etc.
Jak dalece to liczenie sie z "opinia Kraju" i unikanie "kompromitacji" w jej oczach, jest bezprzedmiotowe i bezplodne
dowodzi dotychczasowa praktyka. Tak np. komunisci doskonale wiedza, ze gen. Anders wystapil wiele razy w obronie
granicy na Odrze i Nysie, i ze kardynal Wyszynski uczynil wszystko, co w jego mocy, azeby uzyskac jej uznanie przez
Stolice Apostolska. To jednak nie przeszkadza komunistom, w chwili, gdy uznaja za stosowne, nacisnac guzik i cala
prasa krajowa pisala, ze Anders wysluguje sie gen. Guderianowi czy Gellenowi, a ks. Wyszynski kuma sie z
rewizjonistami niemieckimi... Ostatnio, w koncu 1961 r., komunisci rozpowszechnili na emigracji zakamuflowany
niezrecznie pamflet, a w prasie krajowej na jego podstawie oskarzyli szereg osob, ktore na emigracji notorycznie znane
sa jako rzecznicy uznania Odry-Nysy, - ze porozumiewaja sie z Niemcami, a nawet sa ich agentami i biora pieniadze z
ambasady niemieckiej w Londynie. I mimo, iz tego rodzaju absurdalne i groteskowe twierdzenia naleza do oczywistej
taktyki komunistow uprawianej od lat 42, "oskarzone" osoby uznaly za wskazane wdawac sie w polemike, bronic sie,
tlumaczyc i pietnowac z nazwiska autorow prasy krajowej jako "oszczercow". Wytwarzajac przez to fikcje
(dezinformacje), jakoby w istocie chodzilo tu o jednostkowe oszczerstwa, personalne napasci, oraz mozliwosc polemiki
z prasa krajowa, a nie bezosobowe dzialanie systemu, z ktorym zadnej polemiki byc nie moze.
W ten sposob rzecznicy polrealizmu sami wpadaja w nastawiona na nich pulapke. Jest, bowiem bledem zasadniczym
54
rozpowszechnione mniemanie, jakoby komunisci atakowali wylacznie ludzi sobie niewygodnych. Dzieje sie czesto wrecz
odwrotnie. Bywa, ze atakuja wlasnie tych, ktorych stanowisko kompromisowe w ogole, wzglednie na pewnym odcinku,
jest im dobrze znane, i spodziewaja sie za pomoca zwiekszenia nacisku wywolac nie odpor, a poglebienie kompromisu.
Tego rodzaju taktyka zastraszania, odnosila nieraz duzy sukces. Mielismy, przykladowo, nasilenie nagonki na episkopat
w okresie akurat szczytowego z jego strony kompromisu. Istotnie, doprowadzilo to do najbardziej ugodowej deklaracji
biskupow z r. 1953. Podobnie i teraz: gwaltowny atak na politykow polrealistycznych spowodowal z ich strony nowa
fale wypowiedzi antyniemieckich, dla usprawiedliwienia sie przed "opina kraju", dla wykazania "czystosci" ich intencji;
gwaltowne wypieranie sie "wszelkiego kontaktu z Niemcami", czyli wycofanie na potrzebna komunistom linie
polityczna. Wlasnie w momencie, gdy im najbardziej zalezy, aby do zadnego wylamana z tej dotychczasowej linii nie
doszlo.
Kultura w zacisku przymusowego infantylizmu
Moralny aspekt kompleksu antyniemieckiego posiada znaczenie duzo szersze, anizeli omowiony poprzednio aspekt
polityczny. Konsekwencje jego okazac moga posrednio wplyw ujemny na calosc rozwoju kultury narodowej. Wytwarza,
bowiem stan, gdy nie tylko na szczeblu politycznym, ale rowniez na szczeblu intelektualnym mamy do czynienia z
powaznym obnizeniem poziomu przez odrzucenie obiektywizmu i zastapienie go demagogia. Stan ten wtraca caly
narod w rodzaj przymusowego infantylizmu. - Chce byc dobrze zrozumiany: nie chodzi tu tylko o stosunek do Niemiec.
Chodzi o zejscie do poziomu, na ktorym caly narod, wlacznie z jego swiecznikami intelektualnymi, zaczyna w stosunku
do innych narodow stosowac kryteria: "be" i "caca". Naturalnie kazdemu wolno zajac sie wycinkami lub lepieniem
babek z piasku. Rzecz nie bylaby grozna, gdyby nie stanowila przymusu dla wszystkich Polakow, i gdyby kazdego, kto
zaprotestuje przeciw zabawie w "zly" i "dobry", nie wsadzano do narodowego karceru.
Komunizm jest totalna antyteza wolnosci. Usiluje zastapic rozum ludzki przez mechanizm partii. Pierwszym krokiem do
tego celu sluzyc ma pozbawienie ludzi obiektywnej informacji. - Powie ktos, iz rzecz nie jest nowa. Slusznie, klamstwo,
demagogia, deformacja, tendencja byly zawsze i wystepuja wszedzie. Roznica wszelako polega na tym, ze podczas gdy
w ustrojach liberalnych regula sluzy do tego prawdziwa informacja, ktora sie nastepnie tendencyjnie przeistacza w
dezinformacje, - regula komunistyczna jest zarowno falszywa informacja jak falszywe wnioski. A wiec technika
odmienna, ktora nie da sie mierzyc naszymi kryteriami. Tak, wiec np., jezeli korespondent "Izwiestji" dostrzeze w
miastach dzisiejszych Niemiec zachodnich "tlumy biednych ludzi przygniecionych militaryzmem" - to wiemy, ze
informacja podana jest wedlug specyficznej techniki komunistycznej. Do jakiej jednak kategorii zaliczyc wypadnie
informacje, ktora wolny literat polski, - np. od 10 lat zamieszkaly w Niemczech - podaje do wolnego miesiecznika
intelektualistow polskich w wolnym swiecie, ze: "Niemcy unikaja wspominania przeszlosci hitlerowskiej"..., gdy
jednoczesnie wiadomo, ze literatura, publicystyka, film, teatr, odczyty, zebrania dyskusyjne, wyklady w Niemczech,
przeladowane sa tematyka hitlerowskiej przeszlosci? Otoz wydaje sie nam, ze do kategorii techniki infantylnej. - Jest
roznica, jezeli polityczny podrecznik komunistyczny, "Politiczeskij Slowar", podaje np. taka informacje o "socjal-
rewolucjonistach (Es-er'ach): "Kontrrewolucyjna, mieszczansko-burzuayzjna partia..." - a gdy czolowy historyk
emigracji polskiej pisze: "Niemcy nigdy w dziejach, do kultury zachodniej wlasciwie nie nalezeli..." Tamto jest rodzajem
dezinformacji zgodnym z normalnym komunistycznym sposobem myslenia; to drugie, nie bedac w zgodzie z
normalnym naukowym sposobem myslenia, zbliza nas do poziomu dziecinnego zacietrzewienia.
*
Wiemy, ze geneza kompleksu antyniemieckiego, doprowadzonego w niektorych wypadkach do ekstazy, jest napad
Niemiec hitlerowskich na Polske, niezliczone zbrodnie popelnione podczas okupacji, plany Hitlera zlikwidowania wyzszej
warstwy polskiej i przeistoczenia narodu polskiego w rodzaju "ludu" na podobienstwo ludow afrykanskich. Zbrodnie
Hitlera dokonane zostaly jednak nie tylko w odniesieniu do Polakow, ale i wielu innych narodow, i zwlaszcza w stopniu
wielokrotnie przewyzszajacym wszystkie inne. wzgledem narodu zydowskiego. Jest to b. dobrze wiadome. Nikt tego na
swiecie dzis nie neguje, a w pierwszym rzedzie nie neguja tego sami Niemcy.
Slusznosc maja rowniez ci, ze suma nieszczesc, ktora spadla na Polske do dnia dzisiejszego, bierze swoj poczatek od
napadu Hitlera we wrzesniu 1939. Nastepne popadniecie Polski w niewole komunistyczna i jej przebywanie w tej
niewoli obecnie, rowniez stanowi pochodna tego napadu. - Zdawaloby sie, wiec na zdrowy rozum, ze teoretycznie
najwiekszym odszkodowaniem, jakie Niemcy dzisiejsze okazac moglyby za wszystkie krzywdy wyrzadzone przez
Niemcy hitlerowskie, byloby udzielenie Polsce takiej moralnej, materialnej i militarnej pomocy, ktoraby mogla wydobyc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]