[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kazimierzu. Do domu wróciłam tuż po dwunastej . Dozorca otwierał mi bramę. Mieszkam
przy Bronowickiej, więc w jaki sposób mogłabym w ciągu godziny dostać się z Kazimierza
na Olszę, a potem na Bronowicką? To są trzy różne krańce miasta!
Nic mi pani nie mówiła o świadku.
Nie chciałam w to wszystko mieszać jeszcze jednej osoby. Było mi go żal&
Kogo?
Władka Bieńkowskiego.
Mówi pani o byłym narzeczonym Alicji yrebko?
To pan o nim wie?
Niech pani nie będzie śmieszna. No więc co ten Władek Bieńkowski?
Brodacz spod okna wstał i wyszedł, ale prawie równocześnie do palarni wpadły jakieś
dwie rozgadane dziewczyny. Irena poruszyła się niespokojnie.
Czy mogę się panu zrewanżować? Przyniosę dwie kawy.
Niech pani nie robi sobie kłopotu.
Proszę& Może jakoś się uspokoję. Bardzo mnie to krępuje, że siedzę tutaj taka
zaryczana&
W takim razie niech pani przyniesie te kawy.
Jej nieobecność nie trwała długo. Wróciła po paru minutach, niosąc dwie filiżanki i paczkę
klubowych. Usiadła tyłem do chichoczących dziewcząt i spokojnym już głosem zaczęła
opowiadać o swoim spotkaniu z Władysławem Bieńkowskim.
Kiedy mu powiedziałam przez telefon o Maleńkiej &
Przepraszam przerwał jej kapitan ale skąd pani wiedziała o Maleńkiej ?
Zapytałam Stefana, gdzie będzie szukać Królikarza . Miał się z nim spotkać w sobotę
właśnie w Maleńkiej . To jest kawiarnia na Kazimierzu. Podobno jedna z kelnerek zawsze
wiedziała, kiedy Bargieł miał być w Krakowie. Można było zostawić u niej dla niego
wiadomość& No, więc kiedy powiedziałam Bieńkowskiemu o tej kawiarni, pomyślałam, że
jestem skończona idiotka. Niepotrzebnie jechałam do Bylic. Należało zacząć od Maleńkiej .
Gdy to sobie uświadomiłam, nie byłam w stanie czekać do rana. Nałożyłam płaszcz i
wyszłam z domu. Było, tak jak panu powiedziałam, wpół do jedenastej i naprawdę
dzwoniłam do Stefana. Potem zdecydowałam się pojechać na Kazimierz. Zanim jednak
znalazłam tę kawiarnię, minęła już jedenasta. Drzwi były zamknięte. Przez szybę widać było
w środku światło. Stałam przez chwilę na ulicy i zastanawiałam się, co dalej robić. Wtedy
zobaczyłam motor, a potem Bieńkowskiego. Stał o dwie bramy dalej i palił papierosa.
Oczywiście poznał mnie. Nie spotkał Królikarza , ale odnalazł swoją Alę. Była kelnerką w
Maleńkiej . Najpierw nie chciała z nim rozmawiać, potem doszło do publicznej awantury, a
wreszcie kazała mu iść i nie pokazywać się więcej. Był wściekły. Jednak czekał na nią.
Zaczęłam go namawiać, żeby zostawił tę dziewczynę w spokoju i wracał do Bylic. Niech mi
pani nie prawi morałów warknął i zaraz spytał: A co pani tu robi? Może pani również
chce dostać posadkę kelnerki w tej budzie? Szkoda mi było tego chłopaka. Robił wrażenie
zupełnie sensownego& Nie chciałabym, aby pan pomyślał, że podsuwam panu następnego
podejrzanego. Bieńkowski nie byłby zdolny do tego. Stłuc porządnie po pysku starego
Bargieła, to i owszem, ale zabić?& Na pewno nie&
Skąd pani może wiedzieć, do czego on zdolny? Dobrze go pani zna?
Nie&
Wróćmy jednak do pani& alibi. Więc pod Maleńką znalazła się pani po jedenastej.
Nie może pani podać dokładniejszego czasu?
Owszem. Kiedy stwierdziłam, że kawiarnia jest zamknięta, spojrzałam na zegarek. Było
pięć po jedenastej.
Jak długo pani rozmawiała z Bieńkowskim?
Kilka minut.
A potem?
Poszłam do domu,..
To znaczy, że odeszła pani spod kawiarni dziesięć po dwudziestej trzeciej?
Mniej więcej.
Droga do domu zajęła pani ponad czterdzieści pięć minut?
Tak. Zadzwoniłam jeszcze raz do Stefana i postanowiłam wrócić do domu. Na nocne
tramwaje czeka się bardzo długo, a ja do tego jeszcze szmat drogi przeszłam pieszo& Sam
pan przyzna, że nie mogłam w ciągu czterdziestu pięciu minut pojechać na Olszę, spotkać się
z Bargiełem& i w ogóle& Nie mogłabym wrócić do domu zaraz po dwunastej&
Tak, oczywiście. Tylko widzi pani& Bargieł nie zginął na Olszy.
Nie rozumiem.
Został tam przywieziony już po śmierci.
Irena patrzyła na kapitana przez chwilę okrągłymi oczami, potem jej wzrok przeniósł się
gdzieś ponad jego głowę, żeby w końcu zatrzymać się na jakimś odległym przedmiocie.
Więc& nadal nie mam alibi?
Na to wygląda.
Proszę porozmawiać z Alicją yrebko i z panią Bilikowską.
Co one mogą na ten temat powiedzieć?
Na drugi dzień po śmierci Bargieła poszłam jeszcze raz do Maleńkiej . Prosiłam tę
kelnerkę, to znaczy Alicję yrebko, żeby mi dała adres rodziny Królikarza . Miałam jeszcze
nadzieję, że ktoś z jego bliskich odsprzeda mi ten zastaw.
I zdobyła pani ten adres?
Tak. Jego córki. Ale ona nie chciała ze mną rozmawiać. Nic nie wiedziała o żadnym
zastawie& Właściwie wyprosiła mnie za drzwi.
Kiedy to było?
Również w sobotę. Poszłam tam prosto z Maleńkiej . Pani Bilikowskiej nie było w
domu. Od gosposi dowiedziałam się, że pojechała rozpoznać& potwierdzić tożsamość ojca,
który zginął w jakimś wypadku. Gosposia obrugała mnie, że nachodzę panią Bilikowską w
takiej chwili. Czekałam przed domem blisko dwie godziny. Wreszcie przyjechali Bilikowscy.
Razem?
Tak.
Czy przy rozmowie był obecny Bilikowski?
Nie. Poprosiłam jego żonę o rozmowę w cztery oczy. Zresztą trwała ona bardzo
krótko& Ale niech pan zapyta Bilikowską i jej gosposię, niech pan zapyta panią yrebko. One
muszą potwierdzić to, co powiedziałam. Chciałam odzyskać zastaw Stefana! I dlatego
pojechałam do Bylic.
To nie zmienia faktu, o którym mówiliśmy. Broszka i dług Komylskiego w pewnych
okolicznościach mogą być wystarczającym motywem. A poza tym czy mówiła pani tym
osobom, że chodzi o dług Komylskiego?
No., nie&
[ Pobierz całość w formacie PDF ]