do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

składających się na spójny obraz zwykłego świata. Stwierdził, że z jednej strony czarownicy nie mogą
powrócić do swego starego, spójnego świata, a jednocześnie nie potrafią wykorzystać odmiennej
spójności świata magii. Ta nowa spójność jest wątła, mało stabilna. Nie daje czarownikom takiej
pewności, jaką mieli, będąc zwykłymi ludzmi.
 Jak więc rozwiązują ten problem?  zapytałem.
 Nikt z nas niczego nie rozwiązuje  odpowiedział don Juan.  Może to za nas zrobić duch. Jeśli
tak się stanie, czarownik będzie działać sprawnie w swym nowym świecie, nie wiedząc nawet, jak to
się dzieje. Z tego powodu zawsze, od kiedy cię spotkałem, twierdziłem, że liczy się tylko
nieskazitelność. Czarownik żyje nienagannie i najwidoczniej to wystarczy do rozwiązania problemu.
Dlaczego tak jest, nikt nie wie.
Milczał przez chwilę. Potem skomentował myśl, która właśnie przyszła mi do głowy, zupełnie
jakbym ją wypowiedział na głos. Pomyślałem, że nieskazitelność zawsze kojarzyła mi się z religijną
moralnością.
 Nieskazitelność, jak ci już wiele razy mówiłem, to nie to samo, co moralność  oznajmił.  Ona ją
tylko przypomina. Nieskazitelność to najlepszy ze sposobów wykorzystania naszych zasobów
energetycznych. Oczywiście, takie postępowanie wymaga umiarkowania, rozwagi, prostoty,
niewinności, a przede wszystkim porzucenia wyobrażeń o sobie samym. Przywodzi to na myśl
klasztorną regułę, jednak nie ma z nią nic wspólnego. Czarownicy powiadają, że aby kierować
duchem, czyli sterować ruchem punktu scalającego, potrzeba energii. Jedyną metodą jej
zgromadzenia jest nieskazitelność. Don Juan wspomniał, że nie trzeba uczyć się magii, by poruszyć
swój punkt scalający. Zdarza się, że ruch ten wywołują naturalne, aczkolwiek dramatyczne
okoliczności w rodzaju wojny, poczucia krzywdy, stresu, zmęczenia, bezradności. Gdyby ludzie
doświadczający takich sytuacji potrafili przyjąć ideologię czarownika, bez trudu byliby w stanie
pogłębić ten naturalny ruch. Mogliby wówczas dokonać zadziwiających rzeczy zamiast starać się za
wszelką cenę powrócić do normalnego życia.
 Kiedy pogłębi się ruch punktu scalającego  kontynuował don Juan.  ignorant, na równi z
człowiekiem uczącym się magii, staje się czarownikiem. Pogłębienie ruchu nieodwołalnie unieważnia
poprzednią spójność.
 W jaki sposób pogłębia się ten ruch?  zapytałem.
 Przez wykorzenianie naszych wyobrażeń o sobie. Przesunięcie punktu scalającego czy
zniszczenie spójności nie jest wcale takie skomplikowane. Trudniej jest zgromadzić odpowiednią ilość
energii. Jeśli się tego dokona, wystarczy przesunąć punkt scalający i bez wysiłku sięgnąć po rzeczy
nie dające się ogarnąć rozumem. Don Juan oświadczył, że przekleństwem człowieka jest to, że
przeczuwa swe ukryte możliwości, ale nie śmie ich wykorzystać. Czarownicy powiadają, że nasza
niedola wynika z głupoty, której wtóruje ignorancja. Dodał, że potrzebą naszych czasów stało się
poznanie nowych koncepcji odnoszących się wyłącznie do naszego wewnętrznego świata,
opisujących go z punktu widzenia czarownika, a nie przeciętnego człowieka. Ludzie potrzebują nauk
dotyczących zachowania się w obliczu nieznanego, w obliczu własnej śmierci. Teraz bardziej niż
kiedykolwiek wcześniej muszą poznać tajniki punktu scalającego.
Niespodziewanie, bez uprzedzenia, nie dając mi czasu na przemyślenie jego słów, don Juan
zaczął swą kolejną magiczną opowieść. Wspomniał, że przez cały rok był jedyną młodą osobą w
gospodarstwie naguala Juliana. Był wtedy tak skoncentrowany na własnych sprawach, że nawet nie
zauważył, kiedy jego dobroczyńca przyjął do domu innych młodych ludzi. W pierwszych miesiącach
drugiego roku jego pobytu do rezydencji przybyło trzech mężczyzn i cztery kobiety. Don Juan uważał,
że są to tylko służący, osoby bez znaczenia. Jednego z nowo przybyłych uczyniono nawet jego
asystentem. Don Juan był przekonany, że nagual Julian zwabił ich do domu i podstępnie nakłonił do
pracy za darmo. Współczułby im, gdyby nie fakt, że tak ślepo ufali nagualowi, a poza tym ich
przywiązanie do domu i wszystkich jego mieszkańców przyprawiało go o mdłości. Uznał, że wszyscy
ci młodzi ludzie mają niewolniczą naturę i nie chciał mieć z nimi do czynienia. Musiał jednak przyjaznić
się z nimi i służyć im radą  nie miał wprawdzie na to ochoty, ale nagual Julian zaliczył to do jego
obowiązków. Kiedy przychodzili do niego z jakąś sprawą, był nieodmiennie wstrząśnięty i poruszony
ich życiowymi doświadczeniami. W skrytości ducha gratulował sobie, że jest w lepszym od nich
położeniu. Wiedział, że ma więcej rozumu, niż wszyscy oni razem wzięci. Chełpił się przed nimi, że
potrafi przejrzeć naguala na wylot, chociaż tak naprawdę nie mógł pojąć jego postępowania. Zmiał się
z ich chęci służenia innym pomocą. Uważał, że płaszczą się przed nagualem, mówił im wprost, że są
bezlitośnie wykorzystywani przez znającego się na rzeczy tyrana.
Do wściekłości doprowadzał go fakt, że cztery młode kobiety lgnęły do naguala Juliana i robiły
wszystko, by sprawić mu przyjemność. By zapomnieć o swym gniewie, rzucał się w wir pracy albo
całymi godzinami czytał książki, które nagual miał w domu. Czytanie stało się jego pasją. Domownicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl