[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ciepło słonecznych promieni, słyszała śpiew ptaków i radosne okrzyki bawiących się
nieopodal dzieci.
Po chwili Cameron zatrzymał się.
- Co się stało?
- Nie mogę się zdecydować, gdzie...
- Zawsze za długo się nad wszystkim zastanawiasz.
- A ty zawsze jesteś zbyt niecierpliwa.
Pociągnął ją do wnętrza jakiegoś budynku. Ale jakiego? Po chwili znów się za-
trzymał.
- Gotowa?
Zciągnęła przepaskę i pierwsze, co ujrzała, to jej Przed kuszeniem" wiszące na
ścianie.
- Powiedziałeś, że zostało sprzedane. Zresztą dostałam już swoje pieniądze.
- Nie mogłem się z nim rozstać. Jak sądzisz, powinniśmy zostawić Kuszenie" tutaj
czy raczej powiesić w sypialni?
- Chcesz powiedzieć, że ten dom...
Dom. Poczuła, jak robi jej się ciepło w środku.
Rozejrzała się po wnętrzu, które wypełniały skądinąd znane jej meble. Meble z
magazynu Dom i Ogród", który Cameron ostatnio z zapałem studiował.
Wyjrzała przez okno na ukwiecony ogród. Ogród marzeń.
- Ale przecież mamy twoje mieszkanie.
R
L
T
- Nie ma tam ogrodu, świeżego powietrza i zwierząt. Zapamiętałem. Ale... - Ujął ją
za rękę i poprowadził w stronę zamkniętych drzwi. Otworzył je, ukazując przestronną
kuchnię. W rogu siedział...
- Charlie!
A także pięć malutkich kociąt.
- Charlotte - poprawił ją Cameron.
- Och, tak bardzo za nią tęskniłam! - Przykucnęła, żeby delikatnie pogłaskać zwie-
rzę. - Nic dziwnego, że wydawało mi się, że Charlie jest coraz grubsza. Sądziłam, że ją
przekarmiam. - Wspięła się na palce, żeby objąć Camerona za szyję. - Dla mnie zawsze
będzie nazywać się Charlie. Dziękuję.
- Nie ma za co. Mamy duży ogród, więc możesz trzymać tyle zwierząt, ile chcesz.
No, w granicach rozsądku.
- Pięć sztuk wystarczy. Chociaż z czasem może sprawimy sobie psa... - Pocałowała
go z czułością. - Jesteś pewien, że chcesz wyprowadzić się z mieszkania?
- Całkowicie. Potrzebujemy więcej miejsca. Musisz gdzieś tworzyć swoje arcy-
dzieła, no i są zwierzęta.
- A skoro mowa o tworzeniu... - Pociągnęła go z powrotem do salonu, w którym
stała duża zielona sofa. - Jeśli zamierzamy stworzyć nasze wspólne dzieło, powinniśmy
od razu wziąć się do roboty. - Pociągnęła go na sofę i zaczęła rozpinać guziki.
- Na górze jest wielkie łóżko, którego jeszcze nie widziałaś - mruknął zachrypnię-
tym głosem.
- Dojdziemy do niego - oznajmiła. - Pózniej.
I doszli.
Znacznie pózniej.
Cameron wziął wolne do końca dnia.
R
L
T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]