do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

telefonu?
Serce Kate zabiło mocniej, gdy usłyszała pierwsze pytanie i zamarło przy
drugim.
 Tak  powiedziała.  I nie.  Uniosła drwiąco brwi.  Stanowczo nie.
Wysiadł i mocno trzasnął drzwiami. Przez chwilę Kate myślała, że nie
odpowie, ale przeszedł na drugą stronę samochodu, zupełnie lekceważąc ruch
uliczny.
Nagle pochylił się ku niej.
Jego usta znajdowały się zaledwie o kilka centymetrów od jej warg.
Wystarczyło unieść lekko głowę... Zastanawiała się nad tym przez moment, gdy
nagle ujrzała olbrzymią ciężarówkę, pędzącą w ich stronę.
 Wydaje mi się, że za chwilę będziesz martwy  zauważyła.
 Bzdura  odpowiedział Ben, ale zerknął w tamtym kierunku.  To Nowy
Jork.
Rozległo się głośne trąbienie klaksonu. Ben zaklął i uskoczył w stronę
chodnika. Ciężarówka minęła go o kilka centymetrów.
 Oferma!  wrzasnęła za nim Kate. Nawet się nie odwrócił.
Ben pośpiesznie wszedł do budynku. Krótka jazda windą pozwoliła mu
przyczesać włosy i poprawić krawat, ale nie zdołał ukryć uśmiechu. Kiedy drzwi
otworzyły się, wyszedł wprost na Jody i stojącego za nią Donalda.
 Spóznił się pan!  krzyknęła Jody.
 Nieprawda.  Ben spojrzał na zegarek.  Jeszcze nie ma dziewiątej, a
pierwsze spotkanie będzie dopiero o dziesiątej.
 Ale...  zająknęła się Jody.  To znaczy...  umilkła i spojrzała błagalnie
na Donalda.
 Ona chce powiedzieć, że kiedy tu przyszliśmy, nie było cię w biurze.
 A co, wybuchł pożar?  Ben rozejrzał się z zainteresowaniem.
 Nie, oczywiście, że nie, tylko...
 No to w czym problem?  Wciąż się uśmiechając Ben minął ich i wszedł
do gabinetu.
Jody wzruszyła ramionami i usiadła za biurkiem. Donald pośpieszył za
Benem.
 Telefonowano z kasyna. Cher odwołała występ  powiedział.
Ben rozsiadł się wygodnie w fotelu.
 Wciśnij na jej miejsce kogoś innego  rzucił.
 Szkoda byłoby ją stracić. Ona może przyciągnąć mnóstwo ludzi.
 O co poszło? O pieniądze?  zapytał Ben.
 Nie  potrząsnął głową Donald.  Myślę, że powodem była jakaś
sprzeczka z szefem estrady. On chce ją przeprosić, ale lepiej byłoby, gdybyś ty
zadzwonił i...
 W porządku.  Ben zanotował coś w kalendarzu.  Zajmę się tym.
 To chyba wszystko.  Nagle Donald zerknął uważnie na przyjaciela. 
Dobrze się czujesz?
 Zwietnie. Jak nigdy dotąd. Dlaczego pytasz?
 Sam nie wiem. Najpierw się spózniasz, a potem nawet nie mrugniesz na
wiadomość, że słynna gwiazda wystawia nas do wiatru. Czy jest coś, o czym
powinienem wiedzieć?
 Nic a nic  odparł Ben tonem ucinającym jakąkolwiek dyskusję.
Kiedy Donald wyszedł, Ben ponownie zerknął w kalendarz, notując w
pamięci nazwiska i mruknął z zadowoleniem. Może to wcale nie będzie taki zły
dzień, pomyślał.
ROZDZIAA 8
Kate sądziła, że Ben korzystał z samochodu tak często wyłącznie z powodu
brzydkiej pogody. Przecież Donald ostrzegał ją, że większość czasu będzie
spędzała bezczynnie, ponieważ ich wspólny szef lubi przechadzki. Minęły już
dwa tygodnie, a jeszcze nie miała okazji się nudzić. Wręcz przeciwnie. Dni były
wypełnione interesującymi zleceniami, począwszy od przywożenia z lotniska
ważnych gości i klientów aż po poszukiwanie najlepszych czekoladek w Nowym
Jorku. Wraz ze swoim chlebodawcą przemierzała lincolnem niezliczone
kilometry. Ben miał wypełniony kalendarz i odbywał masę spotkań w interesach.
Wciąż nie była pewna, czy postąpiła słusznie przyjmując propozycję Bena.
Sytuację komplikował fakt, że coraz wyrazniej zdawała sobie sprawę ze swoich
uczuć do tego mężczyzny. Od początku wiedziała, że nie ma żadnych szans.
Zaakceptowała ten fakt tak samo jak wszystkie inne rozczarowania i porażki w
przeszłości.
Kate nie należała do osób rozdzielających włos na czworo. Nie zwykła
rozczulać się nad sobą. Cieszyła się tym, co miała. Praca była interesująca, dobrze
płatna i co najważniejsze, bezpieczna. Poza tym Kate mogła mnóstwo czasu
spędzać w towarzystwie Bena.
Jak większość szefów, miał swoje nawyki i kaprysy. Zachowywał się
jednak bezpośrednio i sympatycznie. Jedną z jego charakterystycznych cech była
niechęć do pozerstwa. Gdy miał gości, zajmował w samochodzie tylne siedzenie i
prowadził często ważne pertraktacje. Kiedy jednak byli sami, zawsze siadał obok
niej, rozmawiał, gestykulował, czym zresztą rozpraszał Kate.
Miał zwyczaj głośno myśleć. Wyciągał plany nowych inwestycji i
opowiadał o nich Kate, która usiłowała skupić się na prowadzeniu auta. Jednak
słuchała zafascynowana, gdy wprowadzał ją w tajniki swoich rozległych
interesów, choć w gruncie rzeczy niewiele z tego rozumiała. Mimo to potężny
Benjamin West słuchał jej uważnie i zachęcał, żeby mówiła wszystko, co
przyjdzie jej do głowy na temat omawianego właśnie zagadnienia. Odkryła z
przyjemnością, że czasem brał pod uwagę jej punkt widzenia. Czym innym było
studiowanie prawa, a czym innym praktyczne zastosowanie zdobytych
wiadomości, Ben przekazał Kate bezcenną wiedzę o handlu nieruchomościami i
rozmaitych kruczkach prawnych.
Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu dziewczyna budziła się
codziennie z uśmiechem na twarzy. Na razie to wystarczało.
* * *
Co za piekło, pomyślał Ben. Dwa nieznośne tygodnie. Musiał być szalony,
gdy postanowił zatrudnić Kate. Jednak nie było innego sposobu, aby mieć ją tak
często w pobliżu. Od początku wzbudziła jego ciekawość. Mało tego, wyraznie
go pociągała. Była żywa, inteligentna i błyskotliwa. Nie onieśmielał jej tak jak
innych kobiet. Bawiła go i kusiła. Był nią oczarowany.
Zamiast proponować jej zajęcie u siebie, powinien umówić się na randkę.
Sama mu to powiedziała. Nie wiadomo jednak, czy przyjęłaby zaproszenie.
Dlatego też zdecydował się zaangażować dziewczynę jako swojego kierowcę.
Nigdy nie uważał się za mężczyznę przesadnie opiekuńczego, ale Kate
wyzwalała w nim takie instynkty. Pragnął się nią zająć i zrobił to.
Oczywiście, zupełnie do siebie nie pasowali. Nawet dziecko mogłoby to
dostrzec. Sądził, że codzienne widywanie się sprawi, że przestanie o niej myśleć.
Stało się wręcz odwrotnie.
Kto by od niej oczekiwał rozumienia kruczków prawnych czy też zasad
obrotu nieruchomościami? Wiedział, że Kate jest inteligentna, ale zaskoczony był
jej głodem informacji, ciekawością świata. Dzień po dniu zdumiewała go i
wprawiała w zachwyt. I to był właśnie problem.
Tamtego wieczoru w biurze postawiła warunek, na który się zgodził.
Niestety, pochopnie! Wiedział, że podoba się Kate, ale umowa zobowiązywała.
Tyle, że wyraznie miał już tego dosyć. Aapał się na tym, że nie może doczekać się
spotkania z Kate. Przez cały czas pilnował się, żeby jej nie dotknąć. Sytuacja
powoli stawała się nie do wytrzymania. Nigdy nie był sentymentalny. Zawsze do
tej pory, gdy coś się nie udawało, szybko z tym kończył. Uznał, że teraz jest to
również jedyne wyjście.
* * *
Kate stała w sekretariacie na czterdziestym pierwszym piętrze i w
milczeniu wpatrywała się w dębowe drzwi do gabinetu Bena. Było kilka minut po
siódmej. Jody już dawno poszła do domu, a Donald minął Kate po drodze.
 Jest u siebie  rzucił w przelocie.  Wejdz od razu.
 Jesteś pewien, że chciał się osobiście widzieć ze mną, że nie chodzi o
kolejne polecenie?  zapytała niepewnie.
 Tak  zapewnił Donald i wyszedł. Kate została sama. Dlaczego szef ją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl