[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wymyślimy.
- Jeżeli ja mam pieniądze, to ty musisz wiedzieć, jak to zrobić,
prawda? - przypomniała mu.
- Zgadza się. - Wzruszył ramionami i uśmiechnął się do niej.
Ten uśmiech, zauważyła Leonie, prawie rozjaśnił, chociaż nie
całkiem, jego piękne, smutne, zielononiebieskie oczy.
Nagle znów ogarnęło ją zakłopotanie, chociaż teraz już czuła się
swobodniej przy tym mężczyznie. Uświadomiła sobie ironię owego
faktu i wszystko razem wytrąciło ją z równowagi.
Zajmij się czymś, powiedziała sobie. Bezczynność, jak powtarza
ła jej matka, to okazja dla diabła. Pospiesznie wróciła do dalszych
kwestii zwiÄ…zanych z remontem.
- Skoro już tu jesteśmy, to może wejdziemy, aby zobaczyć podda
sze i wieżyczkę?
- Oczywiście - zgodził się Sam. - Powinienem obejrzeć dach od
tej strony, aby sprawdzić, w jakim jest stanie.
Pona & Irena
scandalous
Leonie poprowadziła go w kierunku wąskich schodów; Sam
szedł tuż za nią i znów nie mógł oderwać wzroku od zgrabnych
kształtów kobiety zręcznie pokonującej strome stopnie.
Nagłe uświadomił sobie, że powinien się stąd wynosić, ale jedno
cześnie poczuł inny, znacznie silniejszy impuls. Nie chcę jeszcze od
jeżdżać, pomyślał.
Leonie otworzyła drzwi u szczytu schodów i weszła na poddasze.
Sam przystanął w progu, gdy przekręciła włącznik światła.
- Fiuu! - gwizdnÄ…Å‚ cicho, rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ po wielkim pomiesz
czeniu.
- Robi na tobie takie wrażenie jak na mnie, kiedy zobaczyłam to
miejsce po raz pierwszy? - zapytała z nutką przekory, wiedząc pra
wie na pewno, że tak jest.
- Wielki Boże! - westchnął z zachwytem w głosie. - To marzenie
każdego architekta. Co za możliwości!
Rozglądał się po ośmiobocznym poddaszu z ośmioma okrągłymi
oknami dookoła. Pośrodku znajdowały się małe schody wiodące do
przeszklonej wieżyczki.
- Popatrz teraz - powiedziała z dumą Leonie. Wyłączyła światło
i spojrzała na Sama, ciekawa jego reakcji.
Zwiatło wczesnego wieczoru zalało poddasze ze wszystkich
stron - wpadało z wejścia do wieżyczki i z okrągłych okien. Było
rozproszone i łagodne, ale zniewalająco piękne, rozjaśniało cały po
kój niemal nieziemską poświatą.
- Nie zapalaj jeszcze lampy - poprosił Sam i zaczął wolno iść od
okna do okna, podziwiajÄ…c roztaczajÄ…cy siÄ™ widok na wszystkie
strony świata. Następnie wspiął się na wieżyczkę, a po chwili zszedł
i stanął koło Leonie.
Spojrzała na niego pytająco.
- Co chciałabyś tu zrobić? - zapytał.
- Mam parę pomysłów, ale jeszcze nie jestem zdecydowana - od
rzekła z wahaniem. - Większość ludzi urządziłaby tu chyba pokoje
dla służących albo dla dzieci. Wiesz, żeby trzymały się z daleka od
wytwornych wnętrz.
- Masz rację - powiedział ze śmiechem.
- Ale ja uważam, że byłaby tu wspaniała sypialnia. Wyekspono
wane belki. Skośne sufity. Gigantyczna, z ogromnymi łazienkami
dla niego i dla niej, a także z małym barkiem i lodówką, żeby nie
musieć schodzić do kuchni, gdy zechce się coś przegryzć w środku
nocy. - Na jej twarzy pojawił się wyraz zamyślenia. - To byłoby coś
Pona & Irena
scandalous
w rodzaju azylu, schronienia, z dala od reszty domu, wręcz z dala
od reszty świata. Wspaniałe miejsce, żeby pomedytować, posiedzieć
w samotności. Albo z kimś wyjątkowym. - Spojrzała mu w oczy. -
Jak sÄ…dzisz?
- Fantastyczny pomysł - zachwycił się Sam. - To jakby oddzielny
świat. Całkowicie inny. Zmieniałby się wraz ze światłem przez cały
dzień i w nocy. Będąc w samym centrum domu, człowiek znalazłby
się jednocześnie blisko natury - słońca, księżyca, gwiazd i chmur.
Mógłby podziwiać wschód i zachód słońca. Poza tym stąd jest niesa
mowity widok na rzekę i góry. - Popatrzył na nią. -I masz rację, to
byłoby świetne schronienie, miejsce, gdzie można się ukryć same
mu albo... Kto wie? - Uśmiechnął się do niej. - Przy wieżyczce bę
dzie dużo pracy - mówił dalej. - Sporo szyb jest popękanych, wielu
brakuje, dach przecieka. Prawdopodobnie stÄ…d te zniszczenia w sy
pialniach na piętrze. Zaciekło z góry.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]