do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Na wpół z nadzieją, na wpół ze strachem spodziewała się, że zacznie nalegać.
Wiedziała, że wówczas nie zdołałaby mu się oprzeć. Ale tego nie zrobił. To
znaczy, że nie traktował jej aż tak poważnie. By zagłuszyć poczucie zawodu,
postanowiła szybko zmienić temat. Skinęła głową w stronę dokumentów, które
studiował.
- Nad czym w tej chwili pracujesz?
- Rozważam plusy i minusy pewnego przedsięwzięcia; bilansuję ewentualne straty
i zyski; sprawdzam dokładnie wszystkie dane. Normalne postępowanie w procesie
decyzyjnym.
- Dla mnie to niezwykłe - wyznała Corey, przykucając, by sprawdzić, jak z tej
perspektywy aranżacje kwiatowe komponują się ze świecami i cenną porcelaną. -
Gdybym miała przechodzić przez takie etapy, prawdopodobnie nigdy nie
podjęłabym żadnej decyzji.
Usatysfakcjonowana wyglądem stołu, podeszła do statywu i zrobiła zdjęcie, po
czym zmieniła nieco kąt nachylenia aparatu, by uchwycić grę światła na
kryształowych kieliszkach, i jeszcze dwukrotnie nacisnęła migawkę.
Spence przyglądał się temu w milczeniu, podziwiając jej profesjonalizm i talent,
po chwili jednak skierował uwagę na bardziej pociągające cechy. Przesunął oczami
po szyi Corey i miękkich wargach patrząc, jak promienie słońca odbijają się od jej
włosów. Tego dnia ściągnęła je w koński ogon i w tej fryzurze wyglądała jak na-
stolatka. Miała na sobie t-shirt i białe szorty - z przyjemnością wodził wzrokiem po
jej długich, szczupłych nogach i pełnych piersiach, wyobrażając sobie, jak to
będzie, gdy wieczorem znajdą się razem w łóżku.
Jednym pocałunkiem rozpalała go do białości - a on już się postara, by ten żar
ogarnął ich oboje. Zamierzał kochać się z nią tak namiętnie, aż zacznie błagać, by
przestał; a potem sprawić, by błagała, żeby zaczął znowu.
Byli stworzeni dla siebie, teraz to wiedział. Ale wiedział też, że Corey tak łatwo
nie odda mu ponownie serca. Może ją dziś przekonać, by się kochali, lecz na
zdobycie jej zaufania potrzebował czasu, a tymczasem tego czasu Corey nie
chciała mu ofiarować. Spence doskonale wiedział, jak potrafiła być konsekwentna,
gdy już coś postanowiła; wiele lat temu wytrwale darzyła go uczuciem, a teraz
67
równie wytrwale zamierzała zachować wobec niego dystans emocjonalny. Po raz
pierwszy w swoim dorosłym życiu czuł się bezsilny i przerażony - nie wiedział,
jak zatrzymać Corey dłużej u siebie, by udowodnić, że jest jej wart, nie posuwając
się do przemocy lub aresztu domowego.
- Przestań się wreszcie na mnie gapić - powiedziała, nie spoglądając nawet w jego
stronę.
- Skąd wiesz, że to właśnie robię?
- Cały czas czuję na sobie twój wzrok.
Spence uśmiechnął się, po czym powrócił do przerwanej rozmowy.
- Co więc robisz, gdy masz podjąć jakąś decyzję? Corey zerknęła na niego przez
ramię.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Chcę wiedzieć wszystko o tobie - odrzekł poważnym głosem. Corey zignorowała
jego słowa.
- Głównie kieruję się instynktem i pierwszym odruchem. Mam wrażenie, że w
głębi serca zawsze wiem, co jest najbardziej słuszne.
- To dość ryzykowny sposób rozwiązywania istotnych kwestii.
- Dla mnie to jedyny sposób, aby w ogóle sobie z nimi poradzić Gdybym zaczęła
rozważać wszelkie opcje, analizować straty i zyski, sparaliżowałaby mnie
niepewność i w końcu nie podjęłabym żadnej decyzji. Doświadczenie nauczyło
mnie, że najtrafniej oceniam sytuację, gdy kieruję się instynktem.
- Pewnie dlatego, że masz artystyczną duszę.
- Być może - odrzekła z uśmiechem. - Ale bardzo prawdopodobne, że to
dziedziczne. Moja mama jest dokładnie taka sama. Daj jej zbyt dużo czasu do
namysłu, lub przedstaw za wiele możliwości, a na pewno wpadnie w popłoch i się
wycofa. Powiedziała mi kiedyś, że gdyby mój ojczym nie porwał jej do ołtarza,
zanim zdołała rozważyć wszelkie za i przeciw - gdyby nie była zmuszona do kiero-
wania się instynktem, a odwołała się do logiki - nigdy by za niego nie wyszła.
- Czy właśnie z tego powodu nie wyszłaś za mąż - bo miałaś zbyt wiele czasu na
rozważenie wszelkich możliwych powodów, dla których ten związek może się
rozpaść?
- Niewykluczone - rzuciła wymijająco i szybko zmieniła temat. -A co stało się z
twoim małżeństwem?
- Nic - odparł sucho, po chwili jednak poczuł, że chce, aby go zrozumiała. -
Rodzice Sheili zginęli w wypadku na rok przed śmiercią mojej babci i oboje nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl