do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uśmiechem.  Mama o mało nie zmarła na zawał, kiedy zobaczyła mój tatuaż.
Miałem wtedy szesnaście lat. Rodzice po raz pierwszy puścili mnie samego za
granicę. Pojechałem z przyjaciółmi do Londynu, na koncert Erica Claptona.
Tessa zaśmiała się.
 Zwykli chłopcy robią takie rzeczy, ale nie wiedziałam, że przytrafia się
to też książętom.
Sebastian uniósł brew.
 Kto powiedział, że książę nie może być zwykłym chłopakiem?
Popatrzyła na niego z czułością, ale zaraz spuściła wzrok. Nie powinna
myśleć o tym, że Sebastian jest nie tylko księciem czy jej szefem, ale też
człowiekiem  młodym mężczyzną, serdecznym, otwartym, pełnym radości
życia. Nie powinna myśleć o tym, jak bardzo go lubi.
43
RS
 Może w sumie dobrze się stało, że jako nastolatka nigdy nie miałam
grosza przy duszy  przyznała ze śmiechem.  Bo mogłoby się zdarzyć, że
miałabym teraz godło nowojorskich Knicksów wytatuowane gdzieś na ciele.
 Byłby to niezasłużony zaszczyt dla tej marnej drużyny.  W oczach
Sebastiana błyszczała wesołość i coś jeszcze, co spowodowało, że Tessa
poczuła bolesne ukłucie w sercu.
 Rozluznij się. Nie musisz z niczym walczyć. Pozwól, by woda cię
uniosła.
 Wydaje mi się, że to ty wykonujesz całą pracę  zauważyła, moszcząc
się w jego ramionach.
 Nie nazwałbym tego pracą  powiedział Sebastian cicho, z ustami tuż
przy jej mokrym uchu.
Tessa nie poruszyła się. Jej najskrytsze fantazje nigdy jeszcze nie były
tak bliskie spełnienia. Dotąd nigdy nie pozwoliła sobie żywić nadziei, że
relacja między nią a szefem wyjdzie poza sferę czysto zawodową. A teraz...
trzymał ją w ramionach, kołysząc w łagodnych falach ciepłego morza, i w
dodatku najwyrazniej z nią flirtował. Musiałaby być z kamienia, żeby nie czuć
radości. I podekscytowania.
Radość mącił jednak niepokój. Nie wiedziała, w co gra Sebastian. Musiał
przecież zdawać sobie sprawę, że ten flirt prowadzi donikąd. Poruszyła się
nerwowo.
 Najwyższy czas, żebym to ja zajęła się pracą. Jeżeli się pospieszę,
zdążę jeszcze dzisiaj zadzwonić w kilka miejsc.
 Nie ma mowy. Najpierw musisz wrócić do formy. Po helioterapii
nadszedł czas na hydroterapię. To znana od tysięcy lat, bardzo skuteczna
kuracja.
44
RS
 Wiesz co  uśmiechnęła się Tessa  powinieneś otworzyć tu instytut
SPA. Wygląda na to, że starożytne, naturalne terapie to twoja specjalność.
 Znakomity pomysł  rozpromienił się.  Dlaczego dotąd na to nie
wpadłem? Sama widzisz, jak bardzo jesteś mi potrzebna! Nie puszczę cię,
Tesso...
Leniwe, ciepłe fale kołysały jej ciało, szum morza koił, odbierał poczucie
rzeczywistości. Nie chciała, by ją puszczał. Oparta o muskularną pierś
Sebastiana poczuła się nagle jak mała dziewczynka, bezpieczna w jego silnych,
opiekuńczych ramionach.
Nie! Nie mogła sobie na to pozwolić. Lodowaty dreszcz paniki wyrwał ją
z dziwnego stanu pół snu, pół jawy. Szarpnęła się, zmuszając go, by ją puścił.
 Muszę stanąć. Potrzebuję poczuć grunt pod nogami.
Sebastian nie próbował jej przytrzymać. Natychmiast rozluznił uścisk.
 Woda jest tutaj za głęboka, żeby stanąć  wyjaśnił, ujmując ją
delikatnie za rękę. Popłynął w stronę nabrzeża, holując ją za sobą.
Tessa dopłynęła do kamiennej ściany, chwyciła się przytwierdzonej do
niej metalowej obręczy i odetchnęła głęboko.
 Przepraszam, nie wiem, co się ze mną stało. Chyba po prostu nie
potrafię się wyluzować. Takie rzeczy mnie... przerażają.
Sebastian, jeszcze przed chwilą szczerze zatroskany, uśmiechnął się
szeroko.
 Widać, że jesteś z Nowego Jorku. Zawsze się spinasz i walczysz,
zamiast się odprężyć.
 Pochodzę z Connecticut  sprostowała.
 Na jedno wychodzi.
 Wcale nie!
 Widzisz? Już zaczynasz się stawiać.
45
RS
 Ja? Ależ skąd!
 Właśnie, że tak. Ale trafiłaś na godnego przeciwnika. Ja też jestem
waleczny  oświadczył Sebastian, po czym posłał w kierunku Tessy fontannę
wody.
Uczepiona metalowej obręczy, wprawiła nogi w ruch, odpowiadając na
atak Sebastiana gwałtownym i celnym wodnym ostrzałem. Nie przestawała, aż
umknął jej, dając nura pod wodę.
 Powinienem był od razu się domyślić, że wolisz walkę niż bezczynność
 powiedział ze śmiechem, wynurzając się tuż obok niej.
Miał rację. Zaczynała się czuć naprawdę dobrze. Mogła nawet patrzeć z
bliska na jego piękną twarz, na krople spływające po śniadych policzkach,
mocnej szczęce, zmysłowych ustach i czuć się... prawie normalnie.
 Poddajesz się?  spytała zaczepnie.
 Prawdziwy Kaspiańczyk nigdy się nie poddaje  oświadczył dumnie
Sebastian.
 Honor Omnia Vinciti [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl