[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nalegasz... Dopiąłeś swego, Blackhawk. Ożeniłeś się z córką Hadleya,
a ona zachowała dom po dziadkach. W czym więc problem?
Lucas z niedowierzaniem patrzył na przyjaciela. Czy to
możliwe, żeby Nick był aż tak głupi?
- Rzuciło ci się na mózg, Santos. No dobra, wytłumaczę ci jak
pastuch krowie. To tylko małżeństwo na niby. Julianna mnie nie
kocha.
- A ty nie kochasz jej - dokończył Nick.
Lucas na chwilę zamarł, a potem, ignorując wyciągniętą dłoń
przyjaciela, powoli podniósł się z ziemi.
- Julianna jest piękną kobietą. Pragnąłem jej.
- A więc masz, czego chciałeś. Wciąż nie rozumiem, co cię
dręczy.
Lucas zorientował się, że wpadł w pułapkę.
131
RS
- Koniec sesji terapeutycznej, doktorze Santos. Wracam do
domu.
- Kto by pomyślał, że tyle radości sprawi mi powrót na stare
śmieci - stwierdził Nick. -I jak tu nie wierzyć w cuda?
Lucas odniósł wrażenie, że Nick właśnie porównał jego
małżeństwo do starego warsztatu. Wydało mu się to tak absurdalne, że
nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
- Niezły z ciebie numer, Nick. - Lucas z impetem poklepał
przyjaciela po plecach.
Wjeżdżając na autostradę, Lucas wciąż się uśmiechał. Kto by
pomyślał, że Nick Santos okaże się tak wnikliwym obserwatorem.
W głowie natrętnie dzwięczało mu pytanie przyjaciela. W czym
tkwi problem? Nerwowo bębnił palcami po kierownicy. Miał przecież
piękną żonę i było im cudownie w łóżku. To znacznie więcej, niż
mógłby się spodziewać. Czego jeszcze chcieć?
I nagle nie tylko zrozumiał, czego chce, ale po raz pierwszy
przyznał się do tego przed samym sobą. Dlaczego nie pojął tego
wcześniej? Przecież to jasne jak słońce.
Wiedział też, że nigdy nie osiągnie wymarzonego celu, jeśli
pozwoli Juliannie odejść.
Julianna bardzo starannie przygotowywała się do rozmowy z
Lucasem. Nakryła stół śnieżnobiałym obrusem, postawiła kryształowe
kieliszki, świece i czerwone wino. Z piekarnika dolatywał zapach
pieczeni. Przedtem upiekła placek z truskawkami.
132
RS
Jeśli to wszystko na Lucasa nie podziała, miała jeszcze w
zapasie następną niespodziankę. Po południu kupiła suknię, która
miała zadać mężowi ostateczny cios.
Błękitna kreacja z welwetu ściśle przylegała do ciała i odsłaniała
ramiona. Do tego Julianna włożyła buty na wysokich obcasach, a
następnie skropiła się nowymi perfumami i misternie spięła włosy na
czubku głowy.
Lucas Blackhawk zapamięta ten wieczór na zawsze.
Stała w aptece, bezmyślnie wpatrując się w drzwi hotelu, długo
potem, jak Lucas zniknął w środku z rudowłosą pięknością u boku.
Przez chwilę miała nieprzepartą ochotę wtargnąć do jego biura i
stanąć z nim twarzą w twarz. Nie spodobał się jej jednak scenariusz, w
którym przypadłaby jej rola zazdrosnej żony. A może by tak
spokojnie wkroczyć do środka, udając, że wszystko jest w porządku, i
od niechcenia powiadomić go o wizycie u doktora Giovera? Ten plan
wydawał się lepszy, lecz była pewna, że nie udałoby się jej zachować
spokoju. Zrobiłaby z siebie wariatkę nie tylko przed Lucasem, ale i
przed tym rudzielcem.
Obmyśliła więc nową strategię. Lucas zostawił jej wiadomość na
sekretarce, że przyjedzie do domu około szóstej po południu. Pięć
minut po szóstej zaczęła się denerwować, a teraz, o wpół do siódmej,
była w stanie kompletnej paniki.
Przemierzała nerwowo kuchnię, wybijając obcasami gwałtowny
rytm.
133
RS
Gdy usłyszała dzwięk otwieranych i zamykanych drzwi, serce
podeszło jej do gardła.
Teraz albo nigdy!
Kilka razy odetchnęła głęboko, napełniła winem kieliszek i
spokojnie wyszła z kuchni.
Gdyby Lucas zauważył jej wejście, miałby przynajmniej małą
szansę na zebranie myśli. On jednak stał jak zauroczony, podziwiając
pięknie nakryty stół, a gdy się wreszcie odwrócił, świat zawirował mu
przed oczyma.
Julianna sunęła w jego kierunku z kieliszkiem wina w ręku i z
zimnym uśmiechem na jaskrawoczerwonych wargach. Nie mógł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]