do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Moglibyśmy te\ skorzystać z przejścia między światami, by wyprzedzić zastęp Conana.
Lysenius pokręcił głową.
 Grota Wojownika le\y daleko na ziemi Wę\y. Nie zabierzemy ze sobą tyle Sów, by mogły nas obronić. Z
tymi, które zmieszczą się w przejściu nie prze\ylibyśmy nawet jednego dnia. Nadto, wątpię, by wielu Piktów
odwa\yło się z nami przejść, nawet, gdybym mógł zabrać wszystkich. Ju\ i tak boją się mojej magii jak ognia.
W przejściu między światami oszaleliby ze strachu.
Czarownik wyprostował się. Córce wydał się przez moment niemal tak władczy jak Conan. Potem schylił
się, ujął ją lekko za ramiona i pocałował w czoło. Stała spokojnie, lecz \ołądek wywracał się jej do góry
nogami.
 Niech tak będzie. Prowadz Conana. Udam się do wodzów Sów, by zwołali wojowników. Mam ich
poprosić, \eby zabrali lektyki?
 Tak. Chyba nie sądzisz, \e dotrzymamy kroku maszerującym Piktom?  Scyra uśmiechnęła się krzywo.
 Gdybym potrafiła tego dokonać, byłabym bez wątpienia najwięcej wartą narzeczoną wodza w historii tego
plemienia. Ale obawiam się, \e nie zdołamy udawać Piktów.
Ani nawet ich przyjaciół.
XV
Govindue uwa\ał, \e kraj Piktów zawsze będzie bardziej niebezpieczny ni\ jego ojczyzna. Nie bez racji,
nawet Conan to przyznał.
Zdarzały się tak chłodne noce, \e nawet dziwne odzienie z futer jakichś bestii, okrywające całe ciało nie
chroniło przed zimnem. Ziemia była kamienista. Rzeki, choć bez krokodyli, wylewały po gwałtownych
deszczach. Burze nadciągały mo\e nie tak często jak w d\ungli, lecz uderzały z równie wielką siłą. Zwierząt
było tu mniej, ale wszystkie grozne. Co gorsza, Govindue nie znał ich zwyczajów.
A przede wszystkim, mieszkali tu Piktowie. Govindue czuł ich obecność, choć nie widział ich i nie słyszał ani
razu od chwili, gdy zastęp opuścił grotę Lyseniusa. Mogli kryć się za ka\dym drzewem w złowrogiej masie
zielem, rozciągającej się u stóp płaskiego wzgórza, z którego teraz patrzył. W lesie przed nimi mogło być
takie mrowie Piktów, \e powaliliby zastęp Bamula gołymi rękami, gdyby mieli zamiar pojmać ich \ywcem dla
Lyseniusa czy do własnych celów.
Govindue nie był w stanie opanować dreszczy, wyobra\ając sobie, jak Piktowie traktują jeńców. Bamula i
ich wrogowie potrafili przetrwać w niewoli, bo przechodzili takie próby wytrzymałości, lecz przy metodach
Piktów tamto wydawało się dziecięcą igraszką.
Conan wdrapał się na szczyt obok Govindue i przysłonił oczy przed blaskiem wschodzącego właśnie
słońca. Dzień marszu zaczęli, mając nad głowami szare, ponure niebo. Teraz zapowiadała się piękna
pogoda. Mogli razniej kroczyć ku ocaleniu lub& śmierci.
 Wyglądasz na niespokojnego, młody wodzu  zauwa\ył Conan.
 Mój wygląd mówi tylko za moje myśli  odrzekł Govindue.  Ale chyba wodzowi takie myśli nie powinny
cisnąć się na usta ani nawet do głowy, prawda?
 Sądzę, \e nie musisz o to pytać  odparł Conan.  Gdybym w twoim wieku wiedział połowę tego, co ty
ju\ wiesz o dowodzeniu, mógłbym dziś być generałem albo księciem. Có\& Bogowie rozciągają przed nami
ście\ki wyboiste lub gładkie, wedle ich woli. A nam pozostaje kroczyć, gdzie oni chcą. Choć jak widzę, ty ju\
zdajesz się być nawykły do chodzenia po ście\kach w sandałach lub butach.
Govindue roześmiał się.
 Nigdy nie poczuję się w nich swobodnie. Ale na tej kamienistej ziemi moje bose stopy mogą poczuć się
du\o gorzej. I to szybko.
 Vuona ju\ to odkryła. Wyleczyła nogi?
Govindue poczuł, jak krew napływa mu do twarzy. Conan przyjrzał mu się z ukosa. Przez moment myślał,
\e młody wódz go uderzy.
Strona 62
Green Roland - Conan i wrota demona
 Widziałem, jak wcierałeś w jej stopy maść i banda\owałeś je. Jest coś, czego nie widziałem, a co
powinienem wiedzieć?
 Nie ciągnę na posłanie twojej kobiety, Amra  odpowiedział sztywno Govindue.
 Na razie, w tym zastępie i w tym kraju, ciągle jestem Conanem  padła astra odpowiedz. Po chwili
Cymmerianin uśmiechnął się szeroko, \eby rozładować napięcie.
 Wiem, \e honor nie pozwoliłby ci na to  dodał.  Ale Vuona chyba nie miałaby nic przeciwko temu?
 Znasz ją lepiej ni\ ja  odrzekł Govindue.  Dobrze, \e ma chore stopy, bo inaczej bym jej nie uciekł.
 Nie, ale mógłbyś dać się jej gonić tak długo, \e kiedy by cię złapała, byłaby zbyt zmęczona na miłosne
igraszki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl