do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Gdzie jedziemy?
- Najpierw do Nowego Jorku, a potem wszędzie tam. gdzie wezwą mnie interesy.
Podejrzewała, że specjalnie ujął to tak mętnie, żeby nie dać jej poczucia bezpieczeństwa.
Nadal miała być bezwolną marionetką w jego rękach i czekać na kolejne dyspozycje.
Perspektywa opuszczenia Portugalii ucieszyła ją jednak, gdyż nic dobrego jej tu nie spotkało,
z wyjątkiem przyjazni trzech portugalskich dziewcząt. Właśnie, przecież musi okazać im
swoją wdzięczność. zasłużyły na to stokrotnie.
- Będę potrzebować trochę pieniędzy w gotówce - rzuciła, gdy jechali w stronę centrum.
Chris bez chwili ociągania sięgnął do kieszeni, wyjął portfel i podał go Tiffany.
- Wez, ile ci potrzeba.
Tak hojny gest zaskoczył ją. Nie spodziewała się. że Chris może być tak wspaniałomyślny.
Wyjęła ze środka kilka banknotów i przełożyła je do swojej portmonetki.
Gdy wysiadła, najpierw skierowała się do budki telefonicznej, skąd zadzwoniła do swych
portugalskich przyjaciółek i zaprosiła je na obiad.
- Ale ja stawiam - zastrzegła się. -1 mam nadzieję, że macie spory apetyt!
Spotkały się w jednej z najlepszych restauracji w Oporto, gdzie zafundowała im suty posiłek i
wspaniałe wino. Dziewczęta były taktowne i nie pytały, skąd wzięła pieniądze na swoje nowe
ubranie oraz na paczki z luksusową bielizną, jakimi obdarowała je na koniec. Jedna Isabel nie
wydawała się zadowolona i wyraznie zwlekała z odejściem, by móc porozmawiać z Tiffany w
cztery oczy.
- Jesteś pewna, że dobrze robisz? - spytała z niepokojem, gdy zostały same.
- Oczywiście - odparła z przekonaniem, choć w rzeczywistości wcale tak nie myślała.
- Czy... czy ten mężczyzna, to ten sam człowiek, który cię szukał? - dociekała Isabel. -
Dopytywał się o ciebie, ale wtedy już się wyprowadziłaś.
Tiffany zmarszczyła brwi.
- Ktoś mnie szukał? Ale jakim cudem, przecież nikt nie miał pojęcia, że z wami
mieszkam. Możesz mi opisać tego mężczyznę?
- Niestety, akurat byłam w pracy, ale widziała go lokatorka z parteru. Podobno był
wysoki, elegancko ubrany i chociaż mówił płynnie po portugalsku. wyglądał raczej na
Anglika lub Amerykanina. I co? To on?
- Prawdopodobnie tak - odparła z namysłem.
- Sąsiadka mówiła też. że był bardzo przystojny. - Isabel przyglądała jej się z
ciekawością. - Czy ty przypadkiem nie jesteś w nim zakochana?
- Nie - ucięła twardo, lecz na widok rozczarowanej miny przyjaciółki, dodała
pośpiesznie: - Ale on rzeczywiście jest bardzo atrakcyjny.
- To może z czasem go pokochasz - stwierdziła z nadzieją Isabel, po czym pożegnała się.
gdyż musiała biec do pracy.
Tiffany odprowadziła ją smutnym wzrokiem. Pewnie już nigdy się nie spotkają.
Teraz już wszystko było jasne. Chris wyśledził jej miejsce zamieszkania, zorientował się. że
mieszka nielegalnie, wystarczyło więc, że doniósł na nią i poczekał, az sama się do niego
zgłosi, przyciśnięta koniecznością. To dlatego już wszystko miał przygotowane... Och. jak
łatwo wpadła w zastawione na nią sidła! Wykazała się taką naiwnością, jakiej świat nie
widział. Przecież od samego początku było jasne, że to on usłużnie poinformował gospodarza
kamienicy. Nikt inny nie mógłby w tym mieć żadnego interesu.
Ogarnęła ją taka wściekłość, że Tiffany bez namysłu pomaszerowała wprost na stację
kolejową. Dosyć tego! Co prawda nie może opuścić Portugalii, ponieważ nie ma paszportu,
ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by wyjechała do Lizbony i tam się zaszyła na jakiś
czas. No. dobrze, ale na jak długo?- odezwał się głos rozsądku. Któregoś dnia pieniądze jej
się skończą, będzie więc musiała wyjść z ukrycia i poszukać pracy. Czy ktoś ją zatrudni, gdy
nie będzie mogła się wylegitymować żadnym dokumentem? W dodatku Chris zagroził, ze
znajdzie ją choćby w samym piekle i nie miała najmniejszych wątpliwości co do tego, że
mówił prawdę. Znała go już na tyle. by wiedzieć, że nie popuści...
Zawróciła z rezygnacją, zrobiła zakupy, wsiadła do taksówki i pojechała do ich apartamentu.
Chris musiał zatrudnić sprzątaczkę, gdyż łóżko zostało starannie pościelone, a w łazience
wisiały świeże ręczniki. Tiffany rozpakowała jedzenie i włożyła do lodówki, a potem zdjęła
sukienkę, zrzuciła pantofle i położyła się na łóżku. by trochę odpocząć. Nie przykrywała się,
gdyż słońce świeciło wprost na nią. grzejąc przyjemnie. Nawet nie zauważyła, kiedy zapadła
w sen.
Gdy jakiś czas pózniej skrzypnęły drzwi, zwiastując powrót Chrisa, nie obudziła się. Dopiero
zmiana położenia słońca sprawiła, że ocknęła się, gdy poczuła chłód. Uniosła powieki i nagle
zauważyła, że nie jest sama. Chris stał przy łóżku i przyglądał jej się w milczeniu. Krępowało
ją to. więc chciała wstać, lecz on chwycił ją za ramię i położył z powrotem.
- Zostań tam, gdzie twoje miejsce - odezwał się dziwnie niskim głosem.
- Nie, nie chcę! - szarpnęła się. lecz Chris tylko się roześmiał i pochylił się nad nią, z
łatwością przyszpilając jedną dłonią obie jej ręce skrzyżowane nad jej głową. Drugą ręką
uwolnił jej piersi z koronkowego staniczka, po czym zaczął je całować. Opór Tiffany stopniał
w jednej chwili.
- Naprawdę chcesz, żebym przestał? - mruknął zmysłowym głosem.
- Tak.
Ku jej zaskoczeniu. Chris natychmiast odsunął się, uwalniając ją. by mogła wstać. Przez
chwilę wpatrywała się w jego twarz.
- Nie! - krzyknęła, zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła
go do siebie.
ROZDZIAA PITY
Tiffany zapomniała o kupieniu walizki. Gdy obudziła się następnego dnia. przypomniała jej o
tym zostawiona na stole notatka od Chrisa, który już wyszedł. Zawiadamiał ponadto, że wróci
wieczorem i zabierze ją na obiad. Jedyną więc rzeczą, jaką miała tego dnia do zrobienia, było
kupienie walizki. Poczuła się trochę dziwnie. Wszyscy normalni ludzie pracują, coś robią. a
ona ma się obijać...
Nagle dotarło do niej. że przecież jest kochanką bogatego faceta, a takie kobiety nic nie robią
całymi dniami, jedynym ich zajęciem jest obsesyjne dbanie o swój wygląd, bo przecież nie
wiadomo, kiedy pan i władca wróci i na co będzie miał ochotę. Nie, nie odpowiadało jej takie
życie. Oby Chris znudził się nią jak najszybciej i oby to wszystko już się skończyło.
Ubrała się, starając się nie patrzeć w stronę łóżka, którego wygląd przypominał o tym. co się
w nim działo przez poprzednie popołudnie i ostatnią noc. Tiffany zdawała sobie sprawę z
tego. że nie dość, iż jej ciało w najmniejszym stopniu nie opiera się pieszczotom Chrisa, to
jeszcze zaczyna ich pragnąć z coraz większą siłą. Ta myśl przerażała ją. Wkrótce będzie
pożądała go równie mocno, jak on jej. A potem on będzie miał jej dosyć i każe jej pakować
manatki...
Opuściła mieszkanie w niewesołym nastroju. Pojechała do centrum, gdzie kupiła najdroższą
walizkę, jaką mogła dostać i kazała dostarczyć ją wieczorem pod wskazany adres. Następnie
postanowiła pójść gdzieś na kawę i właśnie wtedy na samym środku skrzyżowania wpadła na
Sama Gallaghera. Przystanęli oboje, zaskoczeni.
- Cześć, jak się masz?
- Zwietnie, a ty?
W tym momencie zmieniły się światła i samochody ruszyły z miejsca, trąbiąc donośnie.
Amerykanin oprzytomniał i pociągnął Tiffany z powrotem na chodnik.
- Wystarczy, że dziewczyna tylko się do ciebie odezwie, a już znajduje się w
śmiertelnym niebezpieczeństwie - zażartowała.
Odpowiedział jej szeroki uśmiech.
- Fantastycznie wyglądasz.
- Tak? - zdziwiła się szczerze, po czym uprzytomniła sobie, co ma na sobie. - Chodzi ci
o moje nowe ubranie?
- Jakie ubranie? A. tak. bardzo ładne - przytaknął odruchowo. - Ałe ja myślałem o
czymś innym. Twoja twarz, twoje ruchy... Jesteś zupełnie odmieniona. I to na lepsze. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl