[ Pobierz całość w formacie PDF ]
narodowej Strzygło odezwał się do podwładnego.
- Proszę mnie natychmiast połączyć z bazą lotniczą w Makowie
Mazowieckim.
- A jaki jest do nich telefon?
- Nie wiem. Proszę zadzwonić na infolinię.
Podwładny wykręcił numer 923. Po chwili w słuchawce odezwał się
automatyczny głos.
- Czas oczekiwania na połączenie z konsultantem wynosi 37 minut.
Równocześnie informujemy, że czas oczekiwania może ulec zmianie.
Telekomunikacja Polska - szybkość, która procentuje.
- Cholera - mruknął pod nosem podwładny i rozłączył się. Zaczął
przeszukiwać szuflady biurka. Po chwili wydał okrzyk tryumfu, gdy udało
mu się znalezć książkę telefoniczną. Szybko otworzył ją i zaczął szukać
pod hasłem bazy lotnicze , ale nie udało mu się nic znalezć. Spróbował
pod hasłem lotnicze bazy , ale z podobnym efektem. Dopiero
poszukiwanie hasła tajne bazy lotnicze przyniosło spodziewany wynik.
Wykręcił numer i po chwili usłyszał w słuchawce.
103
- Tu tajna baza lotnicza w Makowie Mazowieckim. W czym możemy
pomóc?
- Minister Obrony Narodowej chce rozmawiać z dowódcą bazy.
- Zaraz zawołam pułkownika.
Po dłuższej chwili w słuchawce odezwał się łagodny męski głos.
- Haloooo. Mówi pułkownik.
- Z tej strony Minister Obrony Narodowej.
- Skąd mam wiedzieć, że to pan?
- Przecież mówię, że to ja.
- Faktycznie. W czym możemy panu służyć?
- Za 10 minut zbuntowany czołg zaatakuje pałać prezydencki. Proszę
wysłać eskadrę F-16 nad Warszawę, aby go zniszczyć.
- Nie ma sprawy. Zaraz bierzemy się do roboty. Odmeldowuję się.
Pułkownik odłożył słuchawkę i odezwał się do podwładnego.
- Natychmiast poderwać do lotu cztery F-16. Za pięć minut mają
znalezć się nad Warszawą!
- To niemożliwe pułkowniku.
- Dlaczego?!
- Dwa z nich są w trakcie generalnego remontu, a trzeci ma kłopoty z
nawigacją. Jest tylko jeden sprawny.
- To dawajcie tego jednego. MIGiem! Niech pilotuje go nasz najlepszy
pilot.
- Tak jest pułkowniku! - zawołał podwładny i pobiegł zakomunikować
rozkaz pilotowi i mechanikom.
Pułkownik spojrzał ponuro na krystalicznie czystą taflę pasa
startowego i pomyślał.
- Chyba lepiej będzie jeśli sam wszystkiego osobiście dopilnuję.
Pomyślawszy to wyszedł z centrum dowodzenia i ruszył do hangaru,
gdzie były złomowane F-16. Gdy dotarł do wejścia od hangaru, jego
104
oczom ukazał się komiczny widok. Dwóch mechaników próbowało
zaciągnąć do samolotu pilota. Ten jednak opierając się z całych sił
wrzeszczał z przerażeniem.
- Tylko nie F-16, nie F-16. Ja chcę żyć!
Pułkownik z niedowierzaniem pokręcił głową.
- Puście tego biedaka - rozkazał mechanikom. - Sam polecę nad
Warszawę.
Pułkownik wiedząc, że liczy się każda nanosekunda, błyskawicznie
ubrał się w kombinezon pilota i wdrapał się do samolotu.
- Panie pułkowniku! - zawołał jeden z mechaników.
- Słucham?
- To jest Wilga 101. F-16 stoi tam dalej.
- Wiem, wiem - odparł pułkownik kryjąc speszenie. - Chciałem tylko
sprawdzić, czy należycie dbacie o tę Wiglę. Wspaniała robota żołnierzu!
Pułkownik szybko przesiadł się do F-16. Włączył pulpit sterowniczy.
Odetchnął z ulgą, gdy wszystko prawidłowo się włączyło.
- Holujcie mnie na pas startowy! - zawołał do mechaników.
Ci chwycili za linę przywiązaną do czubka samolotu i zaczęli za nią
ciągnąć. F-16 powoli wyłonił się z hangaru. Gdy mechanicy zaholowali
samolot na pas startowy, pułkownik zwrócił się do wieży.
- Tu F-16. Proszę o zgodę na start.
- Tu wieża. Masz zgodę na start.
- Dziękuję. Mam jeszcze wielką prośbę. Przekażcie mojej żonie, że
bardzo ją kocham.
- Tu wieża. Przekażemy. Połamania nóg pułkowniku.
- Dzięki chłopcy.
Samolot ruszył i zaczął coraz szybciej rozpędzać się. Znajdujące się
pod maską 300 koni mechanicznych robiło swoje. W pewnym momencie
105
samolot oderwał się od pasa i zaczął się wznosić. Pułkownika ogarnęła
euforia. Zaczął wołać się na całe gardło.
- Ja lecę! Ja lecę! Jestem wolny jak ptak. Fju, fju.
Nagle zauważył palącą się na pulpicie czerwoną lampkę i zaklął pod
wąsem.
- A niech mnie! Tu F-16 do wieży. Mam jakieś problemy z podwoziem.
- Tu wieża. Zgadza się. Twoje podwozie zostało na pasie startowym.
- Cholera. Będę musiał po akcji wodować. Wyląduję na Wiśle koło
mostu Siekierkowskiego.
- A robił pan to już kiedyś?
- Nie, ale widziałem jak robił to McGiver.
- Ok. To powodzenia pułkowniku. A my zaraz zadzwonimy do pana
żony i przekażemy pana wiadomość.
Pułkownik nie tracąc animuszu zwiększył prędkość do 120 km na
godzinę i pomknął w stronę stolicy. Gdy w oddali zamajaczyła mu
wspaniała sylwetka Pałacu Kultury i Nauki, pułkownik usłyszał dziwny
dzwięk, jakby pękanie blachy. Rozejrzał się uważnie po kabinie, ale nie
dostrzegł nic podejrzanego. Następnie spojrzał na zewnątrz i zdębiał z
wrażenia. Prawe skrzydło F-16 zaczęło odrywać się od samolotu. Z
początku powstająca szpara nie była zbyt duża, jednak z każdą sekundą
powiększała się coraz bardziej. Pułkownik wyszeptał zdumiony.
- Boże, nigdy czegoś takiego nie widziałem. Muszę to
udokumentować.
Z kieszeni kombinezonu wyjął swój telefon komórkowy z aparatem
cyfrowym 2 megapiksele i zaczął robić zdjęcia odpadającemu skrzydłu.
- Koledzy zzielenieją z zazdrości jak zobaczą te zdjęcia - pomyślał
pułkownik.
Jak można się było tego domyśleć, skrzydło w końcu oderwało się
zupełnie od samolotu i poszybowało w kierunku na Kraków.
106
Pułkownik odetchnął z ulgą.
- Całe szczęście, że w F-16 silniki są umieszczone pod kadłubem, a
nie pod skrzydłami. Jakbym stracił silnik, to dopiero miałbym
przechlapane.
Pułkownik odezwał się do radia.
- Warszawa. Tu F-16. Podajcie namiary na czołg.
- Tu Warszawa. Według informacji, jakie przed chwilą podało radio
RMF FM, czołg znajduje się obecnie na ulicy Marszałkowskiej, niedaleko
baru mlecznego.
- A gdzie do cholery jest ten bar?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]