[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wallowa, to wieczna posiadłość jego grupy Nezpersów. Ale okoliczni osadnicy, przeważnie
szumowiny, postanowili zrabować tę ziemię i zaczęli zdradziecko zabijać Indian. Wtedy
zapalone głowy - chłystki w szczepie, sprowokowani i doprowadzeni do ostateczności, wzięli
odwet i - korzystając z nieobecności Wodza Józefa - napadli na winnych osadników.
Kilkunastu z nich ukatrupili. Na to generał Howard wszczął wojnę na śmierć i życie ze
wszystkimi niezależnymi dotychczas Nezpersami, a głównie z Wodzem Józefem...
Tu %7łółty Byk zaczerpnął głęboko powietrza i pałającym wzrokiem ogarnął
pułkownika Milesa i jego oficerów.
- Zważcie wy, oficerowie zwycięskiej armii - mówił dalej - że Wódz Józef
najmniejszego nie brał udziału w zabiciu owych kilkunastu białych łobuzów. Zważcie, że
zabito ich wyraznie w tajemnicy przed nim, że, odwrotnie, on zawsze był głęboko przeciwny
wszelkiemu zabijaniu białych ludzi. Nawet gdyście brutalnie zamordowali mu blisko
siedemdziesiąt kobiet i dzieci w dolinie rzeki Big Hole, nawet wówczas nie zmienił swej
ludzkiej wobec was postawy. Sam przez całą noc pilnował przy swym ognisku białej kobiety
w Narodowym Parku Yellowstone, by żadna krzywda jej się nie stała od wzburzonych
wojowników...
Miles z trudem skrywał swe zakłopotanie. Nie dalej jak kilka dni temu czytał
opublikowane w prasie fragmenty głośnej w kręgach wojskowych pracy amerykańskiego
puÅ‚kownika Richarda I. Dodge'a pod tytuÅ‚em: Our Wild Indians (Nasi dzicy Indianie). Ów
płk Dodge, osławiony, fanatyczny indianożerca, na którego cześć nazwano ludne miasto
Dodge City w stanie Kansas, wyłaził ze skóry, by wykazać na licznych przykładach,
mających pozory niezbitych dowodów, że Indianie są niczym więcej tylko dzikimi
zwierzętami. Ale nawet ten chorobliwie zajadły Jankes nie mógł się uchylić w swej pisaninie
od przyznania, że nasz Wódz Józef był szczególnym, wyjątkowym Indianinem. Indianinem,
który nawet wówczas, gdy miał wszelkie powody, by szukać krwawego odwetu na każdym
napotkanym Amerykaninie, otoczył opieką pojmaną w Narodowym Parku Yellowstone
Amerykankę i innych białych i puścił ich wolno.
Miles niespokojnie bębnił palcem w płytę swego biurka i milczał. Dopiero po chwili
na pomoc przyszedł mu jeden z oficerów i gromkim głosem krzyknął:
- A tych dwustu siedemdziesięciu czterech zabitych i rannych żołnierzy
amerykańskich?! Przez kogo oni zginęli?
- Już wam mówiłem, że z waszej winy, z winy waszej zawziętości. Myśmy nie chcieli
potyczek ani rozlewu krwi, myśmy uciekali, wy zaś, uparcie nas doganiając, zmuszaliście nas
do obrony. Nie tylko człowiek, ale każdy zwierz napastowany, każdy niedzwiedz osaczony
będzie się bronił do ostateczności i nikt mu tej obrony za złe nie wezmie! Przeciwnie, obrona
będzie świętym jego obowiązkiem... I takim obowiązkiem była nasza obronna walka!...
%7łółty Byk zachłysnął się, przejęty, i dopiero po chwili podjął spokojniejszym głosem:
- A wracając do Wodza Józefa: w czasie tej naszej okrutnej wojny ileż to razy Wódz
Józef kazał nam oszczędzać życie Amerykanów, jeśli to było możliwe? Ileż razy kazał nam
strzelać tylko do koni, nie do żołnierzy? Zresztą co tu wiele gadać: ktokolwiek znał go
choćby krótko, a nie był całkiem ślepy, musiał spostrzec, jaki to jest człowiek, nie tylko
szlachetny, ale i rozumny, jak mu było przykro zabijać kogokolwiek nawet w słusznej
obronie, jak bardzo pragnął i pragnie żyć w pokoju ze wszystkimi ludzmi!...
%7łółty Byk na chwilę zamilkł. Niezmącona cisza zalegała barak.
- I wy, Amerykanie - mówił dalej %7łółty Byk - naród wielki i bogaty, dlaczego
wymierzacie tak okrutną karę temu człowiekowi, wam ongiś tak przyjaznemu? Dlaczego
mścicie się na nim, zsyłając go daleko na południe do gorącego kraju, gdzie jego i jego łudzi,
górali z północy, czeka rychła i niechybna śmierć? Dlaczego? Dlaczego?!
Spośród grona oficerów zerwał się ze swego miejsca podporucznik, młody człowiek o
chłopięcej niemal twarzy, i głosem dyszącym pasją zawołał:
- Dlaczego, chcesz wiedzieć? Bo Wódz Józef zbezcześcił honor naszych żołnierzy,
zhańbił nasz mundur, zaszargał nas!...
- Dlaczego?! - huknÄ…Å‚ inny porucznik, z oburzenia nie panujÄ…cy nad sobÄ…. - Bo z nas
pośmiewisko zrobił!...
Jeszcze inni oficerowie chcieli coś gwałtownie wołać, ale %7łółty Byk przekrzyczał ich
wszystkich i słychać było tylko jego tubalny głos:
- Więc to taka wasza zemsta? Mścicie się na nas za doznany wstyd?...
Pułkownik Miles rozkazał wszystkim milczeć i rozejść się. Był wściekły na swych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]