do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zwiątynia Słońca, czyli Surya Devla, niegdyś zwana Czarną Pagodą, to niedokończony
hinduski monument zbudowany na podobieństwo rydwanu bojowego, z wielkimi
kamiennymi kołami u...
I...
Glejaki to guzy mózgu i rdzenia kręgowego pojawiające się w samej tkance nerwowej, w
odróżnieniu od nowotworów powstających na oponach osłaniających mózg. Są z reguły
złośliwe, gdyż...
I...
W takich wypadkach jest jasne, że zasada łączenia zarzutu spisku do zbrodni dokonanej w
trakcie jego działania pod żadnym względem nie wynikała z poglądu, iż spisek jest czymś
odmiennym i odrębnym od tejże zbrodni. Zasadę tę można pominąć w przypadkach, kiedy...
I...
Likwidacja niedoboru dolara wynikła z długiej serii deficytów Stanów Zjednoczonych w
transakcjach z innymi krajami. W ciÄ…gu osiemnastu lat od 1950 do...
I...
Sanczo zbliżył się tak, że mu niemal oczy w gębę wraził, wówczas właśnie balsam zaczął
działać w żołądku Don Kichota i akurat kiedy Sanczo do gęby mu zaglądał, wyrzucił
gwałtowniej nizli strzał muszkietu wszystko, co było w żołądku, na brodę litościwego...*
Były też inne głosy:
DAYTON? O BO%7Å‚E, CO TO CI ZROBIAO? DAYTON, ZBUDy SI!
CO TO ZA HAAASY? HEJ, MAAA, NIE MASZ PRAWA TU... CZEMU ON LE%7Å‚Y NA
PODAODZE? GRZEBAA PRZY...
Raban w mojej czaszce ucichł jak stłumione przeciążenie. Usiłowałem wychrypieć nazwę
programu, żeby wyłączyć system.
- TWARZ W TWARZ o f f, na miłość boską! Wyszło mi tylko  Eechch". Japoński głosik
w moim
uchu oznajmił:
- Przepraszamy za przerwę w pracy naszego progra mu. Usługi zostaną przywrócone, kiedy
tylko stanie się to możliwe. To ty, Dayton?
PRÓBOWAA COZ POWIEDZIE. CHYBA MA PROBLEMY Z MÓWIENIEM.
* Don Kichote, tłum. A. i Z. Czerny, księga III, rozdział XVIII
NIECH KTOZ ZADZWONI PO KARETK.
PADA JAK ZCITY.
Nie otwierając ust, wydarłem się na komputer:
- Co siÄ™ tutaj dzieje?! WyciÄ…gnij mnie z tego. BojÄ™ siÄ™.
- Przykro mi. Day, Day, Day, nie odmawiaj, Day, ha ha!
Szlag mnie trafił.
- To najgorszy żart z mojego imienia, jaki w życiu sły szałem.
- Może nie jesteś w odpowiednim nastroju, by go doce nić. Mamy ci coś bardzo ważnego do
powiedzenia, Day. Gotów?
- Och, Boże. Wyłącz się. Daj mi się obudzić.
- Daytonie, mój Władca zdobył wiele bardzo ciekawych informacji od czasu przybycia na tę
planetę. Bezpośred nio przed przewiezieniem do Australii został poddany rozległym
badaniom w Instytucie Badań Podstawowych Tata w Bombaju.
- Mój... Władca? Mówimy, zdaje się, o tej czaszce z Marsa, tak?
- Owszem, to jeden z jego desygnatów, choć zdecydo wanie nie najwłaściwszy. W Instytucie
Tata zapoznał się z intrygującym opisem pewnych wzorców mitycznych opowieści,
dominujących na subkontynencie indyjskim. Uważa je za uderzająco znajome. Obdarzono
mnie przy wilejem przekazania dalszych informacji dotyczÄ…cych tych...
- Mam to gdzieś. - Nie walczyłem już z paniką.  Je stem w ciężkich tarapatach, facet.
Straszny syf. Chyba nie mogę ruszać rękoma i nogami...
Przez system ekspercki przemówiła do mnie Czaszka z Marsa, a jej głos był jak pomruk
grzmotu:
- Daytonie, zważ na te słowa z Upaniszady Chhando-gya:  W tym ciele jest mała siedziba w
kształcie lotosu, i w owym domu serca miejsca jest tyle, co w całym świe cie zewnętrznym.
Niebo, ziemia, ogień, wiatr, słońce, księżyc, błyskawice i gwiazdy: wszystko, co jest i czego
nie ma, tam się mieści".
Leżałem na plecach na podłodze laboratorium jak śnięta ryba, wokół kręcili się zaaferowani
ludzie, zapłakana Merle patrzyła mi w oczy i jakieś tam stare, osyfiałe Upaniszady generalnie
mi zwisały.
- Wypuśćcie mnie stąd! - wrzeszczałem bezgłośnie. -Po prostu mnie wypuśćcie, na litość
boskÄ….
- Twoje ciało zostanie uwolnione, gdy przyjdzie pora -obwieściła Czaszka z Marsa swym
straszliwym, podnie sionym głosem. - Najpierw jednak, Dayton, twój umysł musi się wiele
nauczyć. Jesteś przygotowywany do wiel kiego zadania.
- Nie prosiłem się o to - zaprotestowałem. Gdybym miał jakąkolwiek władzę nad ciałem,
zacząłbym płakać.
- Ależ prosiłeś, prosiłeś - odparła Czaszka, w której głosie wyraznie słychać było znużoną
pamięć 1,8 miliar da lat. - Pozwól, że opowiem ci pewną historię. To pra dawna opowieść,
starsza niż mój wszechświat. A oto jak się zaczyna:  - Hai! Aeeii! - wrzasnęła ze śmiechem,
opa dając z rozdziawionymi ustami przez połyskliwe powie trze...". [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl