do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Gdy znalezli się w restauracji, Kim poszła do toalety i stojąc przed lustrem
kątem oka zauważyła w torebce tę probówkę. Wyjęła ją i zdjęła wieczko. Ujęła
jedną błękitną kapsułkę w dwa palce i obejrzała ją dokładnie. Aż trudno było
uwierzyć, że jest w stanie zdziałać to wszystko, o czym zapewniał ją Edward.
Spojrzała w lustro. Musiała przyznać, że bardzo chciałaby być bardziej aser-
tywna, mniej lękliwa. Przyznała też, że myśl o tym, jak łatwo mogłaby się uporać
ze swoim niezbyt nasilonym, ale dręczącym ją nieustannie niepokojem, jest ku-
sząca. Znów spojrzała na kapsułkę. Potrząsnęła głową. Chwilę się wahała, ale
wrzuciwszy ją z powrotem do pojemnika powiedziała sobie, że dla niej leki nie są
rozwiązaniem.
Wracając do sali przypomniała sobie jeszcze, że szybkie i łatwe rozwiąza-
nia zawsze wydawały jej się podejrzane. Przez lata doświadczeń wyrobiła sobie
opinię, że najlepszym sposobem radzenia sobie z problemami jest staroświecka
metoda introspekcji, z nieodłącznym bólem i wysiłkiem.
Pózniej, w nocy, gdy wygodnie wyciągnięta czytała w łóżku, usłyszała, jak
trzasnęły drzwi wejściowe. Podskoczyła. Rzuciła okiem na zegarek i zobaczyła,
że nie ma jeszcze jedenastej.
 Edward?  zawołała zdenerwowana.
 To tylko ja  odpowiedział Edward, przeskakując po dwa stopnie. Wetknął
głowę do jej sypialni.  Mam nadzieję, że cię nie przestraszyłem.
 Tak wcześnie? Dobrze się czujesz?
217
 Nie mógłbym się czuć lepiej. Mam mnóstwo energii, co mnie o tyle dziwi,
że od piątej jestem na nogach.
Wszedł do łazienki i zaczął szorować zęby. Jednocześnie opowiadał niewy-
raznie, ale z ożywieniem o różnych zabawnych incydentach, które zdarzyły się
tego wieczoru w laboratorium. Naukowcy jak dzieci płatali sobie nieszkodliwe
figle. Słuchając Edwarda Kim uprzytomniła sobie, jak bardzo odbiega nastrojem
od wszystkich innych mieszkańców majątku. spektakularnego zwrotu w zacho-
waniu Edwarda była spięta, nie wiedzieć czym zdenerwowana i w dalszym ciągu
przygnębiona.
Gdy Edward skończył się myć, wszedł do jej pokoju i usiadł na brzegu łóżka.
Bufor zjawił się za nim i ku niezadowoleniu Sheby próbował także wskoczyć.
 Ty nie, łobuzie.  Edward podniósł psa i ułożył go sobie na kolanach.
 Idziesz już spać?
 Owszem, idę. Z powodu pewnego doświadczenia jutro zamiast jak zwykle
o piątej muszę wstać o wpół do czwartej. Tutaj w Salem nie mam asystentów,
żeby robili za mnie brudną robotę.
 Mało śpisz.
 Wystarczająco  odparł Edward. I raptownie zmieniając temat, spytał: 
Ile pieniędzy odziedziczyłaś razem z tym majątkiem?
Kim zamrugała oczami. Edward zdumiewał ją teraz, ilekroć otworzył usta.
Tak niestosowne pytanie zupełnie do niego nie pasowało.
 Nie musisz mówić, jeśli nie masz ochoty  dodał widząc jej wahanie.
 Pytam dlatego, że chciałbym ci zarezerwować jakąś część akcji Omni. Nie
chciałem już nic więcej sprzedawać, ale z tobą to całkiem inna sprawa. Gdybyś
była zainteresowana, ta inwestycja zwróciłaby ci się tysiąckrotnie.
 Mój portfel jest w całości zainwestowany  zdołała wykrztusić Kim.
Edward zdjął Bufora z kolan i uniósł ręce.
 Nie zrozum mnie zle. Nie bawię się w akwizytora. Chcę ci tylko wyświad-
czyć przysługę, w zamian za to, co zrobiłaś dla Omni zgadzając się na budowę
laboratorium na swoim terenie.
 Jestem ci bardzo wdzięczna za tę propozycję.
 Nawet jeśli nie zdecydujesz się zainwestować, dostaniesz ode mnie część
udziałów w prezencie.  Edward przez kołdrę poklepał ją po nodze i wstał. 
Muszę już iść. Przyda mi się parę godzin solidnego snu. Powiadam ci, odkąd
zacząłem brać Ultra, śpię tak twardo, że cztery godziny to dla mnie aż nadto. Nie
wiedziałem, że spanie może być tak satysfakcjonujące.
Sprężystym krokiem wyszedł do łazienki i zaczął na nowo myć zęby.
 Nie przesadzasz czasem?  zawołała do niego Kim.
Edward na powrót wetknął głowę do jej sypialni.
 Co masz na myśli?  spytał z ustami pełnymi pasty.
 Myłeś już zęby  wyjaśniła.
218
Spojrzał na szczotkę, jakby ją za to obwiniał. Potem potrząsnął głową i zaśmiał
się.
 Przysłowiowy roztargniony profesor  powiedział. Wrócił do łazienki,
żeby wypłukać usta.
Kim spojrzała na Bufora, który został z nią i usadowił się przed nocnym stoli-
kiem. %7łarliwie błagał o biskwity, które przyniosła sobie z kuchni.
 Ten twój pies zachowuje się, jakby był okropnie głodny  krzyknęła Kim
do Edwarda, który był już w swojej sypialni.  Dawałeś mu dzisiaj jeść?
Edward ukazał się w drzwiach.
 Słowo honoru, nie pamiętam  rzekł i natychmiast znów zniknął.
Z westchnieniem rezygnacji Kim wstała, owinęła się szlafrokiem i zeszła do
kuchni. Bufor szedł z nosem przy jej kostkach, jakby rozumiał, o czym była mo-
wa. Wyjęła karmę i wyłożyła do miski uczciwą porcję. Bufor mało nie wyskoczył
że skóry z podniecenia. Warczał i szczekał na przemian. Było oczywiste, że nie
jadł, może nawet dłużej niż jeden dzień.
Aby uniknąć pogryzienia, Kim zamknęła go w łazience i postawiła jedzenie na
podłodze. Gdy otworzyła drzwi, Bufor przemknął koło niej jak biała błyskawica
i zaczął żreć w takim tempie, że sprawiał wrażenie, jakby się dławił. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl