[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Doskonale. Idziemy.
Doskonale. Kat powtarzała to słowo całą drogę do sa
mochodu.
Daniel przytrzymał jej drzwiczki, potem pobiegł na
swoją stronę. W kilka sekund pózniej jechali przez mia-
RS
sto i wkrótce zatrzymali się przed domem. Daniel wyłą
czył silnik.
Kat sięgnęła do klamki.
-- Zaczekaj - powiedział niskim głosem. - Przepra
szam, że straciłem z tobą kontakt.
- W porządku. Wszystko poszło dobrze.
- Ale mogło pójść nie tak. Mało brakowało. Filcher
mógł...
Kat przyłożyła mu palce do ust.
- Nie mógł. - Próbowała cofnąć rękę, ale przedtem
Daniel rozchylił usta i polizał jej palce.
Ledwie ich dotknął, przeszył ją prąd.
- Daniel, nie powinniśmy...
- Dlaczego? - Całował jej dłoń,
Dlaczego?
- Ponieważ wkrótce wyjedziesz.
- W tej chwili nigdzie się nie wybieram. - Daniel
przesunął gorące usta na jej nadgarstek.
Jej puls gwałtownie przyspieszy! pod tym dotknię
ciem. Kat mocno zacisnęła powieki.
- Ktoś mógłby nas zobaczyć.
Daniel spojrzał na oświetlone domy sąsiadów.
- Zatem spotkajmy się gdzieś.
- Gdzie? - skapitulowała.
- W naszym ulubionym miejscu,
- O?
- W spiżami.
RS
ROZDZIAA SMY
W godzinę pózniej, po przywitaniu się z Elizabeth
i Busterem, Kat wreszcie dotarła do swego pokoju i zdję
ła pantofle. Powinna czuć się wyczerpana, ale elektryzo
wało ją pożądanie.
Czy może to zrobić? Oczywiście, że tak. Pragnęła Da
niela bardziej niż jakiegokolwiek mężczyzny w swoim
życiu. On również jej pragnął. Ale czy to wystarczy? Nie
zdobyła i pewnie nigdy nie zdobędzie jego serca.
Rzuciła w kąt strój seksownego kociaka i weszła pod
prysznic. Aromatyczny żel pomógł jej zmyć z siebie
wspomnienie rąk Chada.
Ociągała się, fantazjując na temat tego, co mogłoby
się zdarzyć w spiżarni. Wszystko albo nic. W końcu za
kręciła wodę. Dosyć tego, chciała rzeczywistości, nie fan
tazji.
Wytarła się szybko i wróciła do pokoju. Znowu ta sa
ma rozterka, co włożyć. Coś skromnego i praktycznego
czy wyszukanego i zmysłowego?
Potarła nadgarstki olejkiem jaśminowym. Odrobina
naturalnego afrodyzjaku nie powinna zaszkodzić.
Popatrzyła na swoją bladą twarz w lustrze. Nie ma
co odwlekać. Jak to mawiał ten dziarski prezenter w ra
dio? A, prawda. Gadaj albo spadaj.
Wcale nie miała zamiaru spadać.
RS
Daniel pragnął Kat aż do bólu. Nie mógł wprost uwie
rzyć, że będzie miał z nią nocną schadzkę w spiżarni.
Co za niezwykłe miejsce na randkę! Ale Kat na pewno
nie była przeciętną kobietą.
Przekonywał się o tym z każdą chwilą, którą razem
spędzali.
Obserwował grę świateł w sąsiednich domach. Każdy
z nich stanowił mały świat dla zamieszkującej go rodziny.
A rodzina to ludzie, którzy troszczyli się o siebie. Ludzie,
którzy woleli cierpieć, niż skrzywdzić tych, których ko
chali.
A jeśli Kat będzie cierpieć, kiedy on wyjedzie z Sugar
Gulch? To wszystko robiło się nazbyt skomplikowane.
Kiedy zacząłem czuć coś do tej kobiety? I co wła
ściwie powinienem z tym zrobić?
Przysiadł na skraju łóżka.
Nic. Zupełnie nic. Nie skrzywdzę Kat. Co za głupi
pomysł z tą spiżarnią.
Daniel wyłączył lampę i położył się, choć wiedział,
że sen nieprędko nadejdzie.
Kat wstrzymała dech i sięgnęła do klamki. Zawahała
się. Wystarczy tylko otworzyć drzwi sypialni i pójść ko
rytarzem. Proste.
Potrzebowała słów miłości, pragnęła czyjegoś odda
nia. ... Mówiąc krótko, chciała Daniela na całe życie, a nie
tylko na parę nocy.
Opuściła rękę. Odwróciła się i wsunęła pod kołdrę
w swoim wielkim, pustym łóżku. Samotna łza spadła na
koszulę nocną.
Kat potarła policzek wierzchem dłoni. Trudno, może
Daniel nie poczuje się tak bardzo zawiedziony, jeśli nie
RS
zastanie jej w spiżarni. Było tam mnóstwo cynamono
wych bułeczek. Kat wiedziała, że lubił jej bułeczki.
Obudził ją telefon. Szukając słuchawki, strąciła budzik
na podłogę. Szósta trzydzieści. Kto dzwoni o tak wczes
nej porze? W końcu telefon umilkł.
Kat naciągnęła poduszkę na głowę i próbowała się je
szcze zdrzemnąć, ale ktoś zapukał do drzwi.
- Odejdz! - Kat odwróciła się w stronę ściany.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]