[ Pobierz całość w formacie PDF ]
fortepiany zachowują strój lepiej niż inne. U nowicjusza to niemal niemożliwe - twierdził
Edquist. - Trzeba cierpliwości, by to wytrzymać i nie zrezygnować, a także wielu lat praktyki,
żeby sprawić, iż struna utrzyma swą wysokość, gdy zagra się zdecydowanie".
Niektórym nieustanny kontakt z głośnymi, często dysonansowymi brzmieniami wydawał się
nieznośny (2). W 1904 roku w Anglii pewien stroiciel postawiony przed sądem pod zarzutem
niespłacenia długów na pytanie sędziego, dlaczego jest bez pracy, odpowiedział, że musiał
porzucić strojenie fortepianów, gdyż niemal doprowadziło go to do utraty zmysłów. Tak
straszny był ten hałas", narzekał.
Chociaż Verne, mając dwanaście lat, robił postępy w nauce strojenia fortepianów, to jednak
z mniejszą gorliwością uczył się innych przedmiotów, od sali lekcyjnej wolał bowiem otwartą
przestrzeń, gdzie chłopcy wymyślali własne gry. Jedna z gier zaczynała się od tego, że
chłopiec stojący na środku trotuaru próbował dotknąć innych przebiegających obok. Złapani
chłopcy także stawali się łowcami, aż w końcu zostawał tylko jeden, który starał się okrążać
całą grupę, robiąc to tak, by go nie dotknięto. W takich grach niewidomi i słabowidzący
chłopcy wyrabiali w sobie bardzo rozwinięte wyczucie przestrzeni i mogli oceniać - w
metrach i centymetrach - odległość między dwoma przedmiotami lub osobami. Potrafili
nawet wyczuwać, gdy pustka była wypełniona konkretnym przedmiotem lub też bliska
wypełnienia. Byli wśród nas niewidomi chłopcy, o których myślelibyście, że widzą",
wspominał Edąuist.
Mimo że wielu kolegów Verne'a nauczyło się także gry na fortepianie, on się jej nie nauczył.
Nie dlatego, że nie ćwiczył. Jego nauczycielka, panna Perry, wymagała, aby uczniowie czytali
zapis muzyczny w alfabecie Braille'a, co oznaczało, że chcąc grać na fortepianie, mieliby
najpierw trzymać partyturę i przebiegać po niej palcami, czytając nuty, a potem odkładać
arkusz i grać tak przeczytane nuty na klawiaturze. Naturalnie wymagało to uczenia się na
pamięć. Panna Perry uczyła także swoich podopiecznych zapisywania nut alfabetem Braille'a,
wymagając, by zapisali jakiś utwór, a potem z miejsca zagrali go z pamięci. Nie byłem
dobry w zapamiętywaniu - wspominał pózniej Edąuist. - Nie byłem też dobry w czytaniu
brajla". Niektórzy z jego kolegów byli wybitni zarówno w czytaniu zapisu dla niewidomych,
jak i w sztuce zapamiętywania. Jeden z chłopców przyswoił sobie cały koncert, leżąc w łóżku,
i zagrał go następnego dnia, ale Yerne zapamiętał, że zrobił to bez uczucia, co dotykało istoty
problemu pedagogicznego podejścia jego nauczycielki: skupiła się ona bowiem bardziej na
sprawności technicznej niż na emocjach. Nawet gdy Yerne zagrał w auli dla swoich kolegów,
panna Perry nie potrafiła zachować swego niezadowolenia dla siebie i upokorzyła go swoją
krytyką. Yerne uczył się nadal, ale nawet po kilku dziesięcioleciach z pewnym psychicznym
bólem wspominał godziny spędzone w klasie panny Perry. Dobry nauczyciel potrafi
zainspirować, ale zły może złamać osobowość tak kruchą, jaką był Yerne, który nigdy do
końca się nie otrząsnął z tamtego doświadczenia. Najwyrazniej gra na fortepianie nie była mu
przeznaczona. Ostatecznie zmienił instrument i, aby spełnić szkolne wymagania, wybrał grę
na puzonie oraz na kontrabasie. Jednak słuchanie fortepianu i nauka rozróżniania niuansów
dzwięku, które były niesłyszalne dla większości ludzi, miały się stać treścią jego życia.
Każdego lata Yerne wracał do domu w prowincji Saskatchewan, żeby zobaczyć się z rodziną i
pracować na farmie. Zawsze tęsknił za szkołą, nie mogąc się doczekać powrotu do Ontario,
ale w roku gdy tam wrócił, żeby zacząć naukę w jedenastej klasie, usłyszał, że jego oceny nie
są wystarczająco dobre, aby mógł przystąpić do nauki z resztą kolegów. Yerne wpadł w
panikę, przerażony, że zostanie wyrzucony ze szkoły bez perspektyw na zatrudnienie.
Wiedział o kilku uczniach, którzy opuścili szkołę dla niewidomych w Ontario, by pracować w
zakładach Forda przy montażu kół, ale nauczyciel z jego warsztatu ostrzegł go, że praca przy
taśmie produkcyjnej będzie trudna i monotonna, więc porzucił ten pomysł. Myślał o
wyjezdzie do Stanów Zjednoczonych, by pójść na kurs montażu silników elektrycznych, lecz
nie miał pieniędzy ani na taką podróż, ani tym bardziej na naukę.
Zdesperowany wrócił więc do strojenia fortepianów, tym razem na serio, mając nadzieję, że
uzyska miejsce w klasie jedenastej. I znalazł się w niej. Zaczął się uczyć z taką dyscypliną i
determinacją, jakiej tamtejsi nauczyciele wcześniej nie widzieli. Gdy Yerne zabierał się do
strojenia fortepianu, jego koncentracja sięgała zenitu, a nauczyciel J.D. Ansell inspirował go i
motywował. Wiele lat pózniej Yerne wciąż cytował ulubione powiedzenie Ansella: Jedynym
miejscem, gdzie mistrzostwo występuje przed pracą, jest słownik". Aby poszerzyć
doświadczenie swojego młodego protegowanego, Ansell zabierał Verne'a do miasta, by stroił
fortepiany. Wolno mu było zatrzymać pieniądze (dwa i pół dolara za fortepian, a czasami, gdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]