[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzucił wszystko i pobiegł pod opiekuńcze skrzydła rodziny. Zostawił ją na łasce
losu, załamaną i zdruzgotaną, zupełnie samą.
ROZDZIAA TRZECI
Uporczywy dzwięk telefonu wyrwał ją z odrętwienia. Jeszcze
oszołomiona sięgnęła po słuchawkę i natychmiast oprzytomniała. Telefonował
Tim.
Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? zapytał prosto z mostu. Nie
przekazano ci informacji?
Owszem, przekazano. Ale wróciłam z Glasgow dopiero po południu.
Podobno jesteÅ› w Evebury?
Zgadza się. Czyli dzwoniłaś pod tamten numer?
Byłam tam powiedziała z wymuszonym spokojem. Nie miała co
ukrywać tej wizyty, bo przecie\ i tak się o niej dowie od Patsy.
Chyba go zaskoczyła, bo przez chwilę milczał. Poczuła, \e wzbiera w niej
złość. Nie mogąc się opanować, zapytała z du\ą dozą ironii:
A więc wróciłeś do mamusi i tatusia, tak?
Do cholery, Lindsey, jestem tutaj, bo...
Bo masz ju\ dosyć gnie\d\enia się razem ze mną!
Chyba jeszcze nie umieramy z głodu w jakiejś norze! zdenerwował
się. Ojciec miał atak serca i zabrali go do szpitala.
Lindsey zaniemówiła.
Przyjedziesz tutaj? zapytał Tim.
Czy on... czy to coÅ› powa\nego?
Dzięki Bogu nie jest najgorzej. Lekarze mają nadzieję, \e powinien
wyjść z tego bez szwanku. Ale stało się to zupełnie niespodziewanie.
Zwykle tak właśnie bywa była zdumiona, \e zwraca się do niego jak
dawniej. ProszÄ™, przeka\ mu moje serdeczne pozdrowienia.
Czy to znaczy, \e nie przyjedziesz?
Przecie\ mój przyjazd na nic się nie zda, prawda? Ciebie ciągnie do
Evebury, a moje miejsce jest w Londynie. Nagle ją olśniło. Zresztą teraz i to
się zmieni. Wyje\d\am na pół roku do Stanów.
śartujesz! wykrzyknął Tim.
Mówię powa\nie. Grace zaproponowała mi ten wyjazd ju\ kilka
tygodni temu i wreszcie się zdecydowałam. Tak będzie lepiej.
Lepiej? Dla kogo? Jeśli chcesz wyjechać z powodu Patsy, to chyba
jesteÅ› szalona!
Bo mam inne podejście do \ycia ni\ ty, tak? odcięła się Lindsey, w
duchu prosząc Boga, by Tim powiedział, \e \ałuje tego, co zrobił, i \e kocha ją
najbardziej na świecie. Daremnie.
Nadajesz niepotrzebne znaczenie czemuś, co jest zupełnie nieistotne
oświadczył chłodno.
Mo\e dla ciebie, ale dla mnie ma du\e znaczenie!
Lindsey, nie jestem teraz w nastroju, by się z tobą spierać. Rób co
chcesz. Zresztą i tak zawsze stawiałaś na swoim. Powiem ci tylko jedno:
potrafisz znalezć właściwy moment!
Nasze mał\eństwo było pomyłką, a tamten wieczór tylko to potwierdził.
Nie wymawiaj siÄ™ teraz Patsy! wybuchnÄ…Å‚ Tim. Od kiedy
zaproponowano ci wyjazd do Stanów, tylko szukałaś pretekstu. I jeśli tak ci na
tym zale\y, to proszÄ™, jedz!
Gwałtownie rzucił słuchawkę. Dr\ąc jak w gorączce, Lindsey poszła do
kuchni. Z wysiłkiem zaparzyła herbatę i zrobiła sobie kanapkę z serem. Potem
usiadła w fotelu przed telewizorem, próbując obejrzeć program, do którego
niedawno zbierała materiały.
Jednak, mimo wysiłków, nie mogła się skupić. Jej myśli ciągle krą\yły
wokół Tima. Dlaczego go oszukała? Mo\e powinna zadzwonić i powiedzieć, \e
nigdzie nie chce jechać, \e chce być z nim? A mo\e wybrać się do Evebury i
wyznać mu to osobiście? W ten sposób najłatwiej zakończy całą tę
nieprzyjemnÄ… sprawÄ™.
Zerknęła na zegarek. Ósma trzydzieÅ›ci, za pózno na pociÄ…g, a Tim zabraÅ‚
samochód. Musi poczekać do jutra. Przez ten czas on ochłonie i uświadomi
sobie, \e przesadził. Mo\e zadzwoni z przeprosinami.
Ale kiedy rano się nie odezwał, Lindsey zmieniła zdanie. Dlaczego
właśnie ja mam wyciągać rękę na zgodę, skoro to jego postępek wywołał tę całą
awanturę, pomyślała ze złością. A mo\e on specjalnie szukał pretekstu, by
zakończyć ich mał\eństwo, w końcu dalekie od ideału. Jeśli tak, świetnie to
wymyślił winą za rozstanie obcią\y oczywiście ją i jej rzekomą zazdrość,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]