do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jessica przyznała mi się, że dała Michaelowi kilka tysięcy dolarów, żeby mu pomóc w
ucieczce.
W końcu się doczekał - przez ułamek sekundy w oczach Slade' a rozbłysły iskierki
zainteresowania, potem znowu nic. To jednak wystarczyło, by potwierdzić podejrzenie, które
zaczęło kiełkować, gdy widział się z Jessicą. - Ona teraz uważa się za współwinną
przestępstwa. Dziwne, Michael ani słowem nie wspominał o żadnych pieniądzach, a przecież
rozmawiałem z nim osobiście. Wieść niesie, że i ty uciąłeś sobie z nim pogawędkę w cztery
oczy zaraz po tym, jak go przywiezli...
Zawiesił głos. Slade nie złapał się na przynętę, więc nadkomisarz kontynuował
niezrażony. Cóż, łamał już wielu twardzieli, na ulicy i za biurkiem.
- Wyobrażam sobie, że kilka starannie dobranych słów skutecznie zamknęło
Michaelowi usta, a Jessicę oczywiście stać na utratę paru tysięcy. Niestety, możemy mieć
kłopoty z zamknięciem jej buzi. - Uśmiechnął się. - Wiesz, sumienie...
- Jak ona się czuje? - Slade powiedział to, zanim zdążył ugryzć się w język. Zaklął pod
nosem. Dodson udał, że niczego nie słyszał.
- Doskonale. - Poruszył się na krześle. - Powiadam ci, Slade, przeżyłem szok, kiedy ją
zobaczyłem w szpitalu. Nigdy w życiu nie widziałem Jessiki chorej i... cóż, to było
zaskoczenie. - Slade wyjął papierosa i zapalił go z wystudiowaną obojętnością. -
Zachowywała się okropnie - ciągnął Dodson, zadowolony z efektu swoich słów. -
Doprowadzała biednego lekarza do szaleństwa, aż ją wypisał. Od razu zabrała się do pracy. -
Ponownie strzepnął popiół. - Bardzo pochlebnie się o tobie wyraża.
- Doprawdy? - Slade wypuścił kłąb dymu. - Moim zadaniem było zapewnić jej
bezpieczeństwo, no i nie spisałem się najlepiej.
Jest cała i zdrowa - stwierdził Dodson. - I uparta jak zawsze. Usiłujemy razem z
Davidem namówić ją na podróż do Europy, ale nawet nie chce o tym słyszeć. Powtarza, że
nie ruszy się z miejsca.
Slade błyskawicznie odnalazł jego spojrzenie. W oczach młodszego mężczyzny
zapłonęło coś i zgasło, równie gwałtownie jak się pojawiło.
- Trudno w to uwierzyć - burknął. - To do niej niepodobne.
- Ona też tak twierdzi. - Dodson splótł dłonie na brzuchu. - Opowiedziała mi o
wszystkim... ze szczegółami, które ty pominąłeś milczeniem. Najwyrazniej - rzucił, widząc
zmrużone nagle oczy - miałeś pełne ręce roboty.
- Tak jakby. Dodson wydął usta.
- Jessica twierdzi, że zle to wszystko rozegrała.
- Zrobiła, co w jej mocy - sprzeciwił się Slade.
- Cóż, każde z was ma chyba inne zdanie na ten temat. - Dodson powędrował
wzrokiem do fotografii żony i trójki dzieci. On i ta dama również miewali... różne opinie.
Przypomniał sobie wyraz oczu Jessiki, gdy pytała o Slade'a. - Oczywiście teraz, po
wszystkim, niewykluczone, że się załamie - mruknął. - Opózniona reakcja.
Slade zdusił pragnienie chronienia jej za wszelka cenę. - Poradzi sobie. Zresztą dom
jest pełen ludzi, którzy się nią zaopiekują.
Dodson roześmiał się głośno.
- Sprawy się mają dokładnie odwrotnie. To raczej Jessica opiekuje się swoją służbą.
Oczywiście, Betsy biega za nią jak kwoka za kurczakiem, aż Jessica ma ochotę ją
zamordować, czego, ma się rozumieć, nie zrobi. Betsy pracuje u nich od ponad dwudziestu
lat. Kucharka prawie tyle samo. Piecze rewelacyjne ciasteczka - rozmarzył się. - Mniej więcej
trzy lata temu Jessica pokryła jej wszelkie koszy leczenia, kiedy miała wylew. Chyba
widziałeś starego Joe, ogrodnika?
Slade skinął głową i zgasił niedopałek w popielniczce.
- Ma chyba z dziewięćdziesiąt lat.
- Dziewięćdziesiąt dwa, o ile mnie pamięć nie myli. Jessica nie ma serca, żeby go
zwolnić, więc w lecie najmuje młodego chłopaka do ciężkich prac. Pokojówka, Carol, to
córka szofera jej ojca. Zatrudniła ją, kiedy staruszek umarł. Oto cała Jessica - zakończył. -
Przede wszystkim lojalna. Jest to jedna z najpiękniejszych, ale i najbardziej irytujących jej
cech. - Uznał, że czas wytoczyć najcięższe działa. - Zatrudniła obrońcę dla Michaela.
Tym razem nie musiał długo czekać na reakcję. - Co zrobiła'?
Dodson z trudem powstrzymał uśmiech. Uniósł ręce na znak bezradności.
- Twierdzi, że to wszystko przez nią.
- A jakim cudem doszła do tego wniosku? - Opanowanie Slade'a diabli wzięli.
Nerwowo spacerował po gabinecie.
- Uważa, że gdyby dla niej nie pracował, nic wpakowałby się w tarapaty. - Dodson
wzruszył ramionami. - Znasz jej sposób rozumowania.
- O ile ona w ogóle ma rozum Przecież to Adams ją w to wciągnął. Ponosi
odpowiedzialność za wszystko, co ją spotkało. Dwukrotnie o włos uniknęła śmierci.
- Tak - zgodził się nadkomisarz. - To on ponosi odpowiedzialność. - Szczególnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl