do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Marion i ja zamierzamy wybrać się na spacer. Pójdziecie z nami? - spytała,
spoglądając na Sadie i Leonie.
98
RS
- Ja nie - rzuciła pośpiesznie Leonie. - Jale zrobi mi masaż - dodała z
dwuznacznym uśmieszkiem.
Jale był tym imponująco zbudowanym młodzieńcem, który
poprzedniego dnia zaprowadził ich do bure - i najwidoczniej potrafił nie
tylko dzwigać bagaże.
Sadie zerknęła na Richarda, aby się przekonać, jak na to zareaguje.
Lecz on chyba w ogóle nie usłyszał Leonie. Był pogrążony w rozmowie z
Johnem i nie zwracał uwagi na żonę.
- Bardzo bym chciała - powiedziała Sadie - ale nie jestem tu
wyłącznie w podróży poślubnej. Mam również do wypełnienia obowiązki i
muszę uczestniczyć w zebraniach.
Wprawdzie Spencer nie wymagał tego od niej, ale pragnęła patrzeć
na niego przez cały dzień - także podczas pracy.
W nocy nie mieli zbyt wiele czasu na rozmowy, lecz odważyła się
powiedzieć mu, że go kocha. Spence przygarnął ją do siebie i pocałował
namiętnie, potem zajrzał jej głęboko w oczy i odpowiedział:
- Ja też cię kocham.
Zamrugała zaskoczona, a po chwili zalała ją fala radości. Spencer
Tyack był powściągliwym człowiekiem, który dzięki swemu urokowi
łatwo pozyskiwał sobie ludzi. Toteż miał wielu przyjaciół, lecz dotąd
żadnej kobiety nie obdarzył miłością.
A jednak powiedział, że ją kocha. Była pewna, że pózniej w sypialni
ponownie jej tego dowiedzie. Póki co, sporządzając notatki, będzie mogła
mu się przyglądać i obmyślać, co zrobią, kiedy wreszcie znajdą się sami.
Myśl o tym ponownie sprowadziła na jej twarz błogi uśmiech.
99
RS
- Ach, ci nowożeńcy! - rzuciła ze śmiechem Marion. - Przestań śnić
na jawie i zamów śniadanie.
Sadie znowu się zarumieniła. Usiadła pośpiesznie i zajrzała do
bogatego menu. Poczuła nagle, że dosłownie umiera z głodu. W nocy
straciła mnóstwo sił i teraz zjadłaby nawet konia z kopytami.
Ostatecznie jednak zdecydowała się tylko na szklankę soku
owocowego, maślaną bułeczkę, omlet i filiżankę herbaty, nie chcąc, aby
reszta towarzystwa wzięła ją za żarłoka. Postanowiła zachowywać się z
godnością i umiarem - pod warunkiem, że w łóżku będzie mogła być
wyuzdaną wszetecznicą!
Nie potrafiła się powstrzymać i cicho zachichotała.
Cathy i Marion westchnęły z uśmiechem i pobłażliwie pokiwały
głowami. Natomiast Leonie rzuciła mordercze spojrzenie Richardowi,
który nadal nie zwracał na nią uwagi.
Sadie współczuła jej i żałowała, iż nie może jakoś pomóc - zwłaszcza
że to właśnie próbie uwiedzenia Spencera przez Leonie zawdzięczała swe
obecne szczęście.
- Ach, widzę, że jesteś dziś rano bardzo radosna -powiedziała pani
Isogawa, przystając przy jej stoliku. - To szczęśliwe miejsce. Tutaj
poznałam mojego męża.
- Naprawdę?
- Tak - potwierdził z szerokim uśmiechem pan Isogawa, podchodząc
do żony. - Spędzała na wyspie urlop z kilkoma przyjaciółkami, a ja
zajmowałem się projektowaniem pawilonów tego kurortu. Nie mogłem
oderwać od niej oczu i nie spocząłem, póki nas sobie nie przedstawiono, a
wkrótce potem wzięliśmy ślub.
100
RS
Oczarowana Sadie pomyślała, że to istotnie magiczne miejsce.
- Co roku przyjeżdżają tu nasi synowie, córki i wnuki - ciągnął pan
Isogawa. - Może w przyszłości wy również przywieziecie tu swoje dzieci.
Sadie rozmarzyła się o tym. Spojrzała na Spence'a, lecz on
przysłuchiwał się wywodowi Steve'a Walkera.
- Nie musisz dzisiaj brać udziału w naszym zebraniu - rzekł do niej
Isogawa. - Wykorzystaj pobyt na wyspie i wypoczywaj, a moja asystentka
przekaże ci swoje notatki.
- Uczestniczenie w zebraniu sprawi mi przyjemność - odparła Sadie.
- Zresztą to należy do moich obowiązków. Poza tym nieczęsto mam okazję
oglądać Spence'a podczas pracy nad finalizowaniem umowy.
Isogawa skinął głową.
- Doskonale. W takim razie spotkamy się za godzinę.
Sadie kończyła śniadanie, przypatrując się Spencerowi. Siedział
pogrążony w rozmowie z Richardem i Steve'em, lecz od czasu do czasu
podnosił wzrok i spoglądał na nią z uśmiechem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl