[ Pobierz całość w formacie PDF ]
robiła się płytsza, aż poczuła twardą, stromą
powierzchnię pod plecami. Musiał położyć ją na jednej
z pochyłości, które po obu stronach ograniczały
schodki. Przerwał pocałunek, żeby się podnieść.
Daj mi tę koszulkę.
Schwyciła za brzeg i zaczęła ją ściągać. Każdy, nawet
najdrobniejszy dotyk potęgował jej podniecenie.
Położył T-shirt za nią.
Chcę cię dotknąć. Jego głos przepełniało
pożądanie.
Nie mogła nic powiedzieć, więc skinęła głową. Ich
spojrzenia stopiły się. Enzu sięgnął za jej plecy i rozpiął
stanik. Jej dłonie samowolnie powędrowały ku
piersiom, przytrzymując trójkąty tkaniny na miejscu.
A twój ojciec? Zejdzie tu?
Nie.
Na pewno?
Ciii. To mój azyl. Nikt nam nie przeszkodzi, chyba
że zdarzy się wypadek, z którym nawet Devon sobie nie
poradzi.
Czy takie zostawiasz polecenie, gdy tu schodzisz?
Si, chociaż jeżeli chcę tylko się zrelaksować, a nie
uciec całkowicie, na panelu przy wejściu zapalam
zielone światełko.
Teraz nie pali się zielone.
Nie, amore, z całą pewności czerwone.
Dobrze. Zbierając się na odwagę, zdjęła ręce ze
stanika. Mokry materiał przywarł do jej piersi.
Vincenzo uniósł dłonie i czekał.
Mogę?
Tak westchnęła.
Odkleił materiał od jej ciała i rzucił stanik na brzeg
basenu, nie odrywając od niej ognistego spojrzenia.
Zamruczał z uznaniem, obejmując jej nagie plecy. Jej
sterczące piersi otarły się o jego pokryty włosami tors,
wywołując kaskadę wrażeń. Przywarł do jej ust mocniej
niż wcześniej, zaborczo i z uporem. Ten pocałunek był
inny od dotychczasowych i wymagał także innej reakcji.
Był nim też element poszukiwania. Nie wiedziała, czego
on potrzebuje. Zezwolenia? Seksualnej uległości?
Puszczenia cugli, które ona trzyma tak bardzo
ściągnięte? Po raz pierwszy w życiu Audrey chciała dać
mu to wszystko.
Nagle uświadomiła sobie, że to zmieni ją na zawsze.
Miłość z Vincenzem zamknie ją na innych mężczyzn.
Enzu, jakby wyczuwając doniosłość jej przemyśleń,
uniósł głowę. Jego twarz naznaczona była pożądaniem.
Audrey, co się stało?
%7ładnych czułości. Chciał prawdy. Nie mogła tego
przemilczeć.
Po tym nie będę już taka sama.
Nie, bidduzza, nie będziesz.
%7ładen inny mężczyzna nie będzie mnie dotykał tak
jak ty. Nie chodziło jej o technikę, chodziło o jej
duszę.
%7ładen inny mężczyzna. Zaufasz mi, Audrey?
spytał z posępnym uśmiechem.
Tak. Bardziej niż to miało sens.
Uśmiech nabrał drapieżności, ale w głębi jego
błękitnych oczu znalazła też niespodziewaną
wrażliwość. Przesuwał palcami po jej ramieniu i po
tułowiu, wzbudzając dreszcze rozkoszy. Zatrzymał dłoń,
ujmując palcami jej pierś tak delikatnie, że nie powinna
ich czuć. Z jej gardła wyrwał się jęk rozkoszy.
Jesteś wrażliwa na mój dotyk. Zacisnął palce
mocniej na sterczącym sutku, skręcając go lekko.
Ciekawe, jak zareagujesz na moje usta.
Na te słowa żar zalał jej całe ciało. Enzu zbliżał się
do jej piersi niemiłosiernie powoli. W końcu przykrył
ustami drugi sutek, drażniąc go językiem, zanim ujął go
w zęby. Audrey krzyknęła, bo musiała dać upust
emocjom.
Zsunął dłoń z piersi, aż trafił na górną krawędz jej
fig. Wsunął palce pod materiał.
Enzu. Proszę& Nie wiedziała w zasadzie, o co
prosi.
Zaufaj mi& zadbam o ciebie.
Tak.
Dotknął jej najczulszego miejsca, okrążył palcem
i powtórzył ten ruch wielokrotnie. Audrey wiła się
niespokojnie w wodzie, a jej uda rozeszły się
samowolnie. Pożądanie skręcało się w niej, tworząc
skompresowaną kulę energii w łonie. Jej najbardziej
intymne miejsce pulsowało. Nie mogła oddychać, ale
nie chciała kończyć pocałunku. Serce jej łomotało.
Vincenzo oderwał się od jej ust i przeniósł się na
twarz.
Płaczesz z rozkoszy wyszeptał.
Nie czuła łez; nic nie sugerowało płaczu, jedynie
wilgoć w oczach.
Przepraszam.
Nie. Nie przepraszaj za to, że jesteś idealna. Rzadko
kobieta przeżywa tak głęboko.
Jak którakolwiek mogłaby się tobie oprzeć? A co
dopiero dwudziestosiedmioletnia dziewica.
Najważniejsze, żebyś ty się nie opierała.
Nie mogę.
To daj mi twoją przyjemność, amore. Dojdz dla
mnie. %7łądanie wyszeptał wprost do jej ucha, gdy drugi
palec dołączył do pierwszego, a ona nie mogła się
oprzeć podwójnej stymulacji. Doszła z krzykiem, jej
ciało naparło na niego, a zmysłowa rozkosz była zbyt
ogromna, by ją wytrzymać. Osłabił dotyk, ale nie zabrał
palców, i przeprowadził ją przez drżenie, od którego
najpierw krzyczała, a potem tylko jęczała z rozkoszy.
Przez cały czas szeptał jej do ucha.
Bene. Słodka. Dobrze się spisałaś. A ją unosiła
euforia po kataklizmie duszy. Molto bedda. Piękna
i niewinna.
Takiego ukojenia nie zaznała w całym dorosłym
życiu.
Vincenzo zsunął jej figi, na co pozwoliła mu bez
najmniejszego protestu. Bo on jeszcze nie skończył, ani
z nią, ani ze swoją przyjemnością. Zaniósł ją na
podwójny leżak. Pełna wyczekiwania patrzyła, jak
ściągnął spodenki. Widok jego nagości całkowicie
pozbawił ją tchu.
Zmęczenie ją opuściło, a w jej żyłach znów zaczęło
tętnić podniecenie.
ROZDZIAA JEDENASTY
Ale duży. Oblizała usta, choć nieco się zmartwiła.
Może pierwszy raz powinnam zrobić to z kimś słabiej
wyposażonym.
Nie odparł szybko, zmieniając minę z lubieżnej na
posępną.
Jeszcze nigdy tego nie robiłam.
Zaufałaś mi?
Tak.
Zaufasz, że cię nie zranię?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]