do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Psa nie trzeba było przywoływać. Siedział na schodach i czekał na swoją panią. Charity
pogłaskała go po głowie.
 Wiem, czego on chce  powiedziała.  Właścicielka kawiarni przyzwyczaiła go do tego,
że zawsze przed wyjściem dostaje miseczkę herbaty.
 Można temu łatwo zaradzić  zaśmiał się Michael.  Chodz, Mustard, stary przyjacielu!
Nalał na spodek trochę herbaty dla psa. Mustard posłusznie poszedł za Michaelem i
zanim zabrał się do picia herbaty, polizał mu z wdzięcznością rękę.
 Lubi pana!  zawołała zaskoczona Charity.
 Czy to takie niezwykłe?  zapytał Michael, wzruszając ramionami.
 W pewnym sensie  stwierdziła otwarcie Charity.  Chociażby dlatego, że pan sam
powiedział, iż nie przepada za ludzmi.
 Ale uwielbiam psy  odpowiedział Michael.  One są o wiele bardziej godne zaufania i
wierne.
 Nie bądz taki cyniczny, Mike!  rzekła ostrym tonem Agatha.  Odprowadzę panią do
wyjścia, Charity. Michael w tym czasie zapłaci rachunek.
Michael uśmiechnął się. Gotów był wykonać każde polecenie Agathy Trent.
 Z przyjemnością  mruknął. Nacisnął przycisk i po krótkiej chwili Charity znowu
usłyszała za sobą człapiące kroki.
 Dokładnie cztery sześćdziesiąt!  zahuczał głos, ^ który wyraznie dawał do
zrozumienia, że wszyscy klienci byli tu niezbyt pożądani.
Mustard pociągnął Charity na zewnątrz. Agatha stała przez chwilę w drzwiach.
 Czy dziś po południu nie ma właścicielki?  zapytała nagle.
Kobieta posłała jej znudzone spojrzenie.
 Pani Shearing? Ona jest w kuchni i odwala właśnie moją robotę. Powiedziała, że ja
mam za nią obsługiwać klientów. To się jeszcze nigdy nie zdarzyło. Nie mam pojęcia,
dlaczego tak zarządziła, ale chyba po prostu nie miała najmniejszej ochoty wychodzić z
kuchni...
*
 Zabawne  powiedział Michael, kiedy schodzili ze schodów.  Wydawało mi się, że
ona wymieniła nazwisko Shearing.
 Tak właśnie powiedziała, Michael  odparła Agatha.
 Ale to przecież niemożliwe! Jedyni Shearingowie w Highcliffe to ojciec i ja. Niech pani
zajrzy do książki telefonicznej.
 Być może tej kobiety nie ma w książce telefonicznej.
 Ona na pewno nazywa się Shearer  wymamrotał w końcu w zamyśleniu.  Jest na
High Street jubiler, który tak się nazywa. I dentysta na Plymouth Street.
Wiedział doskonale, że ta kobieta nie wypowiedziała nazwiska Shearer. Agatha też o tym
wiedziała. Właścicielka kawiarni, która ukryła się w kuchni, nazywała się Shearing.
 Shearingowie nie są, jak widzisz, wcale tacy wyjątkowi, jak to sobie wyobrażają, Mike.
Tysiące ludzi w tym kraju nosi wasze nazwisko.
 Ale nie w Highcliffe  upierał się Michael.
 Może to jakaś daleka ciotka, o której nigdy nie słyszałeś.
Potrząsnął głową.
 Mam tylko jedną ciotkę i nosi ona naturalnie nazwisko swojego męża. Poza tym
mieszka w Australii i opływa w bogactwa, które przynosi jej przemysł włókienniczy.
 W takim razie na pewno nie prowadziłaby kawiarni w parku. Myślisz, że ta kobieta nosi
twoje nazwisko przypadkowo?
Niczego nie ustaliwszy, postanowili zostawić ten temat w spokoju.
Przy bramie pożegnali się i Agatha Trent obserwowała odchodzących w kierunku szpitala
Michaela i Charity. Mustard biegał wokół nich.
Nigdy przedtem nie widziała Michaela tak spokojnego i opanowanego. Nie, przecież taki
właśnie był również owego wieczoru podczas party u przełożonej! I, podobnie jak dzisiaj,
rozmawiał wówczas z Charity Connel. To odkrycie napełniło jej serce uczuciem szczęścia.
Charity była kobietą, jakiej potrzebował Michael Shearing. Kobietą, która potrafiłaby
przywrócić mu utraconą wiarę w człowieka.
Uradowana przypomniała sobie o niedzielnym wieczorze. To już za kilka dni. Cieszyła
się, że dzięki przyjęciu będą razem: ciemnowłosy, nieszczęśliwy, młody doktor i przepiękna,
mądra, niewidoma dziewczyna. Będą blisko siebie i na dodatek pod jej dachem.
Na samą myśl o tym serce zaczęło jej mocniej bić. Po chwili wróciła do rzeczywistości i
energicznie, tak jak to było w jej zwyczaju, ruszyła do domu.
*
Philip Trent i jego siostra mieszkali w starym, białym domu na Beacon Hill. Z okien
widać było gęstą sieć ulic; dalej rozciągał się wspaniały widok na zatokę.
Philip Trent nigdy nie mógł się nasycić tym fascynującym obrazem. Stał przy oknie i
patrzył na bramę ogrodu, w której w każdej chwili mogła pojawić się Hope Connel.
W pewnym momencie usłyszał dochodzący z drugiego pokoju głos Agathy. Rozpoznał
piosenkę, którą właśnie nuciła. Co prawda wiedział, że bardzo lubiła przyjmować gości, ale
dzisiaj z niewiadomego powodu była wyjątkowo wesoła.
Głos Agathy umilkł. Chwilę pózniej usłyszał za drzwiami jej kroki.
 Jestem w pracowni  zawołał do siostry.  Spójrz tylko na ten zachód słońca! Dzisiaj
jest wyjątkowo piękny.
Agatha zobaczyła jego sylwetkę na tle wieczornego nieba. Była bardzo przywiązana do
swojego brata.
 Wyglądasz dzisiaj na bardzo podenerwowaną, Agatho  powiedział Philip.  Możesz mi
powiedzieć, z jakiego powodu? Cóż jest szczególnego w dzisiejszym przyjęciu?
 Nic!  powiedziała ostro.
Coś jednak chciała przed nim zataić! Znał ją zbyt dobrze, żeby się tego nie domyślić.
Spojrzał na nią podejrzliwie.
 Nie patrz tak na mnie, Philipie!  zbeształa go.  Jestem zdenerwowana, bo chciałabym,
żeby ten wieczór dobrze wypadł.
 A dlaczego miałby wypaść zle?
Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, jednak po chwili rozmyśliła się.
 Przydałby ci się mały drink, siostrzyczko  powiedział Philip z uśmiechem.  Chodz,
przygotuję ci coś specjalnego.
Zeszli na dół, do salonu. Nagle Agatha zatrzymała się w drzwiach.
 Chciałabym, żebyś się ożenił, Philipie  powiedziała.
Popatrzył na nią zdumiony, ale po chwili śmiejąc się chwycił szklankę, nalał drinka i
podał jej.
 Sądzę, Agatho, że to powinno ci dobrze zrobić.
 Mówię poważnie, Philipie. Jesteś chyba zbyt wygodnicki i rozpieszczony. Co byś
zrobił, gdybym nie chciała już dłużej odgrywać roli twojej służącej?
 Zatrudniłbym kogoś  uśmiechnął się i podniósł swoją szklankę.  Piję za zdrowie
służącej, którą wkrótce zaangażuję! Dobrze byłoby, gdybym w ogóle nie musiał jej płacić!
Miała ochotę czymś w niego rzucić. Chciała mu powiedzieć, jak wielkim jest egoistą i
uparciuchem, ale nie mogła tego zrobić, gdyż, tak naprawdę, wcale tak nie myślała.
 Dlaczego twoja propozycja jest tak nie cierpiąca zwłoki?  zapytał.
 Jaka propozycja?
 Ta, że powinienem się ożenić. Spojrzała mu prosto w twarz.
 Dlatego, że powinieneś to uczynić. Jesteś młody i silny. I miły  uśmiechnęła się.  To
wszystko brzmi na pewno dziwnie z ust siostry, ale ja tak bardzo cię lubię, Philipie.  Upiła
łyk ze swojej szklanki.  Chyba staję się sentymentalna.
Agatha roześmiała się. Mimo to był nieco zaszokowany.
Pierwszy raz siostra rozmawiała z nim na temat małżeństwa. Zwykle nie mieszała się w
prywatne sprawy innych ludzi. Mieszkała z bratem tylko dlatego, by prowadzić dom.
 Problem polega na tym, że za dobrze mi pod twoją opieką...
 Mogę się w każdej chwili wynieść!  ostrzegła.
 O nie! To do ciebie zupełnie nie pasuje. Masz jednak rację. Chyba dlatego ciągle jestem
jeszcze kawalerem.
 Właściwie, dlaczego nie znajdziesz sobie kogoś?
 Masz na myśli ożenek? Moja droga siostrzyczko, naprawdę chcesz, żebym to zrobił?
 Chętnie zostałabym ciotką  odpowiedziała z uśmiechem.
 I uważasz, że dlatego twój brat powinien znalezć sobie żonę?  rzekł Philip, coraz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl