[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powitany. Nie chciał kontrolować Mary Beth, ale zachowywała się tak, jakby
nie wiedziała, \e, opierając cię\ar ciała na uszkodzonym stawie, robi sobie
krzywdę. Przyjechał, mimo \e ju\ zgłodniał, a w domu czekał na niego lunch.
Mary Beth wcią\ siedziała na kanapie, opierając wysoko nogę. Ucieszył się.
Nareszcie poszła po rozum do głowy i go posłuchała
Jak kostka zagadnął i usiadł.
Lepiej.
To dobrze. Wątpił, \eby opuchlizna zmalała, ale nie chciał tego
sprawdzać, \eby nie denerwować Mary Beth bardziej, ni\ było to konieczne.
Nagle przyszło mu do głowy, \e mo\e lepiej, \eby się na niego rozgniewała.
Wtedy i, on będzie miał tego dość i nie będzie chciał jej całować.
Zdjął ściereczkę z lodem i przyjrzał się kostce. Naprawdę była odrobinę mniej
spuchnięta. I krwiak pomału bladł.
Rzeczywiście, chyba się goi powiedział.
Zrobiłam ci lunch burknęła. Nie martw się, uwa\ałam. Poło\yłam
wszystko na stole i przygotowałam na siedząco. W piekarniku czeka gorąca
zupa. Puszkowa, ale nic lepszego nie mam.
Nie miał serca strofować jej w takiej sytuacji. W końcu zrobiła dla niego coś
miłego, po raz pierwszy odkąd się pojawił. Cieszył się. Wiedział jednak, \e musi
kontrolować swe uczucia.
Jestem głodny jak wilk powiedział z uśmiechem. A ty, czy ju\ zjadłaś?
Nie. Nie jestem głodna.
To posiedz przy mnie, kiedy będę jadł. Chodz.
Wyciągnął rękę.
Chciała zaprotestować, ale pomyślała, \e będzie przyjemniej, kiedy go posłucha.
W końcu Deke i tak nazajutrz odjedzie. Nie będzie robiła sobie płonnych
nadziei. A póki był, naprawdę zrobił o wiele więcej ni\ ona z tą cholerną nogą.
Oparła się na jego dłoni i dzwignęła z kanapy. Owiał ją zapach Deke a. Cofnęła
się natychmiast. Nie sprzeciwiał się ju\, kiedy zaczęła posuwać się do kuchni o
własnych siłach. Czuwał tylko obok niej, a\ usiadła.
Kanapki są w lodówce.
Wyjął je. Zrobiła ich mnóstwo, chocia\ ka\dej przy dzieliła niewielką ilość
wędliny. Znów zaczął zastana wiać się nad stanem jej finansów.
Nalał mro\onej herbaty, wyjął zupę i talerze. Miał nadzieję, \e Mary Beth
jednak zje. Nie namawiał jej, tylko powiedział:
- Znalazłem drugą dziurę w ogrodzeniu. Jej naprawa nie była skomplikowana.
Bydło ma się dobrze, ale je\eli nie masz nic przeciwko temu, przegonię je jutro
na inne pastwisko. Na tym, na którym są, wyjadły ju\ prawie całą trawę.
Będzie mi miło odparła. Sama zamierzała wcześniej to zrobić to
znaczy, z pomocą Clyde a.
Mo\e jednak zjesz? Musisz jeść, nawet jeśli nie jesteś głodna. Poza tym
ciągle jestem w drodze i zbyt często jadam sam. To przyjemność zjeść z kimś
innym ni\ kumple z rodeo.
Czy to znaczyło, \e nie zawszę towarzyszyła mu jakaś kobieta? Mary Beth
spojrzała na jedzenie. Zapach zupy pobudził jej apetyt.
Dobrze...
Nie bądz naiwna! ostrzegła się w myśli.
Nalał jej zupy, wzięła kanapkę.
Powinieneś być w domu, spędzać czas z rodziną powiedziała. Głupio
mi, \e odrywam cię od bliskich. Zachichotał.
Nie odrywasz. Wszyscy są zajęci pracą. Nie przerywają jej z tego powodu, \e
przyjechałem na kilka dni.
W zeszłym tygodniu widziałam w miasteczku Matta. Urósł, odkąd sprowadził
się do was.
Matt był bratankiem Deke a. Mary Beth poznała go przed ponad rokiem, kiedy
przyjechał do Crockett w poszukiwaniu ojca, którego nie znał. Miał wówczas
trzynaście lat. Jechał autostopem; zabrała go. Spytał, gdzie mieszkają państwo
McCallowie. Nie wiedziała wówczas, \e jego matka, imieniem Catherine, była
nie gdyś dziewczyną Jake a; chodzili razem do college u. Zerwał z nią, kiedy z
konieczności wrócił do domu po śmierci swoich rodziców. Odtąd opiekował się
młodszym rodzeństwem
Tak zgodził się Deke. Niedługo skończy pięt naście lat i od razu chce
robić prawo jazdy. Catherine jest dyrektorem naszego liceum.
- Słyszałam. Długo nie rozmawiałam z Ashley. Jak się mają jej dzieci?
Rozmarzył się.
Blizniaczki są bardzo ruchliwe; wszędzie ich pełno. Ashley ma z nimi du\o
zajęcia, i jeszcze z małym Taylorem. Ale radzi sobie znakomicie. Jest świetną
matką.
Brat Deke a, Ryder, uchronił kiedyś swoją obecną \onę, Ashley, przed
natrętnym, pijanym kowbojem, a potem sam wylądował z nią w łó\ku. Pewnie
nie zamierzał jej wykorzystać, ale niedługo potem zaszła z nim w cią\ę.
Przekonał ją wówczas, \eby zamieszkała w Bar M do czasu urodzenia dziecka.
Na szczęście zakochali się w sobie i pobrali. A Ashley urodziła bliznięta!
Wniosła do Bar M ciepło i wiele nowości. Bardzo lubili się z Dekiem. Kiedy
zaczął ją chwalić, miał taką minę, \e Mary Beth poczuła zazdrość. Zdumiało ją
to. Aby zmienić temat, powiedziała pierwsze, co przyszło jej do głowy:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]