do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie zakryły jej usta. Jego język delikatnymi muśnięciami
sprawiał, że pod zaciśniętymi powiekami widziała ja-
skrawe rozbłyski.
Natalie odpowiedziała pocałunkiem równie gwał-
townym. Po chwili poczuła dłonie Travisa na poślad-
kach. Przycisnął ją mocniej. Każdym nerwem czuła jego
obecność, jego podniecenie. A delikatność, z jaką jej do-
tykał, wyciskała jej łzy z oczu. Z każdą chwilą coraz
bardziej czuła, jakby przez każdy jej nerw przepływały
elektryczne iskierki. Aż w końcu jęknęła cicho z rozko-
szy. Słysząc samą siebie, Natalie jakby wyrwała się z
transu. Co ja robię? - pomyślała. Nawet jeśli przyjąć wy-
jaśnienia Travisa dotyczące wydarzeń w Chicago za do-
brą monetę, nie mogła zapomnieć o Autumn. Jej dobro
było najważniejsze. A kochanie się z Travisem mogło
tylko skomplikować sprawy na przyszłość.
Travis, jakby czytając w jej myślach, uniósł głowę i
odetchnął głęboko.
- Nie zamierzam ukrywać, kochanie, jak bardzo cię
90
pragnę. - Zachichotał i mocniej przywarł do niej bio-
drami. - Oboje wiemy, że zełgałbym jak pies. - Położył
dłoń na jej piersi i jakby od niechcenia zaczął drażnić
kciukiem sutkę. - Ale mogę poczekać. Nic się nie zdarzy,
dopóki nie będziesz gotowa.
- Ja... Nie żebym nie chciała... - Jej głos drżał. Z
trudem zbierała myśli.
- Wiem, kochanie. - Pocałował ją w policzek. -Na
razie musimy skupić się na przywróceniu ci pamięci. I na
zlikwidowaniu grożącego tobie i Autumn niebezpieczeń-
stwa. - Wstał. Z uśmiechem wyciągnął ręce, by i jej po-
móc się podnieść. - Chyba powinniśmy przespać się tro-
chę. Nasza córka zbudzi się około szóstej i zażąda śnia-
dania. A wiem na pewno, że kiedy jest głodna, jest
strasznie niecierpliwa.
- To prawda. - Wstała i wzięła z blatu odbiornik do
kontroli dziecka. Kiedy wyszli na korytarz, Trav wyjął
go jej z dłoni.
- Tym razem ja nakarmię ją rano, kochanie. Śpij
dobrze. I śnij o starych filmach... - pocałował ją z pasją -
...i o mnie.
91
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Godzinę później Travis przewrócił się na drugi bok i
wepchnął sobie poduszkę pod głowę. Lodowaty pry-
sznic, który wziął niedawno, ostudził mu ciało, ale nie
zdołał wygasić palącej go żądzy. Pragnął Natalie, jak
żadnej inne kobiety. Kiedykolwiek.
Ale doskonale rozumiał jej wahanie. Wciąż walczyła
o odzyskanie pamięci. Wciąż musiała borykać się z no-
wymi problemami macierzyństwa. I nadal drżała z obaw
przed grożącym jej niewiadomym niebezpieczeństwem.
Gdyby poszła z nim do łóżka, skomplikowałaby sobie
tylko wszystko jeszcze bardziej.
Przewracał się na łóżku, nie mogąc zasnąć. Nagle z
głośniczka odbiornika usłyszał przeraźliwy, mrożący
krew w żyłach krzyk Natalie. „Nie! Nie możecie zabrać
mojego dziecka!".
Zerwał się na równe nogi i popędził przez korytarz.
Nawet nie pomyślał o tym, że ma na sobie tylko bo-
kserki. Gwałtownie otworzył drzwi i wpadł do sypialni.
Natalie siedziała na brzegu łóżka.
- Wszystko w porządku, Natalie. - Wziął w ramiona
92
drżące ciało, przytulił. Włączył nocną lampkę.
- Miałaś tylko zły sen.
- Sprawdź... czy Autumn nadal... jest w łóżeczku.
- W jej głosie słychać było nutki histerii.
Zrobił, o co prosiła i usiadł obok niej.
- Nic jej nie jest, kochanie. Śpi spokojnie. - Objął ją,
starał się uspokoić. - To był naprawdę tylko zły sen. Ty i
dziecko jesteście bezpieczne.
- Och, Boże! Travisie... To było takie realistyczne.
- Przytuliła się do niego z całej siły.
Jej gorące łzy spłynęły mu po ramieniu. Paliły jak
żywy ogień i wzburzyły mu krew w żyłach. Ogarnęła go
bezsilna wściekłość. Bo nie wiedział, jak jej pomóc.
- Wiem, kochanie. - Głaskał ją uspokajająco po ple-
cach. Po chwili poczuł, że zaczęła się uspokajać.
- Chcesz opowiedzieć mi ten sen? Czasem to dobrze
robi.
- Nie pamiętam, kto mnie ścigał, ale... było ich
dwoje. - Głos jeszcze się jej trząsł. Odsunęła włosy z
twarzy. - Byłam na przystanku autobusowym w Amarillo
i... - otworzyła szeroko oczy i zakryła usta drżącymi
dłońmi.
- Co się dzieje, Natalie?
Była przerażona. Drżała. Zrobiła się biała jak ściana.
Siedziała z wbitym w ścianę niewidzącym spojrzeniem.
Zamknął jej twarz w dłoniach i zmusił, żeby po-
patrzyła na niego.
93
- Mów do mnie, Natalie. Opowiedz mi wszystko,
kochanie.
Pomału przytomność wróciła do jej oczu. Lecz nadal
dygotała z przerażenia.
- Mój Boże, Travisie! To... nie był sen. To zdarzyło
się... naprawdę.
Nabrał głęboko powietrza, żeby stłumić rodzącą się
w nim furię. Dla dobra Natalie musiał zachować spokój.
Ale marzył o tym, żeby dopaść drania i rozerwać go na
strzępy gołymi rękami.
- Zacznij od początku, kochanie. - Ujął jej drżącą
dłoń. - Spróbuj przypomnieć sobie coś więcej. Co je- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl