do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wędzi, czaruje, porywa, drażni, gniewa, nigdy nie zostawia obojętnym. Namiętność  to są te
życiodajne drożdże, które czynią z twórczości %7łeromskiego najbogatszy ferment polskiej my-
śli przez parę dziesiątków lat. Ona ukazała mu przepastne tajemnice krwi i miłości, zbrodni i
poświęcenia, odsłoniła mu całą olbrzymią skalę możliwości duszy ludzkiej. Ona objawiła mu
nowe oblicze kobiety, którą on niemal odkrył dla polskiej literatury i którą ze szlacheckiego i
mieszczańskiego kwietyzmu rzucił w odmęty społecznych i ludzkich zmagań. Ona wreszcie
uczyniła go jednym z najpatetyczniejszych malarzy naszej przyrody...
Istotnie, jeśli bodaj powierzchownie spojrzeć na olbrzymie dzieło %7łeromskiego, bije w
oczy, iż żaden pisarz nie objął tak szerokiego kręgu życia narodowego  drążąc zarazem tak
bardzo w głąb. Wzrok jego sięga wstecz, w głębokie mroki średniowiecza, z których wyławia
legendę tynieckiego klasztoru. Zatrzymuje się na najczystszej postaci bohatera naszych dzie-
jów, upajając się szumem rycerskich proporców. Przez epopeję napoleońską przedziera się do
nowoczesnych dziejów Polski. Nikt piękniej od tego demokraty nie uzmysłowił uroku starej
rasy, starej kultury. Rozumie Polskę szlachecką czując jej piękno w ginących jej okazach,
czując zarazem jej monstrualność w dzisiejszych przeżytkach. Zatapia się w mrocznych głę-
biach duszy chłopskiej siląc się krzepić wiarą w zwycięstwo jej nad Turoniem. Nikt wnikli-
wiej od niego nie odmalował walki z ciemięzcą, walki, do której wołane są już dzieci w
szkole, walki bez nadziei i bez chwały na pobojowiskach, gdzie żerują kruki. Od legionów
napoleońskich aż po legiony ostatnie, poprzez złudy i bohaterstwa rewolucji biegnie jego
czujna, wrażliwa myśl. Wyczuwa niebezpieczeństwa, na jakie wystawiało duszę polską
współżycie z obcymi. Dola i niedola robotnika to jeden z najbliższych mu sercem przedmio-
tów. A w chwili bolesnego rodzenia nowej Polski, czy jest sprawa, która by mu pozostała
obojętna? Tragedia naszych kresów i duszy kresowych królewiąt, i nowe strefy pracy nad
ludem, wprzód niemożliwej, a dziś stojącej otworem, i ostrzeżenie o konieczności tej pracy, i
skarby, jakie tkwią w naszej kulturze regionalnej. I morze nasze, jakież mu przedziwne prze-
słało ze swym wiatrem tajemnice! I wreszcie ostatnie zmory naszego młodego życia pań-
stwowego i jego najgrozniejsze widmo...
To samo umiłowanie całej naszej polskości przejawia się w stosunku %7łeromskiego do ję-
zyka. Nie tylko w tym, że był jednym z największych czarodziejów polskiej mowy, że swój
dar słowa nieustannie pielęgnował i wzbogacał, że rozporządzał może najbogatszą paletą ję-
24
zyka, która mieniła się wszystkimi barwami, od starych, zamarłych już, a przez niego na no-
wo wskrzeszonych wyrażeń aż do potocznej, niemal trywialnej  gdy trzeba było  gwary. To
są na wpół świadome tajemnice tworzenia; ale on sam, jako człowiek, ileż miał miłości dla
swego języka, jak głębokie zrozumienie jego związków z duszą ziemi. %7łeromski był literatem
przywiązanym do swego zawodu. Pragnął dla literatury w odrodzonej Polsce dostojniejszego
miejsca, niż je dziś zajmuje. Przez kilka lat projekt stworzenia Akademii Literatury był jego
najulubieńszym marzeniem. On zacieśnił związki literatury naszej z Europą, wprowadzając
nas do wspólnego klubu europejskich pisarzy. On pierwszy objawił Polsce Conrada-
Korzeniowskiego pragnąc wrócić duszy polskiej tę odpryśniętą jej iskrę. Nigdy nie skostniał,
nigdy nie zakrzepł w dostojeństwie i sławie, pozostał młodym, wrażliwym na wszystko, co
młode, co kiełkuje w tym naszym przedwiośniu. Każda pospólna sprawa znajdowała w nim
oddzwięk: jakakolwiek się lęgła inicjatywa, można było być pewnym, że %7łeromski jest przy
jej narodzinach. Tak przywykliśmy w każdej chwili oglądać się w stronę %7łeromskiego, tak
przywykliśmy, że on jest sercem, myślą, sumieniem narodu, iż śmierć jego to na żywym ciele
rana, która niełatwo się zablizni. Trawa zarasta wszystkie groby i życie zwycięża wszystko,
nurt jego popłynie dalej, ale na całym obszarze Polski nie ma nikogo, kto by mógł zająć miej-
sce osierocone przez %7łeromskiego. On był jedyny i  w pewnym sensie  ostatni.
25
PO ZGONIE WAADYSAAWA ST. REYMONTA
Jeszcze nie ochłonęliśmy po okrutnej stracie, kiedy ugodził nas nowy cios: oto otwiera się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl