[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Mówisz takim tonem, jakbyś miał zupełnie przeciętną
przeszłość - zauważyła, grzebiąc widelcem w sałatce.
Zgniótł serwetkę w dłoni.
86
RS
- Jeśli idzie o ścisłość, to pochodzę z długiej linii
nieszczęśliwych mężczyzn i niezadowolonych kobiet - rzekł, unikając
jej spojrzenia. - Dużo pieniędzy, mało prawdziwej radości. Wcześnie
przerobiłem jedną lekcję - życie jest za krótkie, żeby je spędzać za
kratami, obojętne, czy emocjonalnymi czy jakimiś innymi.
Sam nie wiedział, dlaczego czuł się w obowiązku jej to
powiedzieć. To właściwie nie miało być ostrzeżenie. Ryan dała mu
dość wyraznie do zrozumienia, że nie jest nim na tyle zainteresowana,
aby musiał ostrożnie ją przestrzegać: możesz oczekiwać dużo dobrej
zabawy, lecz żadnych zobowiązań.
- Z moich życiowych doświadczeń wynika co innego -odparła
spokojnie.
- Tak? - zapytał ugrzecznionym tonem. - A jakąż to cenną naukę
ty otrzymałaś?
- %7łe życie ma niewielkie znaczenie, jeżeli danego nam czasu nie
wypełni się czymś, co jest go warte. I nie powinny być to gry i
zabawy.
- A ciebie, Ryan, nie bawiły twoje zagraniczne przygody? -
zapytał lekko. .
- Nawet bardzo. - Uśmiechnęła się. - Praca na rzecz Korpusu
Pokoju była jak dotąd najbardziej satysfakcjonującym
doświadczeniem.
Korpus Pokoju. Jego uśmiech przygasł. Zakładał, że jezdziła po
świecie dla przyjemności, tak jak on. Tymczasem ona wypełniała
misję. Nic dziwnego, że tak szybko i naturalnie wzięła na siebie
odpowiedzialność za dwoje osieroconych dzieci, które poznała
87
RS
zaledwie przed paroma dniami. Była do takich rzeczy
przyzwyczajona.
- A czy masz także jakieś inne, równie wzniosłe cele do
spełnienia w czasie krótkiego pobytu na tym padole?
- Tak - odparła z prostotą, lecz nie podjęła tego wątku. Upewniła
go, że ich podejście do życia było diametralnie różne. Mimo to nadal
mu się podobała, a w dodatku nabrał dla niej szacunku. Jednak uznał,
że wobec niej nie mógłby sobie pozwolić na nic więcej. On ze
związków z kobietami czerpał przyjemności, jakie niosła bieżąca
chwila. Ryan wiązała męsko-damskie relacje z trwałym uczuciowym
zaangażowaniem.
Ogień i woda.
Tymczasem mieli wspólny cel: czuwać, aby żadna krzyw-
da nie stała się Pitowi i małej Kelsey, oraz ustalić, co się dzieje z
ich ciotkami. Z pewnością był to dostatecznie szlachetny zamiar
nawet dla Ryan Clark.
Kiedy zapewnią dzieciom opiekę, Maks odejdzie - być może z
uczuciem pewnej satysfakcji, że po raz pierwszy w swym
egoistycznym życiu zrobił coś pożytecznego, co naprawdę warte było
zachodu.
88
RS
ROZDZIAA 6
Ryan nie była zdziwiona, że Maks mieszka w pięknej willi w
najelegantszej dzielnicy miasta. Nie zaprosił jej do środka, kiedy
podwiozła go do domu. Ona zresztą i tak by nie weszła.
- Zaraz zatelefonuję do Juliany - zapewnił ją. - Może dasz mi dla
pewności swój domowy numer?
Tak jak poprzednio u pani Culpepper i dzieci, napisała numer
domowy na odwrocie służbowej wizytówki.
- Zawiadomisz mnie, jak tylko się czegoś dowie, dobrze? -
poprosiła. -I jeśli niczego się nie dowie, także - dodała.
- Odezwę się - odparł. Skinęła głową.
- Maks... dziękuję. Pocieszająca jest świadomość, że nie tylko
mnie obchodzi, co się dzieje z Pitem i Kelsey.
Uśmiechnął się, dziwnie zakłopotany jej słowami.
- Zadzwonię do ciebie - przyrzekł, wysiadając z samochodu. -
Dobranoc, Ryan.
- Dobranoc, Maks.
Nie obejrzał się, kiedy odjeżdżała.
W poniedziałek Lynn miała wolne, więc tego dnia cała praca w
sklepie spadła na Ryan i Cathy. Choć ruch był dużo mniejszy niż w
czasie weekendu, nie brakowało klientów.
Ryan była zadowolona, gdyż nie miała czasu na zamartwianie
się o dzieci, lub - co gorsza - na rozmyślania o Maksie Monroe.
Wykorzystała chwilę względnego spokoju koło południa i
zatelefonowała do kancelarii adwokackiej brata.
89
RS
- Czy jesteś już z kimś umówiony na jutrzejszy lunch?
- spytała, gdy tylko się odezwał.
- Niestety, tak. To bardzo ważne spotkanie, ale w środę jestem
wolny.
Zmarszczyła czoło w zamyśleniu. Szybko i nieuchronnie zbliżał
się ostateczny termin, w którym należało coś przedsięwziąć w sprawie
dzieci. Czwartek był ostatnim dniem miesiąca. Jeżeli do tego czasu
ciotki dzieci nie odezwą się, gospodyni zawiadomi władze. Nawet
Ryan musiała przyznać, że sytuacja usprawiedliwiałaby takie
działanie.
Nick, zaniepokojony jej milczeniem, spytał:
- O co chodzi, Ryan? Czy coś się stało?
- Nie, nic takiego. Po prostu natknęłam się na pewien problem
prawny i chciałabym go z tobą przedyskutować. Ale to nie na telefon.
- Słuchaj, mogę być w sklepie za pół godziny, jeżeli...
- Nie, Nick, to nie jest aż takie pilne - powstrzymała go.
- Chciałabym tylko z tobą porozmawiać. Czy możemy się
spotkać w środę na lunchu U Juanity"? O pierwszej?
- Umówmy się o wpół do pierwszej. Na drugą muszę być w
sądzie.
- Zwietnie. Wszystko ci wtedy opowiem.
- Ja myślę. Bardzo mnie zaciekawiłaś.
- Do zobaczenia w środę.
Maks zadzwonił do sklepu godzinę pózniej. Ryan uświadomiła
sobie, że na sam dzwięk jego głosu serce zaczyna szybciej bić, co ją
dość zirytowało.
90
RS
- Rozmawiałem dziś rano z Juliana - powiedział. - Zgodziła się
zdobyć informacje o ciotkach dzieci.
Ryan rozmyślała przez chwilę, po czym zdecydowała, że sprawi
Nickowi niespodziankę. Zaprosiła Maksa na środowy lunch z bratem.
- Może twoja przyjaciółka także zechciałaby przyjść - dodała. -
Ciekawe, czy uda się jej coś ustalić.
- Na pewno do tego czasu czegoś się dowie - zapewnił ją. -
Umówię się z nią. Więc do zobaczenia.
- Dobrze. - Gdyby tylko tak bardzo nie wyczekiwała na to
spotkanie! Ile razy musi sobie przypominać, że nie ma zamiaru ulegać
niebezpiecznemu urokowi przystojniaka.
Zdobyłem kilka najwyższych szczytów świata. Brałem udział w
dwóch międzynarodowych regatach żeglarskich. Grałem w polo z
członkiem rodziny królewskiej i nurkowałem w głębinach oceanu ze
sławnym w świecie publicystą. Skakałem z samolotów i wysokich
gór, uczestniczyłem w rajdach samochodowych, motocyklowych,
wyścigach kolarskich. Próbowałem swych sił w popisach rodeo i w
mistrzostwach narciarskich..."
Ciągle dzwięczał jej w uszach beznamiętny ton, jakim
wymieniał listę swych wyczynów; pamiętała też nutę ostrzeżenia, gdy
dawał do zrozumienia, że nie jest jednym z tych, którzy chcą się
ustatkować lub poważnie z kimś związać.
Zdawała sobie z tego sprawę, czyż nie dlatego właśnie tak
nieufnie podchodziła do tej znajomości? Ale usłyszeć to od niego.
Ryan westchnęła. Maks zdecydowanie nie pasował do jej
planów. A ona już zbyt dawno je sobie ułożyła, żeby teraz od nich
91
RS
odstępować, choćby nie wiem jak kusząca wydawała się taka
krótkotrwała przygoda.
Połączyła się z panią Culpepper. Gospodyni odebrała telefon, w
tle słychać było głośno nastawiony telewizor. Ryan poznała muzyczny
temat popularnego serialu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]