do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lotte, aby się u nas zatrzymała.
Pielęgniarka, która w tej samej chwili wróciła,
z dezaprobatą zmarszczyła brwi.
- Sir Nigel, nalegam stanowczo, żeby pan od­
poczÄ…Å‚.
Starszy pan wzniósł oczy do nieba, ale odparł
podejrzanie potulnym głosem:
- Naturalnie, siostro. - Puścił dłoń Charlotte
i szepnÄ…Å‚: - Nawet nie wiesz, moja droga, jak bardzo
mnie uszczęśliwiłaś.
- WpadnÄ™ do ciebie po lunchu, dziadku - powie­
dział Simon.
Już na schodach Charlotte zauważyła drżącym
głosem:
- Był taki szczęśliwy! Dałabym sobie uciąć
78 LEE WILKINSON
głowę, że będzie nieprzyjemnie zdumiony tempem,
w jakim potoczyły się sprawy. W końcu znamy się
zaledwie od dwóch dni.
- Zakochiwanie siÄ™ od pierwszego wejrzenia
to tradycja w rodzinie Farringdonów - zauważył
Simon.
A więc jednak ją kochał...
- To miaÅ‚ na myÅ›li twój dziadek, mówiÄ…c o ro­
dzinnej tradycji? - zapytała.
- Tak. Pradziadkowie wzięli ślub zaledwie po
kilku tygodniach znajomości, mimo że Sophia, moja
prababka, była Włoszką i prawie wcale nie mówiła
po angielsku. Dziadek z kolei poprosił babcię o rękę
po niespełna sześciu godzinach od poznania jej.
- A twoi rodzice?
- Ojciec oÅ›wiadczyÅ‚ siÄ™ mamie trzy dni po pier­
wszym spotkaniu. Musiał się jednak oświadczać
jeszcze dwukrotnie, zanim go przyjęła. Okoliczno­
ści były niesprzyjające. Mama była młodą wdową,
w żaÅ‚obie po mężu, który zginÄ…Å‚ w zamachu ter­
rorystycznym. MałżeÅ„stwa pradziadków i dziad­
ków, a także rodziców, były niezwykle szczęśliwe.
To dobry znak, pomyślała, i znów przepełniła ją
radość.
Gdy dotarli do zalanego słońcem salonu, Simon
zasugerował:
- Daj mi numer do siebie, utnę sobie krótką
pogawędkę z panną Macfadyen. Potem, kiedy będę
rozmawiał z Matthew, ty opowiesz jej o wszystkim.
PodaÅ‚a mu numer, a on go wystukaÅ‚. Sojo pod­
niosła po drugim dzwonku.
RZYMSKI BRYLANT
79
- Halo?
- Panno Macfadyen, mówi Simon Farringdon...
- Simon Farringdon... - powtórzyła, po czym
dodała ostro: - Co się stało? Gdzie Charlotte?
- Nic się nie stało, a Charlotte stoi obok mnie.
Wspomniała, że ma pani urlop, więc dzwonię, żeby
zaprosić panią na kilka dni do Farringdon Hall.
- To jakiś dowcip? - warknęła Sojo.
Simon westchnął i popatrzył na Charlotte.
- Ależ skąd - odparł. - Charlotte i ja bardzo
liczymy na pani towarzystwo.
Po chwili milczenia Sojo oznajmiła:
- Jeśli mówi pan poważnie, to mogę przyjechać
pociągiem. Kiedy mam się zjawić?
- Ma pani jakieÅ› plany na dzisiejsze popoÅ‚u­
dnie?
- Nie.
- Wobec tego wyślę po panią samochód. Może
o trzeciej? Charlotte chciałaby o coś panią poprosić,
oddaję jej słuchawkę.
Tak właśnie zrobił i wyszedł do biblioteki, która
służyła mu również za gabinet.
- Sojo? - Charlotte robiła wszystko, żeby ukryć
podniecenie.
- Co się dzieje? Dlaczego mam przyjechać?
- Nic się nie dzieje, ale sporo się wydarzyło.
- Niby co?
- A to, że Simon i ja bierzemy ślub.
Po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza, po
czym Sojo parsknęła śmiechem.
- Nabijasz siÄ™ ze mnie!
LEE WILKINSON
80
- Nigdy w życiu nie mówiÅ‚am bardziej poważ­
nie.
- NaprawdÄ™?
- NaprawdÄ™.
- Ten duch musiał być naprawdę niezły.
- Właściwie nie tyle zawdzięczam to duchowi,
ile temu, że utkwiliśmy na noc w pewnej chatce.
- Utkwiliście na noc w chatce... Czekaj no,
usiÄ…dÄ™ wygodnie, a ty opowiesz mi wszystko, zanim
umrę z ciekawości.
Charlotte pokrótce streÅ›ciÅ‚a jej wydarzenia po­
przedniego dnia i nocy.
- Niczego nie żaÅ‚ujesz? - zapytaÅ‚a Sojo z cieka­
wością.
- Nie. Nie żaÅ‚owaÅ‚am nawet przed oÅ›wiadczy­
nami.
- To cudownie - powiedziała Sojo powoli.
- Ale?
- Ale martwię się, czy nie zrobiłaś tego na złość
Audolfowi. Bo jeśli tak...
- Z całą pewnością nie - przerwała jej Charlotte
stanowczo. - Przyznaję, byłam nim zauroczona,
ale sama twierdziłaś, że Rudy to nie jest mężczyzna
dla mnie i...
- WiÄ™c nic siÄ™ nie stanie, jeÅ›li powiem, że dzwo­
nił dziś rano i chciał z tobą rozmawiać? - wyznała
Sojo.
- Nic a nic. Co mu powiedziałaś?
- %7łe wyjechałaś na weekend, ale bałam się, że
będzie miał dość tupetu, żeby zadzwonić do Farring-
don Hall, więc nie zdradziłam, gdzie jesteś.
RZYMSKI BRYLANT
81
Charlotte odetchnęła z ulgą.
- Mam nadzieję, że dobrze zrobiłam? - zapytała
jej współlokatorka.
- Pewnie. Nie chciałabym, żeby tu dzwonił.
- JesteÅ› uczciwa aż do bólu, wiÄ™c pewnie ze­
chcesz mu wyjaśnić sytuację. Zadzwonisz do niego
czy napiszesz?
- Ani jedno, ani drugie - odparła Charlotte.
- Nie znam jego adresu ani telefonu. Nawet nie
wiem, jak się z nim skontaktować.
- JeÅ›li nie znudzi mu siÄ™ wydzwanianie, z przy­
jemnością mu oznajmię, że wychodzisz za innego.
Szkoda, że nie zobaczę jego miny.
- Mam nadziejÄ™, że nie bÄ™dzie mu przykro - za­
uważyła Charlotte ze skruchą.
- Tylko bez poczucia winy, bardzo proszÄ™. Za­
pewne ucierpi jego duma i nic poza tym. Znam
takich facetów, dlatego się cieszę, że za nim nie
tęsknisz. Bo nie tęsknisz, prawda?
- Nie, ani trochę. Teraz widzę, że w ogóle nie
byłam w nim zakochana. Nawet nie wiem, czy go
naprawdę lubiłam.
- A Simon? W nim jesteś zakochana? A może
nie powinnam zadawać tego pytania?
- Niby dlaczego? Odpowiedz brzmi: kocham go
do szaleństwa. Straciłam głowę już w chwili, kiedy
go ujrzałam. To był piorun sycylijski.
- Rozumiem, że on odwzajemnia to uczucie?
- Tak.
- Jakie to romantyczne - westchnęła Sojo. - Ale
zejdzmy na ziemiÄ™. Czy sir Nigel wie?
LEE WILKINSON
82
- Tak, powiedzieliśmy mu od razu po powrocie.
- Jak zareagował?
- Z jakiegoÅ› powodu mnie polubiÅ‚, jest napraw­
dę zadowolony. Zaprowadzi mnie do ołtarza.
- WspominaÅ‚aÅ›, że jest bardzo chory - zauważy­
Å‚a Sojo.
- Jest. Dlatego Simon chce jak najszybciej
wziąć Å›lub. BÄ™dzie siÄ™ ubiegaÅ‚ o specjalne pozwo­
lenie, żebyśmy mogli się pobrać w środę albo
czwartek.
- Masz na myÅ›li tÄ™ Å›rodÄ™ albo czwartek? - zapy­
tała Sojo słabym głosem.
- Tak.
- No cóż, trzeba przyznać, że twój Simon nie
marnuje czasu.
- Chciałabym, żebyś została moją druhną.
- Ale ja tylko żartowałam - zaprotestowała Sojo
ze śmiechem.
- Ja nie.
- Co na to Simon?
- Sam to zaproponował.
- Wobec tego z przyjemnością się zgadzam!
- Sojo zaśmiała się radośnie. - Zaraz wyciągnę
z szafy najlepszÄ… sukienkÄ™.
- Skoro o sukienkach mowa, będę wdzięczna, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl