do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyjazń między nami. Ale tutaj, teraz, myślę, że może się udać.
Nick wraca do stolika ze skwaszoną miną.
 Nie czuję się najlepiej. Idziemy?
 Ile zjadłeś?  pyta Gavin i wstaje.
Eddie spogląda na mnie i wskazuje głową na drzwi,
pokazując, że na nas już pora.
 Do jutra, panie Cooper  mówi.
 Jesteś pewna?  pyta Will.  A może razem z przyjaciółką znowu utniecie sobie
drzemkę na
dziedzińcu?
Eddie spogląda na mnie i zakrywa usta rękami, ostentacyjnie wciągając powietrze.
Will i ja
wstajemy, podczas gdy inni wychodzą.
 Zostaw dziś u mnie Kela  mówi Will, kiedy nikt już nie może nas usłyszeć. 
Zawiozę go jutro do
szkoły. I tak pewnie już śpią.
 Na pewno?
 Tak, nie ma sprawy.
 OK, dzięki.
Nadal stoimy w miejscu, nie wiedząc, jak się pożegnać. Will usuwa mi się z drogi.
 Do jutra  rzuca.
Uśmiecham się, przechodzę obok niego i doganiam Eddie.
 Mamo, prooooszę!  błaga Kel.
 Kel, przecież już wczoraj żeście razem spali. Jego brat na pewno chce z nim
spędzić trochę czasu.
 Nieprawda  wtrąca się Caulder.
 Widzisz? Będziemy siedzieć u mnie w pokoju. Przysięgam.
 No dobrze. Ale chciałabym, Caulder, żebyś jutro
wieczorem poszedł do domu. Zabieram Lake i Kela na kolację.
 Dobrze, proszę pani. Pójdę powiedzieć bratu i wziąć
ubrania.
Kel i Caulder wybiegają z domu. Wiercę się na kanapie,
rozsuwając buty. Czyli to jutro nastąpi wielkie zapoznanie.
Postanawiam ją trochę przycisnąć.
 Dokąd idziemy na kolację?
Mama siada na kanapie, bierze pilota i włącza telewizor.
 Wszystko jedno. Może po prostu zjemy w domu. Nie
wiem. Chcę, żebyśmy spędzili ze sobą trochę czasu. Tylko we trójkę.
Zciągam buty i biorę je ze sobą.
 We trójkę  mruczę po drodze do pokoju.
Myślę o tym, wrzucając buty do szafy i kładąc się na łóżku.
Kiedyś byłoby  we czwórkę . Pózniej staliśmy się trójką. Teraz, po mniej niż
siedmiu miesiącach,
mama chce, żebyśmy znowu stali się czwórką.
Kimkolwiek jest ten facet, nigdy nie zostanie wliczony do naszej rodziny razem ze
mną i z Kelem.
Mama nie wie, że o nim wiem. Nie wie nawet, że już teraz nazywam ich  ich
dwojgiem , a nas z
Kelem  nami dwojgiem . Dziel i rządz. Moje nowe rodzinne motto.
Mieszkamy w Ypsilanti od miesiąca. W tym czasie każdy
piątkowy wieczór spędzałam w pokoju. Teraz biorę telefon i piszę do Eddie z
nadzieją, że ona i
Gavin nie mają nic przeciwko piątemu kołu u wozu na ich kinowej randce.
Odpowiada mi w ciągu
kilku sekund, dając pół godziny na wyszykowanie się. Nie mam dość czasu, żeby
spokojnie wziąć
prysznic, więc idę do łazienki i poprawiam makijaż. Na blacie obok zlewu leży plik
poczty. Biorę ją
i przeglądam. Na wszystkich trzech kopertach widnieje duża czerwona pieczęć
postawiona na naszym
starym teksańskim adresie:  Przesłać na nowy adres .
Jeszcze osiem miesięcy. Osiem miesięcy i wracam do domu.
Rozważam powieszenie na ścianie kalendarza, żebym mogła
zacząć skreślać dni. Rzucam koperty z powrotem na blat, ale zawartość jednej z nich
wypada na
podłogę. Podnosząc kartki, zauważam cyfry wydrukowane w prawym górnym rogu.
$178 343,00.
To list z banku. Wyciąg z konta. Szybko zbieram resztę
poczty, biegnę do pokoju i zamykam drzwi.
Patrzę na daty na liście z banku i przeglądam inne koperty.
Jedna jest z firmy hipotecznej, więc ją rozrywam. Faktura ubezpieczeniowa. Faktura
za nasz dom w
Teksasie, który podobno sprzedaliśmy. Boże, zabiję ją! Nie jesteśmy spłukani! Nie
sprzedaliśmy
nawet domu! Wyrwała mojego brata i mnie z
jedynego domu, jaki znaliśmy, dla jakiegoś faceta? Nienawidzę jej.
Muszę stąd wyjść, zanim wybuchnę. Biorę telefon i wrzucam koperty do torebki.
 Wychodzę  rzucam w drodze do drzwi.
 Z kim?  pyta mama.
 Z Eddie. Do kina.  Moje odpowiedzi są krótkie i słodkie, żeby nie usłyszała furii
w moim głosie.
Jestem tak wściekła, że cała się trzęsę. Chcę po prostu wyjść z domu i ułożyć sobie
wszystko w
głowie, zanim porozmawiamy.
Mama podchodzi do mnie, zabiera mi telefon z ręki i zaczyna wciskać różne
przyciski.
 Co ty, do cholery, robisz?!  krzyczę, odbierając jej telefon.
 Lake, wiem, co knujesz! Nie udawaj.
 Co knuję? Może mi powiesz?!
 Wczoraj wieczorem oboje z Willem gdzieś wyszliście. Tak się jakoś złożyło, że
zatrudnił
opiekunkę. Dziś jego brat chce zostać u nas na noc, a pół godziny pózniej ty gdzieś
idziesz?
Nigdzie nie wychodzisz!
Wrzucam telefon do torebki, przekładam ją przez ramię i
ruszam w stronę drzwi.
 Tak się składa, że właśnie wychodzę. Z Eddie. Możesz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl