do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie do wiary!  powiedział do swojego przyjaciela, wskazując na Sokratesa. Potem zwrócił się do tego
ostatniego:  Przechodziłem ulicą, spojrzałem tutaj i zobaczyłem, że podrzuciłeś tego faceta do sufitu. Kim ty
jesteś?
Wyglądało na to, że Sokrates został zdemaskowany. Popatrzył na studenta obojętnie i roześmiał się.
 Och  zaśmiał się znowu.  Och, to dobre! Tylko ćwiczyliśmy dla zabicia czasu. Dan jest gimnastykiem 
nieprawdaż, Dan?
Skinąłem głową. Przyjaciel studenta powiedział, że mnie pamięta  oglądał parę turniejów
gimnastycznych. Historyjka Sokratesa stawała się wiarygodna.
 Tam za biurkiem mamy mały batut.  Sokrates wszedł za biurko i ku mojemu całkowitemu zdumieniu
 zademonstrował" skoki na nie istniejącym mini-batucie tak dobrze, że zacząłem wierzyć, że jest on za
biurkiem. Skakał wyżej i wyżej, aż prawie dosięgał sufitu. Wtedy  odbił się" słabiej, podskakiwał jeszcze parę
razy, aż w końcu zatrzymał się i ukłonił. Nagrodziłem go oklaskami.
Chłopcy zmieszani, ale zadowoleni, odeszli. Pobiegłem za biurko. Oczywiście batutu tam nie było.
Zaśmiałem się histerycznie.
 Sokratesie, jesteś niesamowity!
 Wiem  powiedział bez cienia fałszywej skromności.
Na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki świtu. Zaczęliśmy zbierać się do wyjścia. Gdy zapinałem
kurtkę, czułem jakby był to dla mnie symboliczny świt.
W drodze do domu myślałem o zmianach, które się ukazywały, nie tyle na zewnątrz, co wewnątrz mnie.
Czułem, że znowu wiem dokąd prowadzi moja ścieżka i jakie są moje priorytety. Tak jak Sokrates żądał
dawno temu, w końcu uwolniłem się od oczekiwania, że świat może mnie zaspokoić  wraz z tym zniknęły
moje rozczarowania. Oczywiście nadal będę robił to, co niezbędne, by żyć w codziennym świecie, ale tym
razem na moich warunkach. Zaczynałem czuć się wolny.
Moja relaq'a z Sokratesem również się zmieniła. Przede wszystkim miałem mniej złudzeń, których
musiałem bronić. Jeśli nazywał mnie osłem, to tylko śmiałem się, bo wiedziałem, że przynajmniej w jego
kategoriach jestem osłem. I rzadko już udawało mu się przerazić mnie.
Pewnego razu, gdy idąc do domu mijałem Szpital Herricka, czyjaś dłoń złapała mnie za ramię.
Wyślizgnąłem się instynktownie, jak kot, który nie chce być głaskany. Odwróciłem się i zobaczyłem
uśmiechniętego Sokratesa.
 Nie jesteś już takim nerwowym facetem, co?
80
 Co tu robisz, Sokratesie?
 Idę na spacer.
 Chętnie przejdę się z tobą.
Parę przecznic szliśmy w ciszy, a potem Sokrates zapytał:
 Która godzina?
 Och, jest około...  wtedy zorientowałem się  ...około teraz.
 A gdzie jesteśmy?
 Tutaj.
Nie mówił nic więcej, a ja miałem ochotę na rozmowę, więc opowiedziałem mu o moim nowym uczuciu
wolności i o planach na przyszłość.
 Która godzina  zapytał.
 Jest teraz  westchnąłem.  Nie musisz wciąż...
 A gdzie jesteśmy?  zapytał niewinnie.
 Tutaj, ale...
 Słuchaj  przerwał mi.  Pozostań w terazniejszości. Nie możesz zmienić przeszłości, a przyszłość nigdy
nie będzie taka, jaką ją zaplanujesz czy na jaką będziesz miał nadzieję. Nigdy nie było wojowników
przeszłości ani nie będzie wojowików przyszłości. Wojownik jest tutaj, teraz. Twój smutek, lęk i gniew, żal i
poczucie winy, twoja zazdrość, plany i pragnienia żyją tylko w przeszłości lub w przyszłości.
 Poczekaj, Sokratesie. Dobrze pamiętam, że nieraz byłem wściekły w terazniejszości.
 Niezupełnie  powiedział.  Masz na myśli, że zachowywałeś się wściekle w danym momencie
terazniejszości. To naturalne  działanie jest zawsze w terazniejszości, ponieważ jest to ekspresja ciała, które
może istnieć tylko w terazniejszości. Ale umysł jest jak widmo i faktycznie nigdy nie istnieje w terazniejszości.
Zyskuje nad tobą władzę tylko wtedy, gdy zdoła odciągnąć twoją uwagę od terazniejszości.
Pochyliłem się, aby zawiązać but i poczułem, że coś dotyka moich skroni.
Skończyłem zawiązywać but, podniosłem się i odkryłem, że stoję sam jeden na zakurzonym, starym
strychu bez okien. W przyćmionym świetle dostrzegłem w kącie pomieszczenia parę starych kufrów,
wyglądających jak trumny.
Nagle opanowało mnie przerażenie, zwłaszcza gdy uświadomiłem sobie, że w nieruchomym powietrzu w
ogóle nic nie słychać, jakby wszystkie dzwięki tłumiło stęchłe, martwe powietrze. Zrobiłem próbny krok i
zauważyłem, że stoję wewnątrz pentagramu, pięcioramiennej gwiazdy koloru brązowawoczerwonego
namalowanej na podłodze. Przyjrzałem jej się uważniej. Kolor pochodził od zakrzepłej  lub wysychającej 
krwi.
Za plecami usłyszałem gardłowy śmiech, tak obrzydliwy, tak przerażający, że aż musiałem przełknąć
narastający metaliczny smak w ustach. Odruchowo odwróciłem się i stanąłem twarzą w twarz z trędowatą,
koszmarną bestią. Dyszała mi prosto w twarz, a przyprawiający o mdłości słodkawy fetor rozkładającego się
trupa uderzył we mnie z całą siłą.
Jej groteskowe policzki ściągnęły się, odsłaniając czarne zęby.
 Choodz do mmnnie  powiedział potwór.
Coś mi nakazywało usłuchać, ale mój instynkt powstrzymał mnie. Pozostałem na miejscu.
 Moje dzieci, bierzcie go!  ryknął wściekle potwór. Trumny stojące w kącie zaczęły się powoli poruszać
w moim kierunku i otworzyły się. Wyszły z nich i zaczęły miarowo zbliżać się do mnie ohydne, rozkładające
się trupy. Miotałem się dziko wewnątrz pentagramu, szukając możliwości ucieczki, kiedy za mną otworzyły się
drzwi na strych. Do środka wbiegła młoda dziewczyna w wieku około dziewiętnastu lat i upadła tuż przed
pentagramem. Drzwi pozostały uchylone, a przez otwór wpadał snop światła.
Dziewczyna była piękna, cała w bieli. Jęczała, jakby była zraniona.
 Pomóż mi, proszę, pomóż mi  wołała słabym głosem.
Jej pełne łez oczy błagały o pomoc. Była w nich obietnica wdzięczności, nagrody i niezaspokojone
pragnienie.
Spojrzałem na zbliżające się postacie. Spojrzałem na dziewczynę, a potem na drzwi.
Wtedy Odczucie powiedziało mi:  Pozostań tam, gdzie jesteś. Pentagram to terazniejszość. Tu jesteś
bezpieczny. Demon i jego pomocnicy to przeszłość. Drzwi to przyszłość. Strzeż się." [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl